"Skoro nie mogę pojechać w góry, chciałbym, aby opowieści o zdobywaniu szczytów przyszły do mnie."
Wielu z Was znana jest pewnie Fundacja "Mam marzenie", ktora wzięła sobie za cel spełniane marzeń cieżko chorych dzieci. Krzysztof Wielicki pomógł zrealizować jedno z takich marzeń...
Zapraszamy do przeczytania relacji ze spotkania Michała z Krzysztofem Wielickim
To właśnie on stanowił treść marzenia Michała...
Dotarcie do niego nie było takim problemem jak na początku sądziliśmy... Wystarczyło kilka telefonów, zaangażowanie wolontariuszy i osób zaprzyjaźnionych z Fundacją i JEST! UDAŁO SIĘ! Jeden z największych himalaistów na świecie zgodził się przyjechać do Gdańska w czasie krótkiej przerwy między jedną a drugą wyprawą...
Na odbiór z lotniska umówiliśmy się na godzinę 10.35... Wszystko było pięknie przygotowane! My dwie czekające na płycie lotniska, gotowe by odebrać Pana Krzysztofa wprost z samolotu, balony nadmuchane, aparat fotograficzny w pogotowiu... Pojawił się jednak MAŁY problem... Naszego gościa nie było na pokładzie samolotu!!! Chwila zwątpienia w naszą pamięć wzrokową ("Mariola, to On?", "Nieee.... Chyba nieee.... A może!?), krótkie przesłuchanie pasażerów w autobusie lotniskowym ("Haloooo, przepraszam! Szukam Pana Krzysztofa Wielickiego"). W dobie telefonów komórkowych błyskawicznie udało się ustalić, że złośliwość losu (a raczej przedłużająca się odprawa) sprawiła, że nasz gość spóźnił się na samolot i w podróż do Gdańska musiał udać się pociągiem... Pan Krzysztof nie zanotował sobie naszych numerów stąd całe to zamieszanie... Kwestia odwołania całego sztabu mediów i możemy spokojnie czekać na popołudniowy pociąg z Krakowa...
Na Dworcu również nie obyło się bez małej "ciuciubabki" (widocznie dziś było nam pisane tak się mijać), ale w końcu mogłyśmy uścisnąć dłoń tego wybitnego podróżnika! Zainteresowanie mediów marzeniem Michała było ogromne stąd ich pełna mobilizacja i obecność zarówno na peronie jak i w Akademii Medycznej! Do ostatniej chwili staraliśmy się utrzymać przyjazd Pana Krzysztofa w tajemnicy i nawet nam się to udało - Michał do ostatniej chwili niczego się nie domyślał!
Chwilą prawdy okazało się otwarcie drzwi do izolatki...
Dość sporo grono osób chciało być przy realizacji marzenia Michała... chciało zobaczyć jego reakcję i uwiecznić ją na taśmie filmowej i na zdjęciu... Nasz marzyciel był bardzo, bardzo zaskoczony i wyraźnie speszony taką ilością osób i kamer, ale z wizyty Pana Krzysztofa ucieszył się ogromnie!!!
Od razu przeszli do konkretów! Pan Krzysztof podarował Michałowi piękne albumy o górach po czym podłączył laptopa i zaczął prezentację ogromnej ilości zdjęć z podróży, które do tej pory odbył - wszystko to zilustrował fascynującymi historiami, anegdotami i żartami (zapytany o to czy tam, na górze jest bardzo zimno, odpowiedział: "Bardziej zmarzłem dzisiaj w Katowicach...").
Pan Krzyszof poświęcił Michałowi dużo czasu... Na tyle dużo żeby starczyło na zadanie wszystkich pytań, obejrzenie zdjęć i nacieszenie się obecnością i bliskością idola, chociaż Michał z pewnością wolałby żeby spotkali się w nieco innych okolicznościac... Na przykład na wysokości kilku tysięcy metrów, w drodze na szczyt Mount Everest...
Wszystko co dobre ma swój koniec - nie inaczej było tym razem! Pan Krzysztof po kilku godzinach pobytu przy łóżku Michała wybrał się w drogę powrotną do domu. Tym razem na samolot zdążył bez najmniejszych problemów :)
FUNDACJA MAM MARZENIE pragnie serdecznie podziękować Panu Krzysztofowi Wielickiemu za spełnienie marzenia Michała oraz za zorganizowanie całej oprawy. Ponadto dziękujemy Piotrowi Mirońskiemu za kontakt do Pana Dariusza Porady z Klubu Wysokogórskiego z Katowic, któremu również jesteśmy wdzięczni za umożliwienie szybkiego i skutecznego kontaktu z Panem Krzysztofem!
źródło: www.mammarzenie.org
2006-05-9
(dg)