Miejsca zapomniane przez ludzi i czas, 14 andyjskich sześciotysięczników i prawdziwe życie wśród codziennych radości i trosk mieszkańców Ameryki Południowej. Ameryka na nowo Odkryta...
Za dwadzieścia lat
bardziej będziesz żałował
tego czego nie zrobiłeś,
niż tego co zrobiłeś.
Więc odwiąż liny,
opuść bezpieczną przystań.
Złap w żagle pomyślne wiatry.
Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.
Mark Twain
Myśl Marka Twaina obecna była w nas przez kilka lat lecz wciąż zbyt mało było w nas siły i determinacji, by podjąć decyzje o tak długiej podróży. Wygodne życie, stabilna i ciekawa praca, aktywnie spędzany czas wolny, w którym sporo było miejsca na podróżniczą pasję…
Wydawało się, że nic więcej nam nie potrzeba. Miesięczne wyprawy dawały poczucie spełnienia, ale tylko częściowo. Wciąż tliła się w nas myśl o tym, że świat jest tak piękny, a czasu tak mało na to, aby go poznać.
Wreszcie zapadła decyzja. AMERYKA NA NOWO ODKRYTA.
Nie bez strachu, nie bez obaw. Ale pamięć o tęsknocie za podróżami, o ciągłym uczuciu niedosytu towarzyszącym powrotom do kraju, ogromna ciekawość świata i głód przygód sprawiły, że ciche marzenia przemówiły stanowczym tonem i nabrały realnych kształtów.
Mark Twain jest znów w nas żywy. Bardziej niż kiedykolwiek Czy można jednak odkryć kontynent znany od sześciuset lub więcej lat jak głoszą niektóre źródła? Czy można odkryć miejsca, które znamy z książek, mediów? Nawet te, w których się już było?
Każdy z nas może być odkrywcą i zdobywcą, jeśli towarzyszy my odpowiednia perspektywa, świeżość spojrzenia i zapał. Jeśli jesteś gotów na to, aby patrzeć na świat z dziecięcą ciekawością, na to, aby zachwycać się miejscami, w których nie ma wielkich atrakcji turystycznych, ale jest prawdziwe życie, na to, aby szukać odpowiedzi na najprostsze pytania, słuchać tego, co mówią miejscowe wierzenia i zwyczaje, możesz odkryć miejsca zupełnie magiczne, choć nie znajdziesz ich w przewodnikach, a miejsca znane z przewodników możesz odkryć na nowo, po swojemu.
Właśnie taka jest nasza podróż. Nieważne czy na turystycznym szlaku czy poza szlakiem. Jest pełna naszych wrażeń, spostrzeżeń, odkryć.
Będziemy zarówno w miejscach popularnych turystycznie, jak też tych, które nie należą do chętnie odwiedzanych przez turystów i podróżników. Naszą podróż rozpoczniemy na północy kontynentu w Wenezueli i powędrujemy na południe. Chcemy przemierzyć całą Amerykę i dotrzeć do jej skrajnych punktów. Ogólny zarys to pętla. Będziemy wędrować na zachód do Kolumbii i dalej wzdłuż łańcucha Andów przez Ekwador, Peru, Boliwię, Chile do Patagonii i Ziemi Ognistej i stamtąd wzdłuż wybrzeża Atlantyku przez Argentynę, Brazylię z powrotem do Wenezueli. Mamy świadomość, że w każdym z krajów zatoczymy niejedną mniejszą pętlę, niejedną w czasie, niejedną w głąb siebie… Bo wiele rzeczy wartych poznania i odkrycia leży daleko od szlaków turystycznych, dzieje się na styku tego, co w nas i tego, co w ludziach tak nam obcych i bliskich jednocześnie.
Kamieniami milowymi naszej podróży postanowiliśmy uczynić góry. Po pierwsze dlatego, że góry to nasza pasja. Po drugie dlatego, że właśnie góry, odległe, surowe – zbliżają ludzi i zbliżają do ludzi – tak jak stało się podczas naszych poprzednich wypraw. Zamierzamy zdobyć 14 andyjskich sześciotysięczników, ale chcemy też zdobywać inne piękne i wciąż mało popularne szczyty – jak Pico Bolivar, Sangay czy Cayambe. Będziemy na tak popularnych szczytach jak Aconcagua, ale też w miejscach, które do tej pory gościły niewielu Polaków – Tres Cruces, Incahuasi w Chile czy Coropuna i Ampato w Peru. Zatem w podróży z miejsca na miejsce kierunek wyznaczać będą szczyty:
· Pico Bolivar w Wenezueli
· Aconcagua, Nevado Pissis, llullaillaco, Cerro Bonete w Argentynie
· Ojos del Salado, Tres Cruces, Parinacota, Guallatiri, Acotango, San Pedro, Incahuasi w Chile
· Illimani w Boliwii
· Coropuna i Ampato w Peru
· Sangay, Cayambe w Ekwadorze
Nasza podróż rozpocznie się 29.01.2009 i trwać będzie około 18 miesięcy.
