Tegoroczne lato w Peru postanowił spędzić zespół w składzie
Karolina Adamowska i
Sławek Cyndecki. Niezobowiązującym celem tej dwójki miała być znajdująca się w tym kraju
słynna, blisko dziewięćsetmetrowa wschodnia ściana La Esfinge
(ok. 5325 m). Zespół spędził pod ścianą szesnaście dni, podczas których musiał się zmagać z huraganowymi wiatrami i śnieżycami. Na szczęście udało im się też „trochę powspinać”...
2 sierpnia Karolina i Sławek rozpoczęli wspinaczkę na wytyczonej przez Słowaków w 2003 roku drodze Welcome to the Slabs of Korichana (IX/IX+, 650 m, 14 wyciągów). Pokonanie tej ciągowej drogi, oferującej siedem wyciągów pod rząd o trudnościach VIII i więcej, zabrało Polakom dwa dni poprzedzielane ciężkim (bardzo zimnym) biwakiem na siedząco. Całość padła w stylu OS (!), a wszystkie wyciągi prowadził Sławek. Powrót ze szczytu nastąpił w nocy przy szalejącej burzy śnieżnej. Jest to prawdopodobnie dopiero trzecie powtórzenie tej wymagającej linii, a pierwsze w tak doskonałym stylu. Pomimo że linia biegnie płytami ubezpieczonymi spitami, nie jest to wspinaczka o charakterze sportowym – na części wyciągów należy dołożyć własną asekurację, a na niektórych płytach wycenionych na VIII+ można się natknąć na dwudziestometrowe wyjścia nad przelot. Jednym słowem „piaskowcowa” przeszłość Sławka nie poszła na marne ;-)
Sławek Cyndecki w trudnościach drogi Cruz del Sur, Peru. Fot. Karolina Adamowska
Po czterech dniach odpoczynku i przeczekiwania opadów śniegu zespół rozpoczął wspinaczkę na
Cruz del Sur 7c+ (7a+-7b+?, 800 m, 16 wyciągów). Niestety, tym razem warunki pogodowe okazały się być jeszcze gorsze. Najpierw po pokonaniu pierwszego wyciągu zespół został zmuszony do wycofania się z powodu potężnej śnieżycy. Jednak po zjechaniu okazało się, że pogoda się poprawiła i zespół postanowił zaatakować raz jeszcze. Po przejściu pierwszych pięciu kluczowych wyciągów zdecydowano się na biwak. Następnego ranka polski zespół obudził się pod sporą warstwą świeżego śniegu, w związku z tym po raz kolejny zapadła decyzja o odwrocie i zaporęczowaniu pokonanego odcinka.
Niestety, następne dni nie przynosiły poprawy pogody, więc Polacy postanowili zakończyć swą działalność i po zdjęciu lin poręczowych rozpocząć powrót do cywilizacji. Jak się jednak okazało, pogoda dała im jeszcze jedną szansę. W dniu przeznaczonym na odzyskanie sprzętu niespodziewanie wypogodziło się i zespół, choć dość późno zaczął tego dnia wspinaczkę, postanowił kontynuować ją do szczytu. Następnego dnia, 12 sierpnia, po kolejnym niewygodnym i zimnym biwaku Karolina i Sławek drugi raz osiągnęli szczyt Sfinksa.
Zjazdy odbyły się już nocą. Również w tym przypadku wszystkie wyciągi prowadził Sławek, który przeszedł je w stylu onsight (za wyjątkiem szóstego, pokonanego w drugiej próbie). Tak jak inni wspinacze, którzy powtórzyli
Cruz del Sur, Sławek uważa, iż opiewająca na 7c+ wycena kluczowego wyciągu jest zdecydowanie zawyżona, jego zdaniem są to trudności z okolicy stopnia 7b.
Po tej wspinaczce zespół opuścił bazę pod Sfinksem. Nie oznaczało to jednak końca działalności wspinaczkowej. Najpierw Karolina wygrała zawody bulderowe zorganizowane w Huaraz :-), a zaraz potem, korzystając z taksówki zespół wyruszył do Ishinca Valley, gdzie Polacy pokonali znajdującą się na Ishinca Tower (inaczej Hatun Ulocc)
Karma de los Condores 5.11d, 350 m
. Linia ta biegnie przez dziewięć wyciągów przepięknym systemem rys i zacięć, którymi pokonujemy wywieszające się na ponad dziesięć metrów liczne okapy i przewieszenia. Do przejścia drogi potrzebujemy dwóch kompletów „mechaników” w tym także te największe rozmiary. Z powodu swej urody, a także charakteru linia od razu zyskała miano „
Astromana Peru”.
Góry, nr 10 (173) 2008
(kg)