Borsutzky – pierwsza rekordzistka
Przed wojną w Sudetach popularne były bicia rekordów wejść na znane szczyty. Nie inaczej było na Biskupiej Kopie. W 1927 r. Maria Borsutzky odwiedziła prudnickie schronisko na Kopie 74 razy, pobijając ten rekord trzy lata później – 86 wejść. W „Ziemi Prudnickiej. Rocznik 2007” odnotowano rekord Josefa Šmoldasa ze Zlatých Hor, który w ciągu roku wszedł na Kopę 104 razy (osiągnięcie było wynikiem zakładu z Miroslavem Petřikiem – kasztelanem wieży na Kopie). Władysław Wrzochol jest więc polskim rekordzistą wejść na Kopę.
- W zasadzie robię do dla zdrowia, dzięki temu dobrze się czuję, ciśnienie mi spadło – wyjaśnia przyczyny swoich górskich wędrówek prudnicki turysta, na co dzień pracownik Gminnego Centrum Reagowania Kryzysowego i Porządku Publicznego w Urzędzie Miejskim w Prudniku. – Biskupia Kopa jest dobrodziejstwem naszych okolic – dodaje.
Pogoda nie robi różnicy
Prudniczanin wchodzi na Kopę w dni wolne od pracy, a więc w weekendy, w sobotę i w niedzielę oraz obowiązkowo w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Pogoda? Ta nie stanowili dla turysty żadnego problemu, czy słońce, czy deszcz Władysław Wrzochol wspina się na Kopę. Zresztą warunki pogodowe w Prudniku mogą być mylące. Prudniczanin nie raz spotykał się z sytuacją, że w mieście była mgła, natomiast powyżej Jarnołtówka było już słonecznie.
- Czasem umawiam się z Mirkiem Petřkiem i wchodzę na Kopę na wschód lub zachód słońca. – tłumaczy wędrowiec. Częste wejścia na Kopę skutkują licznymi okazjami obejrzenia niezwykłych widoków przy doskonałej widoczności, m.in. Tatr.
Turysta zdobywa górę najczęściej z „Ziemowita” w Jarnołtówku. Niekiedy wybiera stary szlak czerwony od strony Jarnołtówka, szlak zielony z Pokrzywnej lub Saperską Drogę. O dziwo prudniczanin nie należy do PTTK, jest więc rasowym turystą indywidualnym, który jednak na brak towarzystwa nie może narzekać, wszak odwiedza najpopularniejszą górę w naszej części Śląska, gdzie wędrowców nie brakuje.
Źródło: www.naszesudety.pl