Uczestnicy wyprawy:
Iza Sapuła
Psycholog, HR menager w firmie handlowej, który każdą wolną chwilę spędza w aktywny sposób, najchętniej podróżując i włócząc się po górach. Ciekawość świata i otwartość na nowe doświadczenia od zawsze nie pozwala jej usiedzieć w jednym miejscu. Swą przygodę w górach wysokich rozpoczyna w 2002 roku na Kaukazie od zdobycia najwyższego szczytu Europy, Elbrusa 5642 m n.p.m. Jeszcze w tym samym roku bierze udział w wyprawie do Ekwadoru, podczas której staje na szczycie najwyższego na świecie czynnego wulkanu Cotopaxi 5897 m n.p.m. Wyprawa do Ekwadoru owocuje wielką fascynacją Ameryką Południową. Jak sama mówi, w Ekwadorze zostawiła kawałek swojej duszy. Rok 2003 to udział w wyprawie na Alpamayo 5947 m n.p.m. w Cordyliera Blanca w Peru. Niedługo potem upór i konsekwencja prowadzą ją ponownie do Ekwadoru (tym razem samotnie), by stanąć na szczycie Chimborazo (6310 m n.p.m.), którego zdobycie rok wcześniej uniemożliwiła choroba. W roku 2004 uczestniczy w wyprawie na Pik Lenina w Kirgistanie. W listopadzie 2005 roku uczestniczy w wyprawie do Chile, gdzie staje na szczycie wulkanu Lascar, mierzy się z surowością pustyni Atakama i szuka fascynujących wrażeń w pustynnych oazach i miastach Chile. W lipcu 2006 roku uczestniczy w wyprawie Polskiego Klubu Alpejskiego, gdzie staje na szczycie Gran Paradiso i Mont Blanc. W czerwcu 2007 roku wyjeżdża do Boliwii i tam staje na szczycie dwóch sześciotysięczników: Huayna Potosi 6088 m n.p.m. oraz na dachu Boliwii - Nevado Sajama 6559 m n.p.m.
Jarek Łączka
Psycholog zafascynowany odległymi zakątkami świata, górami i podwodnym światem.
Zawsze marzył o podróżach. Jeszcze w trakcie szkoły średniej zaczął swoją „włóczęgę” wyjeżdżając w coraz bardziej odległe zakątki kraju i Europy. W sierpniu 2002 roku Jarek rozpoczyna swoją przygodę z górami wysokimi i marzenia prowadzą go na szczyt Elbrusa 5642 m n.p.m. W grudniu tego samego roku staje na szczycie najwyższego na świecie czynnego wulkanu Cotopaxi 5897 m n.p.m. w Ekwadorze. W 2003 roku bierze udział w wyprawie na górę swoich marzeń, Alpamayo w Peru 5947 m n.p.m. Do dziś twierdzi, że to jedna z najpiękniejszych gór świata. W marcu 2004 roku Jarek wyjeżdża w samotną podróż po Borneo. Dzieli tam czas pomiędzy góry, a w szczególności Kinabalu 4095 m n.p.m., a nurkowanie. Tego samego roku uczestniczy w wyprawie na Pik Lenina 7100 m n.p.m. w Kirgistanie. W listopadzie 2005 roku organizuje wyjazd do Chile, gdzie przez miesiąc poznaje surowość pustyni Atakama i wyrastających na niej wulkanów. Tam zdobywa Lascar i podejmuje walkę o zdobycie najwyższego na świecie wulkanu Ojos del Salado. W lipcu 2006 roku jest członkiem wyprawy organizowanej przez PKA i staje na szczycie Gran Paradiso i Mont Blanc. A w czerwcu 2007 roku organizuje wyjazd do Boliwii, a tam staje na szczycie dwóch sześciotysięczników: Huayna Potosi 6088 m n.p.m. oraz na dachu Boliwii - Nevado Sajama 6559 m n.p.m.
Strona wyprawy: www.odkryte.pl