Mam przed sobą pięćsetstronicowe tomiszcze zatytułowane "Arco-klettern vom Gardensee bis zur Brenta" autorstwa Michaela Meisla i Martina Lochnera. Obok leży mój stary, wysłużony przewodnik "Arco falesie", opisujący wspinanie w tej samej okolicy na ledwie stu sześćdziesięciu stronach.
Nie trzeba wykazywać się zdolnościami paranormalnymi, by znaleźć różnice. Autorom recenzowanego tu dzieła z pewnością nie chodziło o wydanie jak najtańszym kosztem zwykłego topo, które po prostu zabiera się w skały. To raczej rodzaj przenośnego, papierowego pomnika przewodnictwa. Może nawet rodzaj wzorca.
Poziom edytorski tego wydawnictwa oceniam jako kosmiczny. Skład jest głęboko przemyślany, kolory zdjęć skłaniają do dłuższego zatrzymania na nich oczu.
Fotografie. Cóż można by powiedzieć? Z łatwością mógłby powstać z nich niezły album lub kolejny monograficzno-fotograficzny numer GÓR [nb. autor przewodnika i jednocześnie znakomitej większości zamieszczonych w nim zdjęć, Michale Meisl, był jednym z fotografików, którzy zamieścili zdjęcia w Fotoedycji GÓR – przyp. red.]. Dominują, jak należałoby się spodziewać, zdjęcia wspinaczkowe. Sporo kolorowych fotografii i rzadszych, ale świetnych czarno-białych, na których prężą buły związane z Arco tuzy wspinaczki: Stefan Glowacz, Christian Bindhammer, Cristian Brenna, Markus Schwaiger. Znalazło się też miejsce na archiwalne fotki Heinza Mariachera i Luizy Iovane. Pewnego rodzaju sympatyczną nowością jest krótka prezentacja kilku postaci mocno związanych z tym miejscem, m.in. Rolando Larchera, Hanza Martina Götza, Danilo Bonevecchio’ego czy Roberto Bassi. Być może jest to rodzaj rekompensaty za to, że przy nazwach dróg nie znajdziemy ich autorów. Znajdziemy tu również sporo zdjęć, oddających klimat Arco: świetne zdjęcie zamku, kawiarnie, gaje oliwne, winnice, pejzaże. To wszystko, co tworzy klimat wspinania w pobliżu jeziora Garda.
Jest i rozdzialik, opisujący Rock Master oraz tabelka zwycięzców w latach 1987–2004.
Dość zachwytów, przechodzę do części przewodnikowej. Każdemu rejonikowi, a jest ich w okolicach Arco pięćdziesiąt pięć, poświęcono osobny rozdział, w którym znalazło się miejsce na krótką charakterystykę, opis dojazdu lub dojścia (oczywiście z mapką), historię, wskazanie pory roku najlepszej dla wspinania oraz ciekawostki.
Niesamowite, ale znacząca większość dróg oprócz długości ma też krótki opis. Biorąc pod uwagę liczbę opisanych tu wspinaczek, jest to coś niesamowitego! Przebieg dróg zaznaczony jest na rysunkach różnymi kolorami, w zależności od przedziału trudności. Kolor oliwkowy oznacza, że droga nie ma więcej niż 6c+, kolor niebieski – że znajduje się w przedziale 7a-7c, a czerwony – że jest trudniejsza. Kolorem szarym oznaczono projekty. To rozwiązanie spotkałem po raz pierwszy i bardzo mi się podoba.
Autorzy przewodnika bardzo lubią wspinanie w okolicach Arco, toteż są wobec niego nieco bezkrytyczni. Jak doszedłem do takiego wniosku? Otóż, jak to jest w zwyczaju niektórych autorów, postanowili oni subiektywnie ocenić urodę dróg, przyznając im gwiazdki: w zakresie od zera do pięciu. Po dokonaniu przeglądu okazuje się, że większość dróg to trasy trzy- lub czterogwiazdkowe, a dróg bezgwiazdkowych i jednogwiazdkowych nie ma. Przypominam sobie jednak, iż drogi w lewej części Massone były mocno wyślizgane i z pewnością nie zasługiwały na cztery gwiazdki.
Piękna i słusznie oceniona na pięć gwiazdek droga Underground ma jeszcze starą wycenę 9a, podczas gdy nowa opiewa na 8c+/9a. Może żal było autorom rozstać się z tak okrągłym numerkiem?
Muszę się przyznać, że z detektywistyczną satysfakcją udało mi się w tak perfekcyjnie przygotowanym wydawnictwie wytropić błędy. I tak oprócz wspomnianej wyceny znalazłem też informację, iż jedna z dróg w Massone ma 99 metrów. Nie byłoby to nic dziwnego, gdyby nie to, że dwie znajdujące się obok mają po 25 metrów.
Jeden z rejonów, a jest to zlepieńcowy Promeghin, ma świetny opis, ale nie obejmuje on wycen trzydziestu ośmiu, znajdujących się tam dróg, które pozostają anonimowe i bezwycenowe.
W porównaniu z moim poprzednim przewodnikiem przybyło aż dwadzieścia nowo opisanych rejonów. Uświadomiło mi to, że w najbliższych nawet okolicach jeziora Garda mam gdzie się wspinać do końca życia.
Spróbuję podjąć się podsumowania. Pewne jest, że autorzy chcieli stworzyć coś bardziej trwałego niż zwykłe topo. Ten „przewodnik” można długo i z przyjemnością oglądać, przygotowując się do wyjazdu, można też kontemplować zawarte w nim zdjęcia, gdy nie ma się własnych równie dobrych. Można też przy nim wspominać ślady minionej świetności. Dzieło nosi ślady pasji i umiłowania tego magicznego miejsca, jakim są okolice Arco. Jest też wzorcowo profesjonalne, tak by – poza mało liczącymi się detalami – nie było się do czego przyczepić. Pasja i profesjonalizm to rodzice tego tomu.
Andrzej Mirek
"Góry", nr 10 (137), październik 2005
(kg)