facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2009-02-25
 

Speleo Salomon w Ekwadorze - z górami wygrać się nie dało

Huairasinchi - trudna decyzja Speleo Salomon. W sobotnie popołudnie Speleo Salomon wyjechało na etap rowerowy jako pierwszy zespół.
Jednak po pół godzinie drogi na mapie przestały pokrywać się z rzeczywistością i zaczęła się ruletka: ci co mieli więcej szczęścia znajdowali dobrą ścieżkę, ci, co mieli go mniej, szukali odpowiedniego wariantu kilkanaście minut. Nasi szczęścia nie mieli i razem z jednym z zespołów ekwadorskich, stracili całą przewagę. Po pięciu godzinach i ok. 60 km pedałowania jako czwarci, już po zmroku, dojechali do przeprawy linowej w Tarabita. Jeszcze 3 lata temu była tam szeroka, utwardzona droga, ale po wybuchu wulkanu strumień lawy zmiótł ją z powierzchni ziemi. Miejscowe władze, aby uniknąć ponownych zniszczeń, wykopały więc w tym miejscu głębokie na 50, szerokie na 100 metrów koryto, a drogę zastąpiły linami. Na jednej z nich na drugą stronę przejeżdżali zawodnicy, na drugiej podczepiano rowery. Jako pierwsi zadanie pokonali Ekwadorczycy z najmocniejszego krajowego zespołu, tuż po nich Hiszpanie, Francuzi oraz Speleo z 30 minutami straty. O godzinie 21, po szybkim posiłku i zmianie butów, zaczynali treking. Z wysokości 2500 m n.p.m., na której dżungla była bujna, a temperatura wynosila ok. 15 stopni, wspięli się niemal na 3900 m n.p.m. do Cumbre Mulmu. Tam zrobiło się zupełnie zimno i mokro, a wysoką roślinność zastąpiły trawy i mgły ekwadorskich highlands. Pojawiły się też ścieżki, których nie było na mapie. Mimo tego że zespół miał w swoim składzie Galo (który uzupełniał braki mapy wskazówkami od rdzennych mieszkańców), nie udawało się bezbłędnie znaleźć dróg do kolejnego punktu kontrolnego. 

W środku nocy Piotrek Kosmala zaczął mieć problem z oddychaniem. Prawdopodobnie także z powodu zimna, powyżej 3700, na jednym z niekończących się podejść, zaczęło brakować mu powietrza. Idąc już bardzo wolno doszedł na 3900, gdzie zlokalizowany był punkt kontrolny i liczył na to, że gdy zejdzie do strefy zmian 400 metrów niżej, płuca znów zaczną pobierać wystarczająco dużo tlenu. Niestety nawet na tej wysokości nadal był bardzo osłabiony i z trudem łapal oddech. Zespół podjął trudną, ale jedyną dobrą decyzją o wycofaniu się..

W punkcie medycznym Piotr dostał tlen, ale nie mógł już kontynuować zawodów. W tym samym namiocie, w niedzielę nad ranem, pomocy lekarskiej udzielano jeszcze co najmniej 5 zespołom, z których wszyscy, nawet ekwadorscy zawodnicy, cierpieli z powodu wysokości. Dla bezpieczeństwa oni także rezygnowali z rywalizacji.

W poniedziałkowy poranek w wiosce Lechugal na metę, po emocjonującym finiszu, jako pierwsi przybyli Hiszpanie z Buff Thermocool, wyprzedzając na kajakach Team Ekwador. Po 49 godzinach ścigania różnica między nimi wyniosła 1 minutę i 50 sekund! Trzecim zespołem 360 km rajdu był także zespól z Ekwadoru.

Mimo kłopotów Speleo Salomon (tym razem w składzie Sarah Clark, Galo Tamayo, Mike Johnston, Piotrek Kosmala) pewnie wrócą do Ekwadoru za rok czy dwa. Pewnie z dłuższą, co najmniej tygodniową aklimatyzacją u stóp wulkanów i z tak cennym i rzadkim doświadczeniem na wysokościach, gdyż rajdy adventure niemal nigdy nie są rozgrywane tak wysoko. A ponieważ rajd Huairasinchi był eliminacją Mistrzostw Świata 2009, za rok lub dwa może on być także najważniejszą imprezą adventure race.  

Strona zawodów www.huairasinchi.com.ec
Strona zespołu www.speleoteam.pl

Monika Strojny

 Speleo Salomon w Ekwadorze
 Speleo Salomon w Ekwadorze
 Speleo Salomon w Ekwadorze
 Speleo Salomon w Ekwadorze
 
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-03-14
BIZNES
 

Apidura – nowa marka dla bikepackerów

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-03-13
BIZNES
 

Fjallraven Classic 2024

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com