1.05.2009
Wychodzimy dziś do dwójki na 6650 m. Myslałam, że na tym odcinku będzie mniej seraków do pokonania, ale po przemierzeniu długiego i płaskiego lodowca rozpoczęły się znowu. Doszliśmy do dwójki po paru godzinach już w śnieżycy. Zimno w ręce i w ogóle do dwójki przyszliśmy przemarznięci. Do końca dnia już tylko gotowanie i picie. W nocy nie boli mnie w ogóle głowa (na szczęście), ale generalnie czuję, że jestem ciągle słaba.
Dokładnie rok temu stałam na szczycie Dhaulagiri, 1 maja 2008 roku.
kingabaranowska.com
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl