Początkowo startowała w barwach SNPTT Zakopane, by następnie związać się z Centralnym Wojskowym Klubem Sportowym. Na koncie ma 24. złote medale Mistrzostw Polski, dwie olimpiady (Oslo 1952 i Cortina d` Ampezzo 1956), tytuł akademickiej mistrzyni świata. Do dziś mieszka w Zakopanem. Pisze wiersze. Niezwykła wewnętrzna siła, pogoda ducha, wdzięk, poczucie humoru, uśmiech, sprawiają, że Barbara Grocholska Kurkowiak jest człowiekiem wyjątkowym.
Źródło: www.naszkasprowy.pl
W młodości pracowała m.in. w bufecie na Kasprowym, wolny czas wykorzystując na treningi, a latem - na wspinaczkę. Wspomina: -
Ciągle marzyłam o Zamarłej Turni. Poszłam tam z Janem Krupskim. A ponieważ podkochiwał się w mojej koleżance, poszliśmy w trójkę. Przyszedł po mnie po pracy i wieczorem poszliśmy do Pustej, pod ścianę. To był chyba sierpień, cudowny wieczór. Niebo było tak wygwieżdżone, coś niesamowitego. Południowa ściana Zamarłej to było moje marzenie. Mieliśmy iść Drogą Klasyczną. Nikogo nie było wtedy na Kasprowym, chyba wyjechali na urlop, i nie miałam z kim zostawić psa z Kasprowego. To był przemiły pies i bardzo mnie lubił, bo zawsze go brałam na spacery. Nazywał się Dziumbir. Musiałam go wziąć do Pięciu Stawów. Człowiek był niespecjalnie bogaty... miałam podarte tenisówki, bo zawsze w tenisówkach biegałam, nie było innych butów. W nocy Dziumbir wariat chciał, żeby mu kamienie rzucać. Całą noc stawał nad człowiekiem z kamieniem, a jak człowiek już w końcu zasnął, to on puszczał kamień na głowę czy na nogi. A zimno było tak okropnie! Jeszcze nie mieliśmy specjalnie nic do jedzenia. Byłam tak zmarznięta, że rano musiałam skakać pół godziny, żeby się rozgrzać. Spaliśmy na rozłożonej linie, tuliliśmy się do siebie, ale nie pomagało. Rano Krupski mówi do mnie: - słuchaj, masz zanadto podarte te tenisówki...
Więcej na
www.naszkasprowy.pl