Wyjazd w rejon Chamonix zrealizowaliśmy pod koniec marca 2009. Po dotarciu na miejsce pogoda próbowała nas zatrzymać, ale nasza cierpliwość okazała się silniejsza. Po kilku dniach opadów śniegu i huraganowego wiatru w końcu wyszło słońce. Wykorzystaliśmy warunki i uderzyliśmy na północną ścianę Mont Blanc du Tacul, zwaną Triangle du Tacul. Było to miejsce najmniej narażone lawinami, które po prawie dziesięciu dniach ciągłych opadów śniegu było bardzo realne.
Najpierw (03.04.2009) weszliśmy w mikstową drogę
Le Temps Est Assassin (II 4). Na startowym wyciągu nie było lodu, więc weszliśmy w ścianę ok. 10 m na lewo od oryginalnego startu, według naszych schematów nie biegła tędy żadna droga. Na początku trzeba było wydostać się z zanikającej nitki lodowej do wąskiego, pionowego komina. Miejsce to okazało się kluczowe na całym wyciągu i wyceniliśmy je na ok. M6. Później trudności nie przekraczały ok. M4+. Cały pierwszy wyciąg, leżący między drogami
Le Temps Est Assassin i
La Goulette Des Allemands, pokonaliśmy na własnej asekuracji. Nowy wariant (I wyciąg - 50 m) nazwaliśmy
Les Garcons Ne Pleuvent Pas ("Chłopaki nie płaczą").
Po dojściu do stanowiska, pokonaliśmy dwa kolejne wyciągi mikstowe, po których droga
Le Temps Est Assassin się kończy. Chcieliśmy dalej kontynuować wspinaczkę, niestety wyżej nie było żadnych nitek lodowych i nie znaleźliśmy logicznej linii klasycznej prowadzącej z tego punktu wyżej, więc zdecydowaliśmy się wrócić do podstawy ściany zjazdami.
Następną linią, którą pokonaliśmy (05.04.2009) była chyba najpopularniejsza droga w masywie,
Goulette Chere (II 4). Jest to przyjemne wspinanie w lodowym kuluarze, z miejscami biegnącymi po skale (kilka krótkich wariantów biegnących w kilku miejscach równolegle do kuluaru). Podczas weekendu droga przeżywa prawdziwy najazd wspinaczy, których tylko podczas jednego dnia naliczyliśmy prawie dwudziestu.
Pod koniec naszego pobytu w górach warunki trochę się poprawiły, więc zrobiliśmy rekonesans pod wschodnią ścianę Pointe Lachenal, na której planowaliśmy powtórzenie
Hit Machine (M6, III, 4) lub
Star Academixte (M6).
Niestety, na to już nie pozwoliły warunki, a maksymalny okres naszego pobytu w górach dobiegł końca. 6 kwietnia zjechaliśmy kolejką do Chamonix, skąd po krótkiej regeneracji sił wróciliśmy do Polski.
Michał Apollo, Marek Żołądek (Marabut, Tatra Trade Team,
Ceneria.pl)
Podziękowania dla sponsorów:
Michał Apollo, Marek Żołądek są ekspertami sprzętowymi serwisu Ceneria.pl