facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2007-10-05
 

Speleo Salomon w Meksyku - kolejne wieści

Humory na szczęście im dopisują, choć spodziewałam się, że po całym dniu pecha będą co najmniej niezadowoleni.

Zabójcze kolce (środa)

Pobudka o 4.30 rano, chłód i dwie godziny drogi na start pierwszego etapu. Według planu na rowerze zawodnicy mają spędzić 2, najwyżej 3 godziny. Ci, którzy mieli pancerne opony i zabezpieczone dętki jechali szybko, ci, którzy mieli pecha, dwa razy dłużej. W gronie pechowców znalazł się m.in. szwedzki Lundhags (8 przebić na zawodnika) i nasz team Speleo Salomon – po załataniu 12 dziur i wyczerpaniu wszystkich łatek i zapasowych dętek został zwieziony z trasy. Na szczęście organizator zgodził się, aby ruszyli na treking i kontynuowali wyścig. Po dwóch godzinach w piekącym słońcu polski team dotarł do przepaku i korzystając ze specjalnych, wypełnionych kleistym płynem dętek, niemalże odpornych na przebicia kolcami kaktusów, naprawił sprzęt i ruszył dalej. Jak powiedział Piotrek Kosmala: Najgorsze było to, że kolce przebijały nam opony nie tylko w czasie jazdy, ale także, a może głównie wtedy, gdy rowery musieliśmy nieść. W Meksyku kaktusy mają po trzy, cztery metry wysokości, a asfalt jest rzadkością.



Gdy pierwsze trzy zespoły dotarły do mety (Nike, Sole i Buff) około 19, Aga, Piotrek i Artur wsiadali do pompowanych kajaków i przez trzy kilometry wiosłowali. Wieczory są chłodne, więc trochę zmarzli, w plecakach mieli tylko najcieńsze polary, na jakie zgodzono się przy kontroli wyposażenia. W końcu ten etap mieli skończyć przed zmrokiem...

Jest już zupełnie ciemno, gdy mijam Speleo Salomon wreszcie na jakimś asfalcie (w porównaniu z meksykańskimi nawierzchniami, nasze polskie są równe jak stół). Jadą razem z okrojonym zespołem szwedzkim (ich zawodnik wycofał się z powodu choroby), kilkoma zagubionymi napieraczami z Meksyku i mieszanym składem amerykańskim. Humory na szczęście im dopisują, choć spodziewałam się, że po całym dniu pecha będą co najmniej niezadowoleni. Ale że sił mają dużo, a chęci do ścigania jeszcze więcej, jest dobrze – w końcu nie ma to jak nocne pedałowanie. Dość szybko i sprawnie wyprzedzają zgraję rowerzystów, ale do mety jeszcze kawał drogi. W międzyczasie organizator postanawia zamknąć ostatni punkt kontrolny i przed 23 Speleo Salomon kończy pierwszy dzień zawodów. Na pewno dostaną karę czasową za zwiezienie rowerów z trasy, ale będą walczyć dalej.



Konfetti na bruku (czwartek)

Przed chwilą na głównym placu Huichapan zespoły wystartowały do 24-godzinnego etapu. Pierwsze metry na rolkach od razu podzieliły stawkę na dwie części – tych, co jeździć umieją, i tych co nie. Wiwatujące dzieci i kolorowe konfetti niektórych zawodników skutecznie unieruchomiły już na pierwszym asfalcie, przypominającym raczej bruk niż zwykłą ulicę. Reszta drużyn odjechała.

Ten etap będzie właściwie decydującym i długim (rower, dużo wiosłowania, treking, zadania linowe) i da szansę Speleo Salomon na odrobienie strat. Pojutrze zostanie już tylko krótkie, kilkugodzinne ściganie do mety.

Monika Strojny

2007-10-05

(kg)
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-07-25
GÓRY
 

Pięć ciekawych dróg tatrzańskich

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-22
GÓRY
 

Lato i jesień w Laponii

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-11
GÓRY
 

Pogoda krzyżuje plany Anny Tybor na Nanga Parbat

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-10
GÓRY
 

Anna Tybor rozpoczyna atak szczytowy na Nanga Parbat

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com