Kolejny skwarny dzień za nami i wioska Yamphudin (2080 m). KOSZMARNIE GORĄCO. Pot lał się strumieniami. Szliśmy jakieś 8 godzin, ale z przerwami.
Podrążyliśmy sprawę mięsa. Nie ma, bo w tak długiej karawanie by się zepsuło, a żywego nie można zabierać, bo nie wolno zabijać w miejscu świętym - czyli w górach. Poza tym w tym roku trawa słaba i zwierzaki chude, w wioskach, które mijamy nic nie ma, czasem jedna kurka na krzyż. Ale jest szansa że kupimy coś z drugiej doliny, ale to dopiero za parę dni.
Gdyby nas stać bylo na helikopter, oczywiscie nie byłoby tematu. Ale jest jak jest i trzeba znaleźć rozwiązanie.
źródło: kingabaranowska.com
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl