Zdjęcie szczytowe: Sean Villanueva, Nicolas Favresse oraz Ben Ditto (fot. xpedition.be)
Droga powstała w sezonie 1973/1974 za sprawą licznego zespołu - Paul Fatti, Roger Fuggle, Art McGarr, Mervyn Prior, Mike Scott oraz Richard Smithers. Prowadzi ona serią zacięć przez 30 wyciągów na 1200-metrowej wschodniej ścianie. Linia, wyceniana oryginalnie na A4/5.10, była powtórzona tylko raz - w 2003 roku także przez południowoafrykański zespół.
Wyrysowana linia drogi Free South Africa (fot. xpedition.be)
Trzy lata temu, w trakcie próby uklasycznienia pobliskiej Riders on the Storm, Nicolas i Sean zwrócili uwagę na tę dość oczywistą linię z cichym zamiarem klasycznego przejścia jej. "Naprawdę nie byliśmy pewni czy tę drogę udałoby się otworzyć klasycznie, ale zdecydowaliśmy się spróbować (...) dla nas samych" - wspomina Favresse - "Środkowa turnia jest bardzo strzelista, długa i ekstremalnie ascetyczna. Z naszego doświadczenia na Riders wiedzieliśmy, że skała w ścianie oferuje fantastycznej jakości granit dla niewiarygodnej możliwości przejścia "free".
Wschodnia ściana Torre Central del Paine (fot. xpedition.be)
Dysponując jedynie krótkim opisem otrzymanym w e-mailu oraz prostym schematem zespół wszedł w ścianę napotykając nieprzerwanie rysy oraz zacięcia oraz zaledwie dwa stałe stanowiska i kilka haków! "Droga jest przepięknie czysta" - podsumowują wspinacze. Jednakże odnaleźli oni dość sporą ilość poręczówek pozostawionych przez inne zespoły na sąsiednich drogach. "To godne politowania, że wspinacze zaśmiecają ścianę w ten sposób" - komentują dodając, że takich lin zebrali tyle, ile byli w stanie, w sumie kilkaset metrów. - "To tylko mały wysiłek w porównaniu z satysfakcją zobaczenia czystej ściany".
Jeden z wyciągów Drogi Południowoafrykańskiej (fot. xpedition.be)
Wycena dwóch najtrudniejszych wyciągów dochodzi do 7b+. Pierwszy z nich prowadzi palczastym zacięciem, drugi zaś jest boulderowym problemem z niesamowitymi dziuplami zrobionymi z kryształów. Innym kluczowym wyciągiem jest "mega-długa" przerysa asekurowana zaledwie jednym Camalotem #6. Z kolei wyciąg 15 jest wariantem klasycznym z dobitym jednym spitem (zresztą jedynym pozostawionym przez zespół).
"Wspinaczka klasyczna jest tym, co nas najbardziej interesuje. Obecnie wiekszość imponujących linii jest otwartych jako hakówki i idea "wolnej" wspinaczki na nich jest atrakcyjna. Dla nas uklasycznienie drogi, której nie znamy, jest bardzo bliskie do otworzenia nowej drogi" - podsumowują członkowie zespołu nadając dla przejścia klasycznego nazwę Free South Africa oraz dodając, że drogi nie udałoby się zrobić bez: Cama #6, instrumentów muzycznych oraz... big cojones.
Dla udowodnienia tego polecić wypada umieszczone w serwisie YouTube filmiki.
(tm)
P.S. W celu wyjaśnienia "dramatycznego" tytułu niniejszego newsa, którego zamiarem jest oczywiście ściagnięcie uwagi - chciałbym dla osób mniej zorientowanych wyjaśnić, że angielski wyraz FREE oznaczać może uwolnić, wolny, swobodny. W rozumieniu wspinaczkowym oznacza on przejście klasyczne, a zatem bez "przytrzymywania" się jakichkolwiek sztucznych punktów... W Polsce mówimy o odhaczeniu, uklasycznieniu, w świecie anglojęzycznym w dosłownym tłumaczeniu o "uwolnieniu" drogi, bądź "swobodnym" przejściu.
Co zaś się tyczy wyrażenia "big cojones"... - "big" oznacza wielki, wielkie..., "cojones"... hmm... najbardziej obrazowe będzie zobaczenie tego na przykładzie :)