facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2006-03-09
 

Sezon w Patagonii

Z Patagonii napłynęły do nas doniesienia o udanym sezonie, w trakcie którego dokonano kilku wartościowych przejść.


Dean Potter podczas łańcuchówki na Cerro TorreZ Patagonii napłynęły do nas doniesienia o udanym sezonie, w trakcie którego dokonano kilku wartościowych przejść. Wśród licznej, międzynarodowej ekipy oblegającej rejon Fitz Roya, Cerro Torre wraz „z przyległościami” oraz Torres del Paine nie zabrakło również Polaków (o dokonaniach zespołu Krzysztof Belczyński – Marcin Tomaszewski można przeczytać w osobnym newsie).

Najpierw, 20 stycznia, międzynarodowa ekipa gwiazd alpinizmu w składzie: Stephen Koch, Dean Potter i Marko Prezelj przeszła łańcuchówkę, którą wydłużyła sobie znacznie klasyczną drogę na Cerro Torre przez południowo-wschodnią grań (Compressor Route). Przejście rozpoczęło się od najniższego punktu wschodniej flanki Cerro Torre, 300-metrowej ściany El Mochito. Następnie na celowniku znalazł się południowo-zachodni filar El Mocho (1953 m, droga autorstwa zespołu Anker – Piola) o wysokości około 500 m. Z jego wierzchołka wspaniała śnieżno-lodowa grań doprowadziła zespół efektownym trawersem do Col of Patience, gdzie znajduje się właściwy początek Drogi przez Kompresor. Po krótkim przystanku na zupkę i napoje starczyło sił, by kontynuować wspinaczkę i po 40 godzinach od startu zameldować się na szczycie Cerro Torre (3102 m). Cała łańcuchówka to nieco ponad dwa kilometry trudnego wspinania. Klasa wspinaczki, jak i styl, w jakim została dokonana, zasługują na najwyższe uznanie. Biorąc pod uwagę słynne kaprysy patagońskiej pogody (krótkie „okienka pogodowe”) przyjęty styl przejścia wydaje się – mimo sporego ryzyka, jakie ze sobą niesie – najbezpieczniejszy. W następnym numerze zamieścimy mini-wywiad z Marko na temat jego tegorocznych wspinaczek w Patagonii.

