Materiały prasowe
Jurek Zygmunt doświadczony polski speleolog niedawno wrócił z wyprawy do jaskiń południowego Meksyku, gdzie wraz z dwoma meksykańskimi speleologami badali jaskinie w masywie Sierra Madre de Chiapas. Po powrocie zapytaliśmy o wrażenia z pobytu w tym
mało gościnnym miejscu pełnym osuwisk skalnych, przepaści, głębokich i wąskich kominów.
Pierwsze o co zapytam to zdrowie – jak się Pan miewa po tak wyczerpującej wyprawie?
Doskonale, chętnie bym tam wrócił. Oczywiście taka wyprawa wiąże się z dużym wysiłkiem fizycznym, ale jest to coś, co robię z największą przyjemnością.
Sierra Madre de Chiapas to dosyć niebezpieczne miejsce – osuwiska skalne, przepaście, głębokie i wąskie kominy jaskiń. Jak to wszystko wygląda „od środka” – z perspektywy ludzkiej istoty wplecionej gdzieś w potęgę skał?
Sierra Madre del Sur to mozaika różnych form, skały są różnego pochodzenia: wulkaniczne, osadowe, czy wapienne jak te, które eksplorowaliśmy. My badaliśmy dwie jaskinie wodne o poziomym przebiegu, długie na 2-3 km z piękną, nie naruszoną przez człowieka szatą naciekową. Poruszanie się w nich jest bardzo wymagające - czasem trzeba pływać, by po chwili się wspinać, czy trawersować eksponowane miejsca.
![](http://www.archiwum.goryonline.com/upload/Image/ludzie/2008/jaskinia Resumidero de Cereso.jpg)
Jaskinia Resumidero de Cereso
Przed wyprawą mówił Pan, iż będzie to taka wyprawa trochę „w ciemno”. Jak to wygląda teraz - gdybyście wrócili na co w szczególności bylibyście przygotowani?
To była już nasza druga wyprawa w ten rejon. Niewątpliwie brakowało nam samochodu i jedynym środkiem umożliwiającym pokonywanie gór stanowiły nasze nogi. Teraz planujemy raczej wyprawę w nowy rejon położony bardziej na południu. Do odkrywania tam jaskiń namawiają nas nasi koledzy z Meksyku, którzy oferują nam też pomoc w przygotowaniu tej wyprawy.
Głównym celem jaki postawił Pan sobie przed wyprawą było badanie gór i jaskiń krasowych tego regionu oraz stworzenie szczegółowego ich opisu. Czy ten plan udało się zrealizować?
Tak, przywieźliśmy ze sobą sporą dokumentację zdjęciową 2 jaskiń, stworzyliśmy dokładne plany jednej z nich, a obecnie pracuję nad planem drugiej. Pierwsza to Cueva la Vinata o długości 4 km, a druga - Resumidero de Cereso, o długości około 3 km.
Trudne warunki klimatyczne, duży wysiłek fizyczny - jak na to reaguje ludzki organizm?
Ja na reakcje mojego organizmu nie narzekam. Największy problem stanowi zawsze ubranie – jaskinie wodne badamy w piankach neoprenowych, takich jakie noszą nurkowie. Na nie zakłada się kombinezon ochronny. Wszystko to namaka, robi się zimne, a poza tym o ile w piance wygodnie się pływa, to jednak nie jest ona stworzona do wspinaczki. Poza tym podczas gdy w jaskini panuje temperatura w okolicach 12 stopni C, na powierzchni czekał na nas 40-sto stopniowy upał.
Jak podczas wyprawy spisywały się batony „Powerbread”?
Bardzo dobrze, jakoś udało nam się je przewieź przez granice pomimo zakazu wwożenia jedzenia. Zejścia do jaskiń trwają ok. 7-8 godzin, często więc zabieraliśmy je ze sobą, a rano kruszyliśmy i jedliśmy jak musli. Częstowaliśmy nimi także naszych zaprzyjaźnionych speleologów z Meksyku, którzy towarzyszyli nam w badaniach.
Jakieś szczególne wspomnienie z wyprawy?
Liczne spotkania z grzechotnikami, ale jedynymi ich skutkami są ciekawe fotografie.
Dziękuję za rozmowę.
2008-05-26
(kg)