facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2010-06-01
 

Zima 2009/10 - próba podsumowania

Uważny czytelnik GÓR z pewnością zauważył, iż w tym roku pierwszy raz od pięciu lat zrezygnowaliśmy z comiesięcznego podsumowania tego, co się dzieje w naszych ukochanych Tatrach.
Przyczyna jest banalnie prosta i jednoznacznie podsumowuje tegoroczny sezon, a także warunki wspinaczkowe, jakie podczas niego panowały – były fatalne!

Bardzo mała ilość śniegu, przy jednocześnie panujących zdradliwych warunkach lawinowych, sprawiła, iż podczas podejść pod ściany i powrotów było naprawdę groźnie. Wielu wspinaczy miało mniejsze lub większe przygody z lawinami. Niestety, prawdopodobnie również podcięcie deski śnieżnej w łatwym terenie wyjściowym nad Wielką Turnią było przyczyną tragicznego lotu do podstawy ściany dwójki taterników – Michała Maja i Marcina Tyszko.

Po raz kolejny okazało się również, iż najlepsze warunki wspinaczkowe (także pod względem bezpieczeństwa) panują w naszych Tatrach pod koniec kalendarzowej jesieni i na początku wiosny.

Warty odnotowania jest również fakt, iż coraz większym zainteresowaniem cieszy się wspinaczka lodowa, którą – co na pewno nie jest bez znaczenia – można uprawiać w rejonach, do których podejście nie jest zagrożone lawinami. Dodatkowo ostatnia zima była jedną z najbardziej „lodowych” w ostatnich latach. Lodowe nitki pojawiały się w miejscach, których nawet „najstarsi górale nie pamiętali”.

Ostatnim spostrzeżeniem, którym chciałbym się podzielić, jest fakt, że w jakiś „tajemniczy” sposób :) nasi wspinacze odkryli, iż Słowacja to nie kraj „za siedmioma górami i rzekami” i tej zimy odwiedzali częściej niż kiedyś (mam na myśli ostatnie parę lat) naszych południowych sąsiadów oraz ich południowe, zalodzone i często zalane cudownym słońcem ściany.

MORSKIE OKO

Kazalnica

Tradycyjnie już sezon otworzył najaktywniejszy ostatnimi laty solista, czyli Marcin Księżak. 31 października w prawdziwie zimowych warunkach pokonał on zimowo- klasycznie znajdującą się na Kazalnicy Mięguszowieckiej drogę Łapiński-Paszucha M7+. Wspinaczka trwała 22 godziny, a Marcin na dojściu do Górnego Komina przeszedł tzw. wariant zapachowy ponad Nyżą (M8-), który po raz pierwszy zimowo-klasycznie został pokonany przez innego świetnego solistę Marcina Tomaszewskiego podczas wytyczania wariantu Nutzha.
Warto wspomnieć również o tym, iż po dotarciu do Górnego Komina, Marcin zastał tam fatalne warunki (co jest w tym miejscu czymś niemal normalnym), cienki werglas uniemożliwiał praktycznie zarówno sprawną wspinaczkę, jak i jakąkolwiek sensowną asekurację. W związku z tym Marcin postanowił wytyczyć nowy obejściowy wariant, który znajduje się tuż na prawo, i został wyceniony na M6/6+.
Łapiński został też pokonany w połowie lutego przez zespół słowacki. Nie mam informacji co do stylu ani czasu tego przejścia, wiem tylko, iż Słowacy byli zachwyceni linią, a zwłaszcza wyśmienitymi warunkami lodowymi, jakie na niej zastali. Przez całą zimę miały miejsce co najmniej trzy polskie próby przejścia tej drogi.
Kolejne przejście naszej najhonorniejszej ściany również należy do Marcina. Piątego grudnia, tym razem w towarzystwie Jaśka Kuczery, pokonał on w 14,5 godziny jedną z najdłuższych dróg na ścianie, jaką są Schody do nieba (M6+/A0). Droga padła w stylu RK, jednak trudno podać nowe trudności zimowo-klasyczne, gdyż zespół w kluczowych miejscach z powodu czystej skały posiłkował się miękkimi butami. Z pewnością jest to najszybsze przejście tej drogi w warunkach zimowych – wcześniejsze, jedyne jednodniowe przejście całości (były szybsze, ale po startach Łapińskim), trwało 22 godziny.
Ostatnie przejście Kazalnicy, o którym chcę wspomnieć, również należy do solisty i także miało
miejsce przed rozpoczęciem kalendarzowej zimy. 17 grudnia, znając z wcześniejszej zaawansowanej próby w zespole, Drogę Długosza M6/A1 w rewelacyjnym czasie dwudziestu godzin (jest to najszybsze dotychczasowe przejście samotne) pokonał Robert Burak.
Wielokrotnie przechodzona była Droga Korosadowicza, na której bardzo często znaleźć można było wyśmienite warunki lodowe.

