facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2008-04-14
 

RAMONET - Rozmowa z Mistrzem Świata

Miałem 13 lat, gdy zacząłem się wspinać i bardzo szybko osiągnąłem poziom 6c-6c+. Wtedy zobaczył mnie bardziej doświadczony kolega i stwierdził, że mam wrodzony talent. 

Kilka miesięcy temu polskie środowisko wspinaczkowe obiegła wiadomość, która zrazu wyglądała na plotkę lub przewrotny żart. Otóż, według wieści gminnej, Mistrz Świata, Hiszpan Ramon Julian Puigblanque, miał przyjechać na zawody do… krakowskiego Reni Sportu. Tymczasem okazało się, że słowo stało się ciałem – Mistrz zawitał w skromne, lecz zawsze gościnne progi kultowej ścianki. W dodatku towarzyszyła mu mała, ale jakże sympatyczna obstawa innych znanych hiszpańskich zawodników.
Wyjaśnienie zagadkowej wizyty Ramoneta w Polsce ma ścisły związek z firmą Milo. Niejednokrotnie pisaliśmy już o zasługach tejże marki dla polskiego środowiska wspinaczkowego. Tym razem miło nam poinformować, że ta wyjątkowa firma, która świetnie sobie radzi w wielu krajach na całym świecie, do swoich spektakularnych sukcesów dołączyła jeszcze jeden – w teamie ma aktualnego Mistrza Świata we wspinaczce na trudność. To właśnie dzięki Milo i gościnności Reni Sportu mieliśmy okazję porozmawiać z Ramonetem.

GÓRY: Twoje nazwisko na dobre zagościło na łamach czasopism około 2001 roku – wówczas zacząłeś odnosić sukcesy, między innymi poprowadziłeś drogę w stopniu 8c+. Możesz opowiedzieć o początkach swojej kariery wspinaczkowej?

Ramonet: Zaczynałem od startów w zawodach w Katalonii. Później zacząłem brać udział w zawodach krajowych i w 2001 roku dostałem się do hiszpańskiej kadry narodowej. Dzięki temu miałem pierwszą szansę wystąpienia w edycji Pucharu Świata w Chamonix. Dobrze się zaprezentowałem, a później, w Szwajcarii, było jeszcze lepiej – byłem szósty. Pierwsze zawody pucharowe wygrałem w następnym roku w Słowenii. W 2003 byłem już drugi w końcowej klasyfikacji Pucharu. 

A jak wyglądały pierwsze kroki w skale?

Mój ojciec był alpinistą i zawsze miał słabość do gór. Często zabierał mnie na górskie wędrówki. Niedaleko naszego domu był niewielki rejon wspinaczkowy. Kiedy mijaliśmy to miejsce podczas naszych wypadów, zawsze zatrzymywaliśmy się, aby pooglądać wspinaczy. Któregoś dnia tata spotkał tam swojego przyjaciela, który zaproponował, żebym sam spróbował się wspiąć. Wtedy po raz pierwszy dotknąłem skały. 

Czy od początku było widać, że masz talent?

Miałem 13 lat, gdy zacząłem się wspinać i bardzo szybko osiągnąłem poziom 6c-6c+. Wtedy zobaczył mnie bardziej doświadczony kolega i stwierdził, że mam wrodzony talent. To właśnie on zdradził mi pierwsze sekrety treningowe, pokazał nowe ruchy... Trenowałem na jego ściance bulderowej, gdzie robiłem szybkie postępy. Potem zacząłem startować w zawodach. 

Interesowała cię wspinaczkowa historia. Miałeś wspinaczkowych idoli?

Na początku wzorowałem się na wspinaczach z Hiszpanii – Danim Andradzie, Davidzie Carratero czy Patxi Arocenie – ponieważ głównie o nich mogłem przeczytać w hiszpańskich magazynach wspinaczkowych. Później, kiedy miałem okazję przekonać się, że prezentuję już podobny poziom, jak moi idole, zainteresowałem się dokonaniami zagranicznych wspinaczy, na przykład Wolfganga Güllicha. 

W 2001 roku bardzo szybko pokonałeś swoją pierwszą 9a Kinematix. Jak wspominasz to przejście?

Jeszcze niedługo przed zrobieniem tej drogi normalnie pracowałem, więc mogłem wspinać się lub trenować tylko wieczorami. Po jej poprowadzeniu rzuciłem pracę i zostałem profesjonalnym wspinaczem, miałem bardzo dobrego trenera i rozplanowany trening. I kiedy poprowadziłem Kinematix, okazało się, że ta droga nie dorosła do moich wyobrażeń o 9a. Raczej przypominała mi drogi 8c+, które robiłem wcześniej. To było trochę jak upadek mitu. 

