Ostatni numer „A/Zero” otwiera wstępniak Paszcza o odpowiedzialności w górach, a na ten temat – jak pokazują ostatnie wydarzenia – nigdy dosyć.
Sporo miejsca w numerze zajmuje sympatycznie napisany artykuł Davida Kaszlikowskiego o wyprawie do jednego z najbiedniejszych krajów świata - Mali. Jest dużo egzotyki, a jej składowe to w tym wypadku: atak drapieżnych pszczół, spotkanie ze słoniami w galopie, burza piaskowa czy groźba ataku sępów. Oprócz samego wspinania spodobał mi się opis wizyty na zawieszonym na zboczu cmentarzu, wymagającej specjalnej i wywalczonej zgody oraz „poważnych” wspinaczkowych umiejętności prezentowanych przez opiekunów grobów. W czasie tej wyprawy David i Eliza wytyczyli drogę
Królestwo sępa na Suri Tondo w znanym czytelnikom GÓR rejonie Ręka Fatimy. Jak to zwykle David nie rozczarowuje i tekst ilustrują świetne zdjęcia kulturowe i wspinaczkowe.
Kolejny tekst drastycznie kontrastuje z poprzednikiem. Nawet zdjęcia zmieniają tonację z ciepłej na zimną. Jest nim obszerna, druga część wywiadu z Marko Prezeljem, który przeprowadził Artur Paszczak. Marko wyspecjalizował się w bezkompromisowych opiniach i trochę zbyt łatwo przychodzi mu deprecjonowanie osiągnięć innych wspinaczy. Jeśli połączymy to z wysoką samooceną to powstaje mieszanka, która nie wszystkich zachwyci. Jak wiadomo Prezelj jest bezkompromisowym wyznawcą kultu stylu i jego wypowiedzi dla mnie miejscami trącą fanatyzmem, by nie rzec fundamentalizmem. Kiedy przeczytałem, iż wspina się on bez pętli przy czekanach i twierdzi, że tak jest łatwiej, to zdumienie nie chce mnie opuścić do tej pory. Chyba nie do końca rozumiem, jaką grę prowadzą wspinacze z najwyższej półki ze sponsorami i mediami. Na szczęście Marko Prezelj jest wielkim alpinistą i oprócz kreowania się na superguru znaleźć można w wywiadzie z nim kilka inspiracji czy konkretnych informacji.
Pozostałą część numeru zajmują w dużej części relacje z letniego obozu w Val Masino. Świetnie czyta się tekst „Akcja na Sertori” i „Jak nie wspinać się szybciej i bezpieczniej – zastosowanie praktyczne”. Obydwa w humorystyczny sposób opowiadają o wspinaczce zakończonej biwakiem i akcją ratunkową. Fajnie jest wspominać nieprzyjemne wydarzenia, siedząc w domu.
Ze smutkiem skonstatowałem brak w tej części numerze tekstu Jana Gondowicza.
W numerze, jak zwykle, część sprawozdawcza, czyli obszerne podsumowania sezonu skałkowego i tatrzańskiego. Tutaj, niestety, sporo błędów w nazwach i wycenach.
I na koniec smutny temat, czyli pożegnanie dwóch niebanalnych postaci – Ziemowita Wirskiego, współtwórcy przewodnika wspinaczkowego po Tatrach i Michała Wroczyńskiego, wspinacza i tłumacza ponad stu książek.
W sumie ostatni numer „A/Zero” jest raczej do czytania i oglądania niż do wielokrotnego użytku, ale to żaden zarzut tym bardziej, że czyta się i ogląda na ulubiony przez nas temat.
Andrzej Mirek
Więcej recenzji we wrześniowych GÓRACH 9 (160) 2007.