Kocioł Kazalnicy
Tutaj było już znacznie gorzej. Nie padła żadna trudna i poważna droga. Najciekawsze przejścia to pokonanie w stylu OS Parady jedynek M7- przez zespół w składzie: Mariusz i Krzysztof Nowak (przejście to miało miejsce 17 grudnia), oraz pierwsze samotne przejście Orła z Epiru M6+ autorstwa, jak nietrudno się domyślić, Marcina Księżaka (15 stycznia). Orzeł przez całą zimę doczekał się jeszcze jednego przejścia.
Warto również odnotować zaawansowaną próbę na najtrudniejszej zimowo-klasycznej propozycji Kotła, czyli Innominacie M8. Najaktywniejszy zespół tej zimy, czyli Maciek Bedrejczuk i Tomasz Ostasz, 5 grudnia pokonali oesem (!) pierwsze cztery wyciągi drogi (w tym dwa z trzech wycenianych na M8).

Inne (większe) ściany
Z pewnością najciekawszym przejściem jest pokonanie przez zespół w składzie: Krzysztof Goździewicz – Jakub Radziejowski, znajdującej się na Kopie Spadowej kombinacji, w skład której weszły drogi Zacięcie Kunickiego (M5) + Jach-Maj (środkiem północno-zachodniej ściany, droga nr 113 w 9 t. WC). Było to prawdopodobnie pierwsze zimowe przejście tej linii. Posiadający ogromne doświadczenie zimowe Kuba zaproponował wycenę M6+. Przejście tej pięćsetmetrowej linii trwało osiem godzin i odbyło się 16 stycznia.
Stosunkowo rzadko powtarzana Direttissima północnej ściany Mięguszowieckiego Szczytu Wielkiego doczekała się jednego przejścia za sprawą wspomnianego już wyżej zespołu Księżak-Kuczera, który siódmego grudnia pokonał tę wycenianą na M5, 900 metrów linię w czasie 11,5 godziny.

Bula pod Bandziochem
Oczywiście to tutaj oraz na Progu Mnichowym koncentrował się praktycznie cały ruch taternicki. Do ciekawszych przejść należy wytyczenie aż dwóch nowych linii na tej wydawałoby się wyeksplorowanej do granic możliwości „ściance”. Obie nowości są autorstwa zespołu: Maciek Bedrejczuk i Tomasz Ostasz. Pierwsza z nich – Małe Formy – została wytyczona w stylu OS, a jej trudności to M7-. Druga propozycja jest znacznie trudniejsza, została wyceniona na M8+ i powstała po wcześniejszym przygotowaniu (kluczowy wyciąg został najpierw przehaczony, a następnie zapatentowany. Ważną informacją dla ewentualnych powtarzających jest fakt, iż zostały na nim dwa haki). Jej nazwa to Ganja.
Tłumy oblegały również Kuluar Kurtyki – trzeba przyznać, iż wyśmienite lodowe warunki zachęcały do powtórzenia tej drogi.