Jednym z najważniejszych twoich przejść pozostaje pierwsze prowadzenie La Rambla Extension z 2003 roku. Z tego co pamiętam, zacząłeś próby już w 2000 roku. Mógłbyś powiedzieć o tych długich zmaganiach i obsesji, jaką pewnie miałeś na punkcie tej drogi?

To nie była obsesja. Po prostu ciekawy cel i wyjątkowa droga, która czekała na pierwsze przejście. Nigdy nie trenowałem specjalnie „pod nią”, ale raczej pod kątem zawodów. Próbowałem jej tylko w weekendy, bo dni powszednie przeznaczałem na trening. Jeśli w czasie weekendu jechałem do Siurany, to zwykle wspinałem się na tej drodze. Nierzadko przystawiałem się tylko raz czy dwa razy i dawałem spokój, na przykład z powodu kiepskich warunków. Ciekawostką jest, że dzień, w którym ją przeszedłem wydawał się naprawdę mało odpowiedni. Cały tydzień trenowałem z obciążeniem i byłem nieźle zajechany. 

Podobno miałeś stwierdzić, że autorzy kolejnych powtórzeń La Rambli – Sharma, Marin i Bindhammer – nie zrobili dokładnie takiej drogi, jaką ty przeszedłeś.

La Rambla Original ma wariant, który biegnie na prawo i dochodzi do tego samego łańcucha. Moja wersja La Rambli Extension polegała na tym, że robiłem La Rambla Original i później szedłem prosto do góry. Tymczasem inni używali jednego restu ze wspomnianego wariantu. Wydaje mi się, że tak robiona droga, ze względu na dodatkowe miejsce odpoczynkowe, może nie mieć pełnego 9a+. Oczywiście jest to tylko przypuszczenie... 

Czy kiedy robiłeś drogę, wiedziałeś o tym reście?

Tak, wiedziałem, ale chciałem zrobić to czysto, czyli przejść oryginalną wersję.



 
W wywiadzie dla GÓR Andreas Bindhammer powiedział, że nigdy nie wpinał się do łańcucha w La Rambla Original, bo jego celem było przejście całej linii. Ponadto stwierdził, że miejsca, w którym Huber skończył wspinaczkę, nie można uznać za logiczny koniec drogi. Czy ty również nigdy nie wpiąłeś się do tego łańcucha?

Zanim przeszedłem La Ramblę zrobiłem Broadway, która biegnie wspólnie z większą częścią La Rambli, po czym odbija w lewo. Pokonałem ją szybko, więc następnym logicznym celem było dla mnie przejście całej linii, a nie dołożenie kolejnych kilku metrów. 

W tym samym roku, w którym przeszedłeś La Ramblę, zrobiłeś Biographie i próbowałeś powtórzyć Realization. Jak porównałbyś tę linię z La Ramblą? Jestem też ciekaw, czy masz zamiar na nią wrócić.

Obie drogi są bardzo długie, ale zupełnie różne. Biographie, pierwsza część Realization, nie jest najtrudniejszą 8c+, jaką zrobiłem. Jednak wyżej, na Realization, jest trudny bulder, wymagający dynamiki – taki, który robisz albo nie. La Rambla jest bardziej ciągowa, oferuje zupełnie inne wspinanie. Chciałem wrócić na Realization w tym roku, ale skasowałem sobie palec. Niestety, startowy bulder na Biografii nie jest odpowiednim miejscem dla kogoś, kto ma problemy z palcami. Niemniej planuję jeszcze wrócić na tę drogę. 

Którą z dróg o stopniu 9a najlepiej wspominasz?

Wyjątkowo dobrze wspominam Eclamasters w Perles – oferuje piękne wspinanie i ładne ruchy, pierwsza część jest bardziej siłowa, druga – techniczna. To jest wspinanie, jakie lubię...

Dalszy ciąg wywiadu w Górach, nr 3 (166) marzec 2008 





(kg)
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-07-25
GÓRY
 

Pięć ciekawych dróg tatrzańskich

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-22
GÓRY
 

Lato i jesień w Laponii

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-11
GÓRY
 

Pogoda krzyżuje plany Anny Tybor na Nanga Parbat

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-10
GÓRY
 

Anna Tybor rozpoczyna atak szczytowy na Nanga Parbat

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com