Kraby były na wyprzedaży. Tłukliśmy młotkiem, rozrywaliśmy pancerze kombinerkami, różowy sok wsiąkał w gazetę. Przed posiłkiem odmówiliśmy modlitwę. Był luty. Kalifornię zaatakowała zima. Eileen i Kevin, moi sąsiedzi z pola biwakowego w Joshua Tree National Park, zdecydowali się uciec do Arizony, zabrałam się z nimi. Jechali wokół Stanów Zjednoczonych, chwalili Trumpa i modlili się dosłownie o wszystko… O mnie, o smak zamawianej w barze potrawy. Uczynni ludzie. Wysiadłam kilkanaście kilometrów za Quartzsite. W pustynię skręcała tam polna droga (Gold Nugget Road), nie było daleko do źródła. Tak przynajmniej twierdziła mapa.cz. Niczego poza nią nie miałam. Nie planowałam, że tu przyjadę, słyszałam o tych górach – są najcieplejszym miejscem Arizony – czytałam relację chłopaka, który je przeszedł. Trochę się bałam.