facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2008-09-22
 

WIDMO BROCKENU

Słyszał o nim każdy lub prawie każdy, doświadczyli nieliczni.

Opracował: Kamil Kasperek

Słyszał o nim każdy lub prawie każdy, doświadczyli nieliczni. Ci ostatni, niezależnie od tego, czy wierzą w przesądy, z pewnością zastanawiają się – są wybrańcami losu, a może właśnie otrzymali od Losu ważny komunikat. 

Zjawisko Brockenu, bo nim mowa, należy do optycznych fenomenów spotykanych w górach. Pojawia się ono wtedy, gdy słońce znajduje się nad horyzontem, a nasz cień odbija się w zalegających nisko chmurach. Wtedy możemy zaobserwować swój cień, który jest wielokrotnie powiększony, a ponadto otoczony barwnymi pierścieniami. Powstają one wskutek załamywania się promieni słonecznych w kroplach wody lub kryształkach lodu tworzących chmury lub mgły. 



Fot. Wojciech Wandzel / wandzelphoto.com







Oczywiście nie zawsze gdy widzimy wędrujące nad ziemią słońce i chmury u naszych stóp możemy liczyć, że natura zafunduje nam ten niezwykły spektakl. Wyprawę po swój własny cień powinniśmy zaplanować w słoneczny dzień, następnie znaleźć miejsce, gdzie w odległości najwyżej kilkudziesięciu metrów od nas zatrzymały się chmury. Potem wystarczy już tylko stanąć tyłem do słońca i wypatrywać naszego drugiego „ja”. Gdy już się zjawi, na pewno zadziwią nas jego rozmiary i nieco spowolnione tempo, w jakim cień powtarza nasze ruchy.  Stąd np. skojarzenie, że wolno poruszające się ręce są niczym skrzydła anioła…

Jeśli mamy więcej szczęścia (a z pewnością przyda się ono, jeśli chcemy oglądać widmo Brockenu, bo chociaż nietrudno może o odpowiednią pogodę oraz stosowne położenie słońca i chmur, to ten spektakl natury pojawia się niezwykle rzadko), to może uda nam się doświadczyć opisywanego fenomenu w grupie. Ciekawostką jest to, że wtedy każdy widzi tylko swój cień i otaczającą go aureolę. To dodatkowo wzmacnia przekonanie o wyjątkowości i nadprzyrodzonej naturze tego zjawiska, ciągle owianego aurą tajemniczości.

Trudno jednak pozbyć się przekonania, że to niebo uchyla nam swych bram lub upomina się o nas piekło, skoro nazwa widma Brockenu pochodzi od najwyższego szczytu niemieckich gór Harz, na wierzchołku którego w Noc Walpurgii (30 kwietnia/1 maja) odbywały się (czy czas przeszły jest właściwy?) sabaty czarownic, uwiecznione na kartach Fausta Johanna Wolfganga Goethego, który, nawiasem pisząc, był pierwszym zimowym zdobywcą Brockenu. Pierwszy opis tego zjawiska pochodzi z roku 1780, a jego autorem jest niemiecki teolog i naukowiec Johann Esaias Silberschlag (1721-1791), znany z prób pogodzenia w swoich pracach teorii boskiej kreacji i ustaleń współczesnej mu wiedzy naukowej.

Wśród polskich świadectw spotkań z widmem Brockenu warto z pewnością odnotować opis pióra jednego z największych piewców tatrzańskiego piękna Mieczysława Karłowicza. W opublikowanym w 1909 szkicu Z wędrówek samotnych pisze m.in.: „Ze szczytu mam widok tak czarowny, że nie mogę się od niego oderwać. Bo i sam w sobie widok z Jaworowego jest jednym z najpiękniejszych w Tatrach, a przy tym dziwne ciemne niebo, na którym zda się – lada chwila błysną miliony gwiazd. Niechętnie opuszczałem szczupły wierzchołek szczytu, który stał się jednym z najdroższych w Tatrach. (…) Ku najwyższemu zdziwieniu swemu spostrzegłem nagle we mgle podwójne koło tęczowe, a w jego środku moje odbicie. Sobowtór posuwał się równolegle, wykonywał wszystkie ruchy moje, siadał razem ze mną, podnosił ręce. Szliśmy tak ze sobą aż do przełęczy pod Kopą Kondracką, gdzie wypadało mi się pogrążyć we mgle, ażeby zejść na Halę Kondracką. Wszak mimo wszystko wycieczkę tę mogę uznać za samotną?”...

Więcej: Góry, nr 8 (171) sierpień 2008 
 

Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-03-14
BIZNES
 

Apidura – nowa marka dla bikepackerów

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-03-13
BIZNES
 

Fjallraven Classic 2024

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com