W dolinach baskijską himalaistkę Edurne Pasabán dopadała depresja i myśli samobójcze. I jeszcze jedno: zdobywała szczyty, żeby móc cieszyć się obecnością ukochanego mężczyzny. Gdy odszedł, pozostały tylko góry.
Edurne Pasabán o sobie: Mam 37 lat. Urodziłam się w Tolosa, a mieszkam w San Sebastian. Jestem inżynierem, uzyskałam też tytuł MBA w Wyższej Szkole Administracji i Zarządzania Przedsiębiorstwami ESADE. Wspinam się w górach: jako pierwsza zdobyłam wszystkie 14 ośmiotysieczników*. Nie mam męża ani dzieci. Nie interesuję się polityką. Przez częste wyprawy do Nepalu zaczęłam skłaniać się ku buddyzmowi.
Zaszła pani najwyżej, jak tylko można.
A jednak wcale nie miałam poczucia, że odniosłam wielki sukces.
Nie?
W normalnym, codziennym życiu czułam się nic nieznaczącą osobą; kilkakrotnie próbowałam popełnić samobójstwo. Brałam proszki, podcinałam sobie żyły... Ale za każdym razem dzwoniłam w końcu pod numer 112 i mnie ratowali. Myślę, że chciałam po prostu zwrócić na siebie uwagę...
Kiedy to było?
W 2006 roku. Wcześniej zdążyłam już zdobyć osiem z czternastu ośmiotysięczników. (…) Nie chciało mi się żyć. Nie wstawałam z łóżka, czułam się nic niewarta, nie lubiłam samej siebie. Siedziałam zamknięta w ciemnym pokoju, nie chciałam nikogo widzieć. To okropne uczucie. Wszyscy dookoła mówili: "Przecież masz wszystko". A ja wcale tego nie czułam. Sama nie wiem, jak to się stało, że doszłam do takiego stanu...
*
Koreanka Oh Eun-Sun, która miała jako pierwsza kobieta skompletować Koronę Himalajów, nie udokumentowała odpowiednio wejścia na Kanczendzongę.
Dalszy ciąg na:
http://www.wspinaczki.pl/gory-zamiast-milosci.html