GW:Inaczej niż większość ludzi lato spędzasz w górach, a święta nad morzem.
Kinga Baranowska: W zimie w Himalaje mnie nie ciągnie. Mam za to wtedy więcej czasu dla rodziny. Tradycyjnie każde święta Bożego Narodzenia spędzam z nimi w domu na Kaszubach. Tęsknią za mną, bo nieczęsto mają okazję mnie widzieć. Na Kaszubach święta raczej nie różnią się niczym szczególnym, tyle że tradycja jest tam stale podtrzymywana. Nie zanika. Wydaje mi się, że im jesteśmy starsi, tym bardziej to doceniamy. Ja sama chętnie wracam myślami do tego okresu.
GW: Byłabyś w stanie poświęcić ten czas z rodziną na rzecz jakieś wyprawy?
Kinga Baranowska: Myślę, że tak. Ale na pewno starałabym się obchodzić święta zgodnie z kaszubską tradycją. Oczywiście na tyle, na ile byłoby to możliwe (śmiech). Mój rodzinny dom jest pełen życia. Nadal mieszka tam mój brat z trójką swoich dzieci, więc myślę, że nawet gdybym z jakichś powodów nie mogła być razem z nimi w święta, to i tak byłoby tłoczno i wesoło. Zresztą chyba przyzwyczaiłam już rodziców do swojej nieobecności, bo z domu wyprowadziłam się, mając 18 lat. Teraz odwiedzam ich o różnych dziwnych porach...
Więcej na:
http://aktywni.pl/aktualnosci/wywiad-z-kinga-baranowska/