Co ja mówiłam? Jak to się nazywa? Sztuka życia? W moim przypadku to nie jest sztuka życia, tylko sztuka przeżycia. Bo tak naprawdę my tam wysoko głównie staramy się przeżyć. Moja ścieżka do gór jest absolutnie samodzielna. Nikt w rodzinie, żadna tam ciotka czy wujek, przyjaciele, którzy byliby dla mnie wzorem. Tylko Wawrzyniec Żuławski, który pokazał Polakom, czym są Tatry, bo o Alpach mowy jeszcze wtedy być nie mogło. Zginął potem w lawinie na Mont Blanc. Mam takie podejście do tego, co postanowię osiągnąć, że góra, na którą teraz chcę wejść, na przykład mnie nie chce, i tak sobie myślę, że jak z nią pogadam, to się zgodzi, przekonam ją, powiem jej, o co mi chodzi. I wejdę. Góry są moim partnerem, z którym chcę negocjować. Patrzę sobie na taką górę, patrzę, gdzie ma słaby punkt, i mówię na przykład: no, K2, nie rób mi tego, daj się zdobyć...
Więcej pod adresem
http://www.polityka.pl/spoleczenstwo/artykuly/1526103,1,wyznania-himalaistki-anny-czerwinskiej.read#ixzz1y32GGqcZ