Zanim poznamy relację w tegorocznej imprezy, zapraszamy na fotoreportaż z zeszłorocznych zawodów (fot. Piotr Drożdż / Magazyn GÓRY).
Słowenki są z roku na rok coraz mocniejsze w Pucharze Świata, toteż nikogo nie może dziwić, że aż dwie stanęły na podium. W akcji Mina Markovič, która zajęła trzecie miejsce.
Nikt nie był w stanie pokonać objawienia sezonu 2008 - Austriaczki Johanny Ernst, która szturmem weszła do seniorskiej rywalizacji pań. Tym razem to nie Angela Eiter, ale właśnie Johanna Ernst stanęła na drodze "słoweńskiego natarcia”. I wyszła z tej próby zwycięsko, zajmując pierwsze miejsce.
Maja Vidmar już po raz kolejny była bliska uzyskania tytułu Rock Master. Niestety i tym razem nie postawiła kropki nad „i”, ostatecznie stając na drugim stopniu podium.
Po raz kolejny walka o podium rozegrała się między starymi wyjadaczami: Tomášem Mrázkiem, Patxi Usobiagą i Ramonetem. Spośród debiutantów nieźle zaprezentował się skandynawski mocarz Magnus Mitdbo, który zajął czwarte miejsce.
Być może sportowa złość Patxi Usobiagi – który, będąc nominowany do obu nagród (Salewa Rock Award i La Sportiva Competition Award), nie zdobył żadnej z nich – sprawiła, że sympatyczny Bask stanął na najwyższym podium, pokonując zwycięzcę trzech poprzednich zawodów Rock Master z rzędu – Ramoneta. Na zdjęciu wywiad z Rock Masterem „na gorąco” – zaraz po zjechaniu z drogi.
Tradycyjna „przedstartowa pantomima” to dobry czas dla fotografów...
... tym razem pogoda zapewniła także nietradycyjne atrakcje – w czasie ponad dwudziestoletniej tradycji Rock Master deszcz padał zaledwie 2–3 razy. Niestety drugi dzień Rock Master 2008 podbił deszczową statystykę...

Fot. Bartek Latasiewicz
Jeżeli już piszemy o tradycji, to na koniec zawodów nie mogło zabraknąć tortu serwowanego przez zwycięzców.

Fot. Bartek Latasiewicz
Tym razem w czasówkach rywalizowały także panie. Nic więc dziwnego, że liczyliśmy na dobry występ Edyty. Niestety, debiut na prestiżowych zawodach okazał się jednym z nielicznych mniej udanych występów tarnowianki w 2008 roku.
Dual to specjalność zawodów Rock Master. I tym razem efektowna rywalizacja w konkurencji łączącej wspinanie na trudność i na czas dostarczyła widzom sporo emocji. Na zdjęciu Ramonet wyraźnie wygrywa z Mrazą. Hiszpan wygrał całą rywalizację, pokonując w finale swojego rodaka Patxiego Usobiagę.
Jak zwykle szczególne emocje towarzyszyły rozgrywanym według unikalnej formuły zawodom bulderowym o wdzięcznej nazwie Sint Roc Boulder Contest. Być może dla nas – pod nieobecność Tomka Oleksego – ta część zawodów była mniej ekscytująca niż w poprzednich latach, ale patrząc na to obiektywnym okiem, jest to zawsze mocny punkt zawodów Rock Master. Toteż i tym razem nie zabrakło sporych emocji, które rozgrzały licznie zgromadzonych widzów.
Tym razem David Lama nie startował na trudność, lecz właśnie w bulderingu, gdzie jeszcze skuteczniej mógł wykorzystać swoją dynamikę. Swój debiut na sztucznych baldach pod Colodri Austriak zakończył świetnym drugim miejscem.
Wśród bulderów ułożonych przez Jacky’ego Godoffa nigdy nie może zabraknąć technicznego skradanka. Wszak bulderowiec, zwłaszcza ten wychowany w Fontainebleau, to wspinacz kompletny i sztuka wspinania po połogim też mu się przydać może... Techniką, balansem i silną łydką popisuje się zwycięzca zawodów – Kilian Fischhuber.
Deszcz w Arco to rzecz zaskakująca i podczas przymusowych przerw nawet Jacky’emu, którego wyglądają bywalcy Mamutowej, siadała psycha...
Wśród pań zaciekłą walkę stoczyły dwie Austriaczki: Katharina Saurwein i Anna Stöhr. Tym razem równiejszą dyspozycję na poszczególnych problemach wykazała Katharina i ona stanęła na najwyższym stopniu pudła. Na zdjęciu radość zwyciężczyni po fleszu na pierwszym problemie.
Zostało ich tylko trzech – od lewej: Nalle Hukkataival, Kilian Fischhuber i David Lama – wszyscy skupieni na następnym problemie...
Panie próbują dokończyć rywalizację przed burzą, pierwsze krople deszczu na obiektywie i wygląd nieba mówią same za siebie...