6.05.2009
Wyszliśmy z Alberto bezpośrednio do obozu II. Zajęło nam to około 7 godzin, z prawie godzinną przerwą w jedynce. Nie podejrzewałam siebie wcześniej o to, że mogę ten dystans przemierzyć, ale jednak aklimatyzacja robi swoje. Jedna osoba z naszego teamu wyszła dzień wcześniej, spała w jedynce i tam na nas czekała. W jedynce spędzamy czas z Nives i Romano z Włoch, którzy zawrócili spod Annapurny.
W dwójce na 6650 m potwornie wieje, nie mogę spać przez ten hałas. Rano bez zmian. Przez krótkofalówkę dowiaduję się, że w trójce noc jeszcze gorsza, ludzie w ogóle nie spali, są przemęczeni. Wstaję ledwo żywa i czekam, aż wiatr trochę ucichnie. Część osób decyduje się schodzić z trójki, bo bolą ich głowy.
Wreszcie wiatr trochę ustaje i około 10:00 decyduję się z Alberto wyjść na 7200 m; chcemy koniecznie wykorzystać to wyjście na uzyskanie niezbędnej nam aklimatyzacji. Wiemy, że pogoda ma się zmienić lada moment na jeszcze gorszą i nie będzie już tak pięknie jak dotychczas. Musimy założyc obóz III.
kingabaranowska.com