HALA GĄSIENICOWA


Nigdy nie sądziłem, iż w podsumowaniu, w którym powinny się znaleźć informacje o przejściach posiadających choć trochę sportowy charakter, będę pisać o wspinaczkach na Hali, którą traktowałem dotąd trochę pobłażliwie (adekwatnie do znanego określenia tego miejsca: „kamieniołom”). A tu proszę – taka miła niespodzianka.
W trakcie weekendu integracyjnego Uniwersyteckiego Klubu Alpinistycznego zespół w składzie: Jakub Radziejowski, Krzysztof Goździewicz i Wojtek Roman, dokonał prawdopodobnie pierwszego zimowo-klasycznego przejścia znajdującej się na wschodniej ścianie Kościelca drogi Jasiński-Kowalczyk. Linia jest poważna, asekuracja została określona jako X/R, a wycena jako M6+/7. Przejście miało miejsce 17 stycznia i trwało siedem godzin.
Nie tak trudną, ale bardzo ciekawą wspinaczką, było przejście przez kilka zespołów, bardzo rzadko się ostatnio tworzącej lodowej drogi Wolf-Wach. Trudności tej dwuwyciągowej linii są określane jako WI5/WI5+.
Oprócz tego wiele powtórzeń otrzymały tzw. trudne kursowe standardy, czyli Filar Staszla M5+, Stanisławski M5 na zachodniej ścianie Kościelca.
Niebanalną w okresie zimowym, znajdującą się na wschodniej ścianie Kościelca drogę WHP114 o wycenie M5 pokonał zespół w składzie: Tomasz Polok i Tomasz Szpor.

SŁOWACJA

Łomnica
Niesamowite warunki lodowe, jakie zapanowały na wschodniej ścianie Łomnicy, wykorzystało kilka polskich zespołów. Na początku grudnia Drogę Motyki w trzynaście godzin pokonał krakowski zespół w składzie: Piotr Sztaba, Łukasz Depta i Andrzej Głuszek. Ta pięćsetmetrowa linia oferowała lodowe wspinanie w stopniu WI3/4 z jednym mikstowym wyciągiem za około M5.
29 grudnia linię tę powtórzyły dwa kolejne zespoły: w czasie 6 godz. i 15 minut Alicja i Artur Paszczak, a piętnaście minut później na szczycie zameldował się zespół w składzie: Tadek Grzegorzewski i Paweł Jachymiak.
Tego samego dnia Robert Rokowski i niżej podpisany pokonali Motykę w 4 godz. i 15 minut, omijając mikstowy kominek pięknym nietrudnym lodowym filarem biegnącym na lewo (prawdopodobnie biegnie tamtędy Droga Komarnickich).

Wysoka
Znajduje się tam kolejna Droga Motyki, która zimą oferuje przepiękne warunki lodowe. Tę wycenianą na WI4 linię, w fatalnych warunkach pogodowych, w czasie pięciu godzin pokonał zespół: Krzysztof Starek, Wojtek Kozub i Artur Hajzer. Wojtek, tym razem wraz z Danielem Piskorzem i Krzysztofem Styrną, przeszedł również w czasie siedmiu godzin, w słabych warunkach, wycenioną na M4 kombinację dróg w lewej części wschodniej ściany Wysokiej.

Gierlach
Wojtek Kozub działał także na Gierlachu. 24 stycznia, wraz z Tadeuszem Dzięgielewskim oraz Kordianem Miodońskim i Łukaszem Deptą (drugi niezależny zespół) pokonał w czasie dziewięciu godzin Komin Sawickiego M5+. Przejście odbyło się w bardzo niskiej temperaturze (-20 stopni) po wcześniejszym mroźnym biwaku pod ścianą.


Wojtek Kozub na drodze WHP 1651, masyw Zadniego Gierlacha. Fot. Tadeusz Dzięgielewski

Dokładnie trzy miesiące później Wojtek wraz z Tadkiem, w towarzystwie Daniela Piskorza, pokonali znajdującą się w Masywie Zadniego Gierlacha Niżnią Łuczywniańską Szczerbinę drogą WHP 1651 (od północnego zachodu). Wspinaczka trwała dziewięć godzin i było to prawdopodobnie pierwsze przejście w warunkach zimowych. Autorzy przejścia zaproponowali dla drogi wycenę WI5+.

