Miałam okazję testować już buty wielu producentów – z jednych korzystam prywatnie, inne sprawdziłam zawodowo i opisałam na łamach GÓR. Przy okazji tej recenzji po raz pierwszy zetknęłam się z amerykańską marką Keen. Nie od dziś wiadomo, że pierwsze wrażenie ma dość istotny wpływ na dalszy rozwój relacji. Biorąc to pod uwagę, w moim przypadku amerykański producent nie musi się niczym martwić.
Buty Keen Tempo Flex WP w akcji; fot. Weronika Biernacka
Muszę przyznać, że kiedy po raz pierwszy wzięłam do ręki buty trekkingowe Keen Tempo Flex WP, przestraszyłam się trochę tego, jakie są sztywne. Obawiałam się, że nie będą wygodne w porównaniu do moich miękkich podejściówek, z których korzystam na co dzień. Nie chodzi mi nawet o cholewkę, która wygina się dopiero pod mocnym naciskiem, ale o materiał, z którego jest wykonana. Na szczęście obawy nie zawsze znajdują odzwierciedlenie w rzeczywistości. But jest równie wygodny przy zakładaniu, jak i na nodze. Wewnątrz znajdziemy piankę EVA, która jest dodatkowym źródłem amortyzacji.
Amerykanie lubią bajery. Nie dziwi więc fakt, że Keen zaszalał z liczbą technologii wykorzystanych w tym modelu. Chodzenie w bucie jest przyjemne, bo but wedle producenta ma zmniejszać (i faktycznie to robi!) zużycie naszej energii o aż 60%, za co odpowiada Keen Bellows Flex - technologia stworzona tak, aby podeszwa zginała się z wzorem przypominającym akordeon. Kolejnym udogodnieniem jest Keen All-Terrain, czyli podeszwa zapewniająca dobrą przyczepność i stabilizująca stopę podczas chodzenia po nierównym terenie. W modelu TempoFlex gumę znajdziemy poza tym jeszcze na pięcie oraz na otoku buta.
Buty Keen Tempo Flex WP w akcji; fot. Weronika Biernacka
Chociaż nie chodziłam w tych butach w 40-sto stopniowe upały, aby sprawdzić skuteczność Eco Odor Control, mam nadzieję, że dzięki owej powłoce blokującej nieprzyjemne zapachy, charakterystyczne dla często używanych, przepoconych butów, zdejmowanie ich w towarzystwie po długim dniu wędrówki nie będzie już tak krępujące.
Przemakające buty to również nic przyjemnego. Jeżeli więc wasze nie są wystarczająco wodoodporne, w Tempo Flex skarpetka powinna do końca pozostać sucha. Membrana Keen Dry jest oddychająca, komfortowa, a co najważniejsze – dobrze chroni przed wilgocią zarówno z zewnątrz, jak i z wnętrza buta.
Buty Keen Tempo Flex WP w akcji; fot. Weronika Biernacka
Nie mogę też nie wspomnieć, o działaniach ekologicznych, których amerykański producent podjął się przy tworzeniu modelu Keen Tempo Flex. But na pierwszy rzut oka nie wydaje się wykonany ze szczególną dbałością o środowisko – widać przecież sporo gumy. Prawda jest jednak taka, że Tempo Flex powstał z przetworzonych plastikowych butelek PET. Poza tym również, jak sama nazwa wskazuje, Eco Odor Control oraz PFC-Free bazują na naturalnych substancjach gwarantujących prawidłowe działanie wymienionych powyżej technologii. Bardzo lubimy takie ekologiczne rozwiązania.
Buty Keen Tempo Flex WP w akcji; fot. Weronika Biernacka
Tradycyjnie na koniec muszę wyrazić swój podziw dla walorów estetycznych modelu. Spójrzcie tylko na te kolory! Jeżeli tak, jak ja, lubicie ożywiać swoje górskie stylizacje, Tempo Flex jest świetnym wyborem. No i ma też inne zalety. ;-) Panów, którzy zazdroszczą tego damskiego buta, odsyłam do testu męskiego modelu Keena.
Waga: 740 g • Drop: 4 mm • Technologie: Keen Bellows Flex, podeszwa Keen All-Terrain, powłoka Eco Odor Control, membrana Keen Dry, wodoodporność PFC-Free • Cena: 599,95 zł