facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2012-04-22
 

Zimowe wyzwania Hali Gąsienicowej

Gdy przyjeżdżam do Morskiego Oka po sezonie zimowym, to zazwyczaj jednym z obowiązkowych punktów pobytu jest lektura Książki Wyjść Taternickich. Niestety, od wielu lat widać identyczne rozwarstwienie jakości pokonywanych dróg. Osoby z dużym doświadczeniem i zacięciem sportowym przy dobrych warunkach atakują ściany Kazalnicy Mięguszowieckiej, Kotła oraz Kazalnicy Cubryńskiej.
Na drugim biegunie są wspinacze, których celem staje się Próg Mnichowy oraz Bula Pod Bandziochem. Bardzo rzadko do kajetów wpisywane są drogi typu Komin Węgrzynowicza, drogi na filarze oraz wschodniej i północnej ścianie Mięguszowieckiego Wielkiego, Grzęda Heinricha. Zapewne jednym z powodów są krótkie pobyty wspinaczy w Morskim Oku.



Podejście pod Żleb Drege`a, dobrze wylodzony komin. Fot. Bogusław Kowalski

Obecnie nikt, lub prawie nikt, nie przesiaduje w schronisku tygodniami, oczekując na warunki. Jednak można upatrywać także innych powodów takiej polaryzacji celów wspinaczkowych. Muszę tu wspomnieć o czymś, co kilkanaście lat temu – jako wspinaczowi wychowanemu w Moku – nie mieściło mi się w głowie. Jak wiadomo, Hala Gąsienicowa powszechnie uznawana jest za dolinę, w której pasą się barany, a po okolicznych ścianach chadzają instruktorzy z tabunami kursantów.

W rzeczywistości poza standardowymi drogami – których ja doliczyłem się siedmiu, może ośmiu – w ogóle nie chodzi się na linie poważne. Myślę tu o takich, które stanowią pośredni krok pomiędzy Filarem Świnicy a wymienionymi wcześniej trudnymi, ale nie topowymi ścianami w Moku. Niestety, utarło się, iż niehonorne jest bywanie na Hali, co może śmieszyć, gdy skonfrontuje się to z najpopularniejszymi celami realizowanymi w rejonie Morskiego Oka.



Czarne Ściany i Granaty od Dolinki Buczynowej. Fot. Bogusław Kowalski

Tym wspinaczom, którzy jednak chcieliby zdobywać doświadczenie i harmonijnie rozwijać swoje kariery, polecam zestaw obowiązkowych dróg z otoczenia Hali Gąsienicowej. Przede wszystkim są to linie długie, wymagające dobrej kondycji, w kilku przypadkach ze skomplikowanym zejściem. Choć w większości logistyka jest o co najmniej klasę niższa niż na podobnych drogach w Moku. Co najważniejsze, na proponowanych drogach można znaleźć bardzo trudne wyciągi.

Zacznijmy od Granatów, na których znajdują się trzy dość ciekawe linie. Rejon ten kojarzy się większości wspinaczy z kursami taternickimi. Na naprawdę mocne zespoły kursowe czeka Filar Staszla. Mogę śmiało zawyrokować, że jego trudności z pewnością przewyższają Rysę Strzelskiego na Progu Mnichowym. A długość drogi, o ile idziemy do samej góry, stanowi o jej powadze.



Dół drogi Komin Pokutników z zaznaczoną linią. Fot. Michał Wiśniewski

Zaraz na lewo mamy unikatową, w przypadku dobrych warunków, drogę śnieżno-lodową: Żleb Staniszewskiego. Znajdziemy tu około 400 metrów wspinaczki przypominającej – mam świadomość proporcji – typowe drogi alpejskie. Kilka progów lodowych zmusza do zwiększonego wysiłku. Jeszcze dalej na lewo znajduje się Halowy klasyk – Żleb Drege’a. Ta słynna droga powinna znaleźć się w kajecie każdego średnio zaawansowanego wspinacza zimowego. Przejście sopla lodowego w kominie może dać wiele satysfakcji. Trudności Drege’a pokonane zostały w modnym ostatnio stylu zimowo-klasycznym, a autorzy przejścia wycenili drogę na 6+.

Całość artykułu znajdziecie w GÓRACH, nr 3 (214) marzec 2012.

Tekst i zdjęcia: Bogusław Kowalski
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
 
Kinga
 
2024-07-19
HYDEPARK
 

MNICH I KARABIN – w kinach od 2 sierpnia

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
 
Kinga
 
2024-05-06
HYDEPARK
 

RIKO – premiera książki już 9 maja!

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com