Z Kanady dotarły do nas wieści od Rafała Sławińskiego i Roberta Rogoża, którym udało się wykorzystać sprzyjającą grudniową aurę i poprowadzić kolejno trzy nowe drogi. We wszystkich wspinaczkach brał udział Sławiński, a jego partnerami byli kolejno Robert Rogoż, Will Gadd i Walery Babanow. Jak donosi nam Rafał, „ostatnio wspinaczka po lodospadach i drogach skałkowych, choć nadal cieszy, nie porywa mnie, jak przedtem. Bardziej mnie bawią natomiast techniczne wybryki o bardziej górskim charakterze”. Właśnie z tego powodu skierował swą uwagę ku opisywanym tu ścianom.
O jakie wspinaczki chodzi? Dwie pierwsze znajdują się na stosunkowo niewysokim szczycie Wedge (2665 m), położonym o godzinę jazdy na zachód od Calgary, który opada na północ 300-metrową skalną ścianą. Najpierw, 13 grudnia, Robert Rogoż vel „Jerry Gwizdek” przeszedł na niej wraz z Rafałem system żlebów i kominów, przecinający lewą część ściany. Powstała w ten sposób Klatu Verata N... WI3 M6, 200 m. Kominy i zacięcia stopniowo stają się coraz bardziej strome, by stanąć dęba pod granią. Wspinaczka prowadzi po odcinkach cienkiego lodu oraz zacięciami mniej lub bardziej wypełnionymi lodem. Kluczowy wyciąg polega na ominięciu przewieszek po prawej. Na całej długości asekurację zakłada się niemal wyłącznie w skale, przy czym w dolnej części robi się to komfortowo, w wyjściowych kominach zaś skała staje się krucha i trudno osadzić pewny punkt, czy to w skale, czy w lodzie.
Druga linia została wytyczona przez Sławińskiego i Willa Gadda tydzień później, 20 grudnia. Zespół postanowił uderzyć na środkową część ściany i przecinający ją system kominów i zacięć. Wspinaczka ma charakter zbliżony do poprzedniej – mikstowe i wylane cienkim lodem zacięcia. Jest jednak nieco trudniejsza i dłuższa. 300-metrowa droga o nazwie Maul została wyceniona na „WI thin, M7” (w odczuciu Rafała raczej M6). Przejście zajęło duetowi cały dzień.
Trzecim dokonaniem, o którym mowa, było przejście Rafała wraz z Rosjaninem Walerym Babanowem, który mieszka ostatnio w Kanadzie. Wspinacze wyruszyli 30 grudnia na zupełnie innego typu ścianę – 1500-metrową, wschodnią flankę Mt Kidds. Zamiarem dwójki było powtórzenie drogi Le Lotus Bleu. W dolnej części zaczęli wspomnianą drogą, by później przetrawersować w lewo do olbrzymiej depresji, która spada z głównego wierzchołka. By uniknąć zagrożenia lawinowego w żlebie, kilka wyciągów, aż pod wyjściowy nawis, pokonali po cienkim lodzie. Cała eskapada zajęła im dziesięć i pół godziny od auta do auta („car-to-car”) stojącego na parkingu. Zespół wspomina to przejście jako wspaniałą przygodę o prawdziwie alpejskim charakterze.
12-01 (139-140) 2005/2006
(kg)