Kolejne trzy nowe drogi powstały na igłach nieopodal Fitz Roya, mianowicie Aguja Rafael i Aguja Desmochada. Już pod koniec grudnia amerykański zespół w składzie Taki Miyamoto, Dave Sharratt, Paul Turecki i Freddie Wilkinson przeszedł pn.-zach. filar Aguja Rafael, wytyczając drogę o nazwie Via Sin Nombre (Blood on the Tracks – Krew na szlakach). Ich wspinaczka pokonuje jedenastoma długimi wyciągami system pionowych i wywieszonych rys. Trudności drogi: 5.11+ A1 (dwa wyciągi hakowe). Te dwie długości liny, pokonane techniką hakową, nie dawały autorom spokoju do tego stopnia, że tydzień później pod drogą pojawili się Sharratt, Miyamoto i Wilkinson, aby sfinalizować w pełni klasyczne przejście (trudności 5.12).
Tuż przed zakończeniem ekspedycji, 22 stycznia, Sharratt i Wilkinson poprowadzili w szalonym stylu nową drogę na Aguja Desmochada, The Sound and Fury 5.11 A1. Zespół zaatakował ścianę po porannej burzy, na półtorej dnia przed planowanym terminem odjazdu busa, który kursuje na lotnisko. Skierowali się na dziewiczą część pd.-zach. ściany, na lewo od drogi El Cóndor, z 1987 roku, stając na szczycie około drugiej w nocy. Do bazy powrócili dwanaście godzin później, w zejściu zmagając się z burzą. Na miejscu szybko przepakowali rzeczy i ruszyli na ponad dwudziestokilometrowy spacerek do miasteczka. Bus odjeżdżał o 6.30 rano. Wspinaczom udało się być na miejscu ponad trzy godziny przed odjazdem. Nie trzeba było zmuszać ich do spania...
Na miejscu bawił jeszcze jeden gwiazdorski zespół (w zestawieniu, o którym wcześniej chyba nie słyszeliśmy), mianowicie Alexander Huber – Stephan Siegrist. Skuteczność, doświadczenie i poziom wspinaczkowy obydwu panów są ogólnie znane, „musiało” zatem dojść do spektakularnego wydarzenia. Duet wytyczył nową drogę na południowej ścianie Aguja Desmochada. Golden Eagle to 25-wyciągowa wspinaczka o trudnościach „tylko” 5.11+ A1. Linia byłaby w całości klasyczna, gdyby nie... dosłownie 4 m zalodzonej płyty, do przejścia której niezbędne było wykazanie się umiejętnościami „ślusarskimi”. Po całym dniu wspinania biwak wypadł mniej więcej 250 m pod wierzchołkiem. Punkt, z którego nie dało się już iść wyżej, zespół osiągnął o dziesiątej rano i tego samego dnia powrócił szczęśliwie do bazy.
Edemilson Padilha, Valdesir Machado (obaj Brazil) oraz Gabriel Otero (Argentina) dokonali drugiego przejścia Drogi Afanasieffa z 1979 roku na Fitz Royu, prowadzącej pn.-zach. granią o długości niemal 1700 metrów. Szybkiej „latino – trójce” udało się ukończyć przejście w czystym stylu alpejskim w ciągu 36 godzin.
Na koniec zostawiliśmy sobie perełkę. Zespół z kolejnego dość egzotycznego kraju na alpinistycznej mapie świata – Belgii, w składzie: bracia Nicolas i Olivier Favresse oraz Séan Villanueva i Micke Lecomte, dokonał powtórzenia obrosłej legendą, 36-wyciągowej drogi Riders on the Storm IX A3 na środkowej turni Torres del Paine. Wytyczył ją na przełomie roku 1990 i 1991 zespół Kurt Albert, Bernd Arnold, Norbert Bätz, Peter Dittrich i Wolfgang Güllich. Wspinaczka miała do tej pory dwa powtórzenia, w wykonaniu zespołów czeskiego (2001 rok) i francuskiego (2002). Obydwa stanowiły nieudane próby klasycznego przejścia drogi (choć Czechom udało się odhaczyć całe trudności hakowe, za to polegli na zalodzonych rysach w górnych partiach drogi). I tym razem zalodzone rysy skutecznie uniemożliwiły wspinaczkę klasyczną, ale i tak młodzi Belgowie (najstarszy z nich ma 25 lat!) azerowali naprawdę niewiele i ich przejście jest najbardziej zaawansowaną próbą przejścia w pełni klasycznego. Wspinacze obrali tzw. kapsułowy styl przejścia, poręczując ścianę do trzynastego stanowiska i rozwieszając portaledge, by stąd zaporęczować kolejne dwanaście długości liny. Cały ten odcinek udało się przejść czysto, w tym również słynny wyciąg prowadzący przez dach. Ten ostatni, efektowny fragment pokonany został już w trakcie końcowego szturmu, w trakcie którego zespół przeszedł również pozostałe 11 wyciągów. Właśnie na tych, znajdujących się wysoko nad ziemią rysach, prowadzący, wchodząc w szczelnie wypełnione lodem rysy, zmuszony był do kilkukrotnego obciążenia przelotów. Wierzchołek został osiągnięty 8 lutego. Całość wspinaczki zajęła Belgom 11 dni, w trakcie których zmuszeni byli przez trzy dni przeczekiwać złe warunki. Ogólnie rzecz biorąc, pogoda była w tym okresie z gatunku typowo patagońskich, huraganowe wichry tuż przed atakiem zniszczyły nawet niemal całkowicie obóz bazowy. Po tym wyczynie ekipa przeniosła się pod Fitz Roya. Tam czeka już na nich inna głośna niemiecka droga, Royal Flush IX A2, 44 wyciągi (1 p.: Kurt Albert, Bernd Arnold, Jorg Gerschel, Lutz Richter, 1995, do tej pory trzy przejścia). Gratulujemy i czekamy na kolejne doniesienia!

2 (141) 2006

(kg)
 


 

Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-04-26
GÓRY
 

Z południa na północ Korsyki – częśc 2

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-04-24
GÓRY
 

Ewoucja w zimowym sprzęcie

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-04-18
GÓRY
 

Dream Line 2024 – Anna Tybor wyrusza w Himalaje

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-03-25
GÓRY
 

Ferraty w Dolomitach – przegląd subiektywny

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com