To musi być bardzo stresujące, gdy słyszysz od komentatora, jak występują inni. Myślałam, że na zawodach dba się o to, aby takie wiadomości do strefy nie dochodziły...
Teoretycznie tak powinno być. Ale komentarz słyszysz. No i co ten komentator ma mówić? Musi powiedzieć, jak kto się wspina i jaki osiągnął wynik. Normalnie mnie to w izolacji mało obchodzi, ale to były ostatnie zawody i walczyłem o tytuł, no to... W tym roku po prostu nie wyszło, zabrakło naprawdę niewiele, ale to jest sport, tak bywa. Z reguły sprawdza się teoria, że ostatni startujący w finale nie wspina się dobrze, jak wygra półfinał, tak jak ja w Kranju. Ostatniemu zawodnikowi ciężko jest się wyluzować i dać z siebie maksa.
Jaka jest trudność dróg w półfinale i finale?
W półfinale tak 8b+, a w finale - 8c.
Jak byś podsumował tegoroczny sezon?
Jestem z pewnością zadowolony. Po tylu latach już nie przykładam do wyników takiego znaczenia, czy jestem pierwszy, czy drugi. Jasne, że pierwszego dnia byłem wściekły, bo było tak blisko, ale na drugi dzień byłem bardzo zmotywowany na następny rok i 1. miejsce w PŚ! Niepowodzenie mnie po prostu motywuje.
Startujesz w zawodach od 1999 r. Najpierw w juniorach, potem seniorach. Nie jesteś już zmęczony, masz jeszcze radość ze startów czy po prostu zawody = praca?
Powiedziałbym, że część zawodów to dla mnie praca, bo gdybym nie startował, to pieniądze od sponsorów za wspin w skałach starczyłyby ledwo na przeżycie. A ja muszę mieszkać itd., tak więc nagrody pieniężne są dla mnie dużą motywacją. Ale oczywiście traktuję zawody jako spotkanie z ludźmi i najlepszymi wpinaczami świata, zdobywam tam informacje, a moje wspinanie może bawić ludzi. Kibice nie pójdą za tobą, ty musisz iść za kibicami. Zawody mnie bawią, ale tylko dobrze zorganizowane, na dobrej ścianie, z serwisem dla zawodników, dużo kibiców, przekaz TV, fajne nagrody. Wtedy gdy czuję, że ten sport się rozwija. Gdy zawody są gorsze niż przed laty, to mnie to demotywuje.
Dalszy ciąg na: www.redpoint.pl/artykuly/mrazek-rozm.html