Najpierw kilka suchych faktów. Hiszpańska firma Lurbel istnieje już 18 lat. Mimo że u nas w kraju zupełnie nieznana, należy do europejskiej czołówki producentów zajmujących się bielizną i skarpetami. Czyli co? Jeszcze jeden brand, który twierdzi, że jego wyroby są najgenialniejsze i takie tam inne naj...?
Skład skarpety całkiem standardowy: 80% coolmax, 10% body fresh i 10% lycra. I teraz opis Hiszpanów: oczywiście jest prawa i lewa skarpeta, mamy tu jony srebra, więc nie powinno „pośmierdywać”, są wzmocnienia na pięcie i palcach, jest specjalna mikro siateczka w miejscach, gdzie stopa nie dotyka buta (lepsza wentylacja i mniejsza waga), „otwarty” ścieg dla lepszego chłodzenia, ściągacz na śródstopiu, żeby nie było przesuwania, tam, gdzie skarpeta przylega do podeszwy stopy, znajduje się specjalne zgrubienie, brak szwów, nie uciskający ściągacz nad kostką, skarpeta nie marszczy się w miejscach zaginania... No po prostu już nic lepszego chyba nikt nie wymyśli...
A teraz coś ode mnie. Po przetestowaniu kilku par skarpet innych producentów, które reklamowały się jako „wiodące”, jestem sceptycznie nastawiony do informacji z katalogu. Ponieważ biegam maratony hobbystycznie, wynik jest dla mnie sprawą drugorzędną. Najważniejsze to ukończyć, nie złapać kontuzji, a jak się da, to powalczyć o czas. Wiadomo, dla maratończyka buty i skarpety to podstawa. I co? Używałem tych skarpet dwa miesiące (około 600 km przebiegu) przed maratonem w Krakowie i biegłem w nich na tej imprezie. I jakie wrażenia? Na razie same pozytywy, ale jeden daje mi szczególnie dużo zadowolenia. Ukończyłem ten bieg bez żadnej kontuzji, co nie zdarza mi się zbyt często..., niestety. Mam tu na myśli ból podeszwy i kłucie w biodrach. Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że stało się tak tylko dzięki skarpetom i ich miękkości, ale co mam powiedzieć? Biegłem przecież w starych, przechodzonych Asics’ach 2120 (nowsze obtarły mnie dwa dni przed imprezą, więc zostawiłem je w domu). W tej chwili, po 800 kilometrach przebiegu, produkt wygląda nadal dobrze i równie dobrze się spisuje. Za tydzień maraton w Łodzi. Mam zamiar ponownie założyć Aitane - jestem pod wrażeniem.
Żeby nie było samych peanów, powiem o jednym - moim zdaniem istotnym - braku. Skarpety nie mają z tyłu „kołnierzyka”, który zapobiega wpadaniu kamyków w czasie biegu. Może się czepiam, ale naprawdę czasem się przydaje. Wiem, że Lurbel ma w ofercie taki produkt (z tym właśnie "kołnierzykiem”), jest to model Silvestre, ale... nic o nim nie napiszę z tej prostej przyczyny, że go jeszcze nie używałem:)
Jacek Sikora
Więcej informacji na:
www.lurbel.pl
Wyłączny dystrybutor na Polskę: Trek S.C., Łódź
lurbel@lurbel.pl
Źródło: www.Ceneria.pl