Wygląda na to, że „nieznana dolina”, „obiecujący wielkościanowy raj”, jak pisaliśmy jeszcze kilka lat wstecz o Nangmah Valley (rejon Masherbruma, Karakorum), przeżywa w ostatnich latach prawdziwy najazd wspinaczy bigwallowych z całego świata.
Ten sezon stał pod znakiem działalności baskijsko-aragońskiego zespołu Dani Ascaso, Gorka Diaz i Jonatan Larranaga. Trójka wspinaczy wstępnie planowała poprowadzenie nowej drogi na urwisku, które po rekonesansie okazało się kruchym, odpychającym rzęchem. Po rozpoznaniu wielu ścian otaczających dolinę, zdecydowali się uderzyć na pn.-zach. filar Longmum Tower (4600 m). Od tej strony szczyt został zdobyty tylko raz – Francuzi wytyczyli tu w 2003 roku drogę Zen and the Art of Motorciclo Maintainace (6b+, A3, 600 m).
Po 13 dniach wspinania powstała droga Insallah mi primo (VI, 6a A3, 850 m). Na kilku wyciągach zespół zmuszony był uciec się do hakówki oraz zastosowania kilku wahadeł.
Rejon Nangmah stał się sławny w alpinistycznym świecie w 1999 roku, dzięki niebywałemu wyczynowi Hiszpanów, którzy pokonali największą ścianę Amin Brakk (5850 m). Silvia Vidal, Pep Masip i Miguel Puigdomenech stworzyli wówczas wspinaczkę Sol Solet, o trudnościach 6c+ A5, 1450 m (wyciąg A5 poprowadziła Sylvia Vidal – niewysoka i ładna Hiszpanka...). W polskich publikacjach rejon pojawił się za sprawą Wojciecha Kurtyki, który opisał dolinę i jej wspinaczkowy potencjał (obecnie już w znacznym stopniu nadszarpniętym) w GÓRACH 11/2000. Nasi wspinacze, zwabieni urodą terenu i znakiem firmowym „Kurtyka poleca”, pojawili się w tym miejscu już w roku następnym, wpisując się na trwałe w historię eksploracji rejonu. W lipcu 2001 zespół K. Belczyński – M. Tomaszewski przeszedł nową drogę na pn.-zach. ścianie Denbor (Tańcząc w ciemnościach VII A3+, 550 m; relacja: GÓRY 10/2001). Druga polska nowość powstała w zeszłym roku za sprawą zaledwie dwuosobowego zespołu Jan Kuczera – Tomasz Polok. Przeszli oni zachodni filar Changi Tower (ok. 5300 m) drogą o trudnościach VII (OS). Przejście trwało 11 godzin, a wspinaczka charakteryzowała się miejscami „bardzo słabą asekuracją w niepewnej skale” (relacja: GÓRY 2/2006).
Wygląda na to, że – jak to bywało w przypadku innych rejonów – Dolina Nangmah zmieniła już na dobre swój status z „odkrycia” czy też „nowego eldorado” na uznany „wielkościanowy raj”.
Góry nr 8 (147) 2006
(dg)
2006-10-10