Mamy tu na myśli przede wszystkim wspinaczki
Roberta Jaspera i jego przyjaciół (patrz
news) oraz wytyczenie nowych lodowych linii przez
Bjorn-Elvinda Aartuna (patrz
news).
Tym razem wracamy w te rejony za sprawą działalności wspinaczy z kraju nad Wisłą. Jak wszyscy dobrze pamiętają (albo przynajmniej ci, co się trochę tym interesują), największe skalne ściany Norwegii od "zawsze" były bliskie naszym rodakom – wspomnijmy choćby działalność Tadeusza Piotrowskiego (jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to koniecznie musicie przeczytać jego książkę W burzy i mrozie), czy też doskonałe przejścia z lat dziewięćdziesiątych w wykonaniu naszego Dream Teamu.
Miło jest wiedzieć, iż ktoś próbuje kontynuować tę „staropolską, wspinaczkową tradycję”....
Ale wróćmy do początku. W tym roku, w marcu, Dolinę Romsdal i Isterdalen odwiedził zespół w składzie Robert Koparka Burak i Tomasz Łysy Szpor.
Pierwszym celem, w który zespół wbił się praktycznie zaraz po przyjeździe, była północna blisko 1200-metrowa ściana Kongena. Zespół postanowił pokonać ją drogą znajdującą się w prawej części ściany, której letnie trudności wynoszą VII (skala norweska).
Wspinaczka na północnej ścianie Kongena. Fot. arch. 4 liga
Dzięki niezwykle obfitemu zalodzeniu połogie płyty, znajdujące się w pierwszej części drogi, zamiast żmudnym i czasochłonnym „haczeniem” okazały się piękną i miłą, choć trochę ryzykowaną (słaba asekuracja, a właściwie jej brak), wspinaczką w cienkim lodzie i świetnej jakości firnie. Mniej więcej w połowie ściany zespół zabiwakował, by następnego popołudnia stanąć na szczycie. Było to prawdopodobnie dopiero pierwsze zimowe przejście tej ściany. Linię swojej wspinaczki, na którą złożyło się 35 długości liny, zespół wycenił na M5+. Cała akcja na szczyt wraz z biwakiem zajęła 35 godzin.
Orientacyjny przebieg drogi na północnej ścianie Kongena. Fot. arch. 4 liga
Następnie, po kilku dniach odpoczynku, zespół udał się pod północno-zachodnią ścianę Nonshaugen, gdzie w ciągu dziesięciogodzinnej wspinaczki wytyczył prawdopodobnie nową drogę.
Wspinaczka na nowej drodze na północno-zachodniej ścianie Nonshaugen. Fot. arch. 4 liga
Złożyło się na nią około ośmiuset metrów terenu lodowo-mikstowego o trudnościach do stopnia WI4+ i około czterystu metrów pól śnieżnych wyprowadzających na szczyt.
Orientacyjny przebieg drogi na północno-zachodniej ścianie Nonshaugen. Fot. arch. 4 liga
Na sam koniec zespół pokonał 220-metrowy lodospad (jak to określili sami zainteresowani: jeden z wielu, pełno ich tam takich stoi), którego górna część prowadziła terenem wycenionym na uczciwe WI5.