Skrajna Jaworowa Przełęcz
Bardzo interesujące przejście na swoje konto zapisał zespół: Stanisław Kościelniak, Wojtek Łukaszczyk i Adam Kapturkiewicz, który 30 stycznia pokonał drogę Prawy komin – Mrozek- Jakes (V+/A0, 90 stopni).

Wielicka Baszta
Lewy Panieński Welon (85o, po drugim wyciągu odbicie w lewo w łatwiejszy teren – max. M3/4) zapisali na swoje konto: Maciek Bedrejczuk, Edward Twardowski i Paulina Kalandyk.

Pośrednia Niedźwiedzia Czuba
W stylu OS nową drogę, która zyskała nazwę Niedźwiedź i wycenę M5, wytyczył zespół: Maciej Bedrejczuk i Tomasz Ostasz. Są to trzy nowe wyciągi na lewo od drogi – Fedzin-Mączka-Strzelski – z którą linia posiada wspólną końcówkę.

Dolina Kieżmarska

Jak co roku, dużo i ostro powspinano się na obozie zimowym organizowanym przez KW Warszawa w marcu. Należy dodać, iż w tym roku pogoda i warunki nie rozpieszczały obozowiczów.
Z najciekawszych przejść z pewnością należy wymienić przejście przez zespół: Tadek Grzegorzewski, Marcin Księżak i Artur Paszczak, Północno-wschodniego Filara Małego Durnego Szczytu (chodzi o drogę WHP 3039). Jest to prawdopodobnie pierwsze zimowe przejście tej linii. Trwało ono 5,5 godziny, a wycena, którą zaproponowano, to M6+.
Na znajdującej się w masywie Małego Kieżmarskiego Wielkiej Złotej Kazalnicy Drogę Wolfa (M5+), pokonał Radek Kołodziński wraz z Pawłem Strzeleckim, a Drogę Brt’a (V) na swoje konto zapisali Alicja Paszczak i Zbyszek Skierski.
Na obozie działał również wspominany już wcześniej Marcin Księżak, który na Kieżmarskiej Kopie w szesnaście godzin przeszedł kombinację drogi Cobra (M6) i Żlebu Puškaša.

SŁOWACKIE LODY

Jak już pisałem na początku, bardzo dużo wspinaliśmy się na położonych stosunkowo nisko lodospadach. Mam głównie na myśli Dolinę Białej Wody, Dolinę Kwaczańską i Słowacki Raj. Powstawały tam za sprawą naszych wspinaczy nowe drogi.
I tak, w Dolinie Białej Wody, w rejonie Vzdušnego Lodu, Łukasz Pietrzykowski, Darek Melaniuk i Marcin Poznański wytyczyli dwuwyciągową nowość Triatlon (M7+, WI3).
Darek wraz z Marcinem są również autorami nowej linii w Dolinie Kwaczańskiej. Mowa o Lodowym wojowniku. Ta w pełni ubezpieczona dwuwyciągowa linia oferuje trudności sięgające stopnia M7/7+.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, iż to podsumowanie jest niepełne. Tradycyjnie chcących podzielić się swoimi osiągnięciami zachęcam do wysłania informacji na adres naszej redakcji. Pamiętajcie, jeszcze tylko sześć-siedem miesięcy i zima z powrotem zawita w nasze Tatry :-).

Tekst: Maciek Ciesielski

Więcej: GÓRY, nr 5 (192) maj 2010
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-05-06
GÓRY
 

Madera - trekkingowy raj?

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-04-26
GÓRY
 

Z południa na północ Korsyki – częśc 2

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-04-24
GÓRY
 

Ewoucja w zimowym sprzęcie

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-04-18
GÓRY
 

Dream Line 2024 – Anna Tybor wyrusza w Himalaje

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com