facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2008-01-10
 

Light & fast cz. 2

Uwagi dotyczące ubrania oraz początek omówienia zagadnień związanych z doborem  sprzętu.

Maciek Ciesielski

Rozpoczęliśmy cykl artykułów, przybliżających praktyczne patenty, które pozwalają wspinaczom, realizującym się w formule „Light&Fast”, osiągać czasy i efektywność, o jakiej poprzednie pokolenia mogły tylko pomarzyć. W premierowej odsłonie tej serii skoncentrowaliśmy się na ubiorze i zakończyliśmy go informacjami na temat skarpetek. W drugim znajdziecie pozostałe uwagi dotyczące ubrania oraz początek omówienia zagadnień związanych z doborem  sprzętu.



Maciek Ciesielski podczas zjazdów - Alpy 2006



Rękawiczki

To bardzo trudny temat. Grube i masywne zapewniają komfort cieplny, ale sprawiają, że czujemy się bezradni podczas operacji sprzętowych. Z cienkimi jest wprost przeciwnie – jesteśmy mistrzami wypinania ekspresa ze szpejarki, świetnie czujemy uchwyt dziaby, ale tylko przez chwilę, potem bowiem z powodu zimna nie czujemy dosłownie nic. Wydaje się, że przy wyborze rękawiczek dużo zależy od naszych predyspozycji i przyzwyczajeń, a także rodzaju dyscypliny wspinaczkowej. Skupię się na wspinaczce trudnej i technicznej, wymagającej od nas dobrego czucia naszych „narzędzi”, często zmuszającej do chwycenia się skały oraz licznych i skomplikowanych manipulacji związanych z obsługą sprzętu.
Większość moich partnerów wspinaczkowych stosuje podobny system, składający się z trzech różnych rodzajów rękawiczek, używanych w zależności od etapu wspinaczki:

1.„Rękawiczki na prowadzenie”: w zależności od naszej odporności na zimno, w miarę cienkie, pięciopalczaste, najczęściej polarowe*, niekoniecznie ze wzmocnieniami (osobiście takich używam), przylegające do dłoni. Ostatnio wraz z rozwojem wspinaczki zimowoklasycznej pojawiała się cała gama firmowych przylegających do dłoni rękawiczek technicznych, z wzmocnieniami ze skóry, ułatwiającymi chwytność. Słyszałem bardzo dużo dobrych opinii na ich temat. Jednak ich mankamentem jest dość wysoka cena (często tańszym rozwiązaniem jest stosowanie rękawiczek przeznaczonych do uprawiania narciarstwa biegowego). Jeden z moich znajomych, bardzo dobry zimowy wspinacz, rozwiązał ten problem, używając rękawiczek roboczych, ze wzmocnieniami ze skóry, pod które zakładał cienkie rękawiczki polarowe. Spotkałem się też ze stosowaniem rękawiczek ogrodniczych, tak zwanych „wampirek” – użytkownik był z tego patentu bardzo zadowolony. Zresztą bardzo często praktykowanym rozwiązaniem jest również stosowanie dwóch par cienkich, zamiast jednej grubszej i – w razie konieczności – ściąganie jednej.

2.„Rękawiczki na drugiego”: pięciopalczaste, troszkę grubsze, dające mniejszą, ale ciągle dużą możliwość manipulacji sprzętowych, do niedawna najczęściej z wełny (często z dodatkiem Thinsulate). Ostatnio coraz popularniejsze stają się softshellowe (z różnorakim ociepleniem) z wzmocnieniami ze skóry. Uwaga! Znam wiele osób, które w ogóle nie wyodrębniają wśród stosowanych przez siebie „rękawiczek na drugiego”.

3.„Rękawiczki stanowiskowe”: grube i ciepłe, tzw. „pancerne”, zazwyczaj pokryte jakąś membraną, najczęściej dwupalczaste (spotkałem się z kilkoma modelami  pięciopalczastymi z wypełnieniem z Primaloftu, miały rewelacyjne właściwości termoizolacyjne). Bardzo często stosuje się metodę kilku par, tak zwane „łapawice” nakłada się na rękawiczki typu 1 lub typu 2. Ja pozostałem wierny przekonaniu, iż to wełna grzeje najbardziej i stosuję system dwóch wełnianych „łapawic” domowej (babcinej) produkcji, zakładanej jedna na drugą. Muszę przyznać, że jeszcze się na nich nie zawiodłem.  
 
Osobnym zagadnieniem jest wspinaczka w czystym lodzie, kiedy to operacje sprzętowe z reguły ograniczają się do osadzania śrub. W związku z tym, a także z konieczności większej ochrony przed wilgocią, można zastanowić się nad stosowaniem „pancernych”, pięciopalczastych, pokrytych jakąś membraną, często podwójnych (w środku cienkie np. polarowe), grubych rękawic. Niestety, w tym przypadku trzeba zainwestować więcej pieniędzy, gdyż te droższe, wyprodukowane przez firmy z tak zwanej „wyższej półki”, bardzo często charakteryzują się lepszym dopasowaniem do naszej dłoni, a co za tym idzie lepszą chwytnością i ewentualną zdolnością do pracy ze sprzętem.
Obojętnie na jakie rękawiczki się zdecydujemy, pamiętajmy o zabraniu ze sobą co najmniej kilku różnych par w zapasie.

Czapka

Na szczęście ten temat jest prosty. Nie ma chyba lepszego rozwiązania na zimową działalność niż kominiarka. Wydaje się, że najlepsza będzie z cienkiego polara lub z materiałów stretchowych. Nie polecam natomiast materiałów nieprzewiewnych, według mnie doprowadzają one do zbytniego zapocenia głowy.
Dobrym patentem jest też posiadanie drugiej, cieniutkiej czapki na podejście. Sam, zabieram też ze sobą grubą wełnianą czapkę, którą zakładam w zejściu lub w przerwach podczas podejścia.

Plecak

Musi być przede wszystkim lekki. Wydaje się to oczywiste, a jednak sprawdźcie, ile waży plecak, którego używacie. Jeżeli 45-litrowy (bo taka objętość wydaje się optymalna na jednodniową wspinaczkę zimową) waży półtora kilograma, to jest to sporo za dużo. Warto zwrócić uwagę na możliwość przytroczenia czekanów i raków. I nie chodzi mi tu o wymyślne systemy (nigdy z nich nie korzystam), tylko o to, czy  możemy to zrobić w sposób, który nam odpowiada, do którego mamy zaufanie i do którego jesteśmy już przyzwyczajeni. Dla mnie ważna jest również możliwość szybkiego przyczepienia nart. Ostatnio używam plecaka, wyposażonego w zamek na całej swojej długości, dzięki czemu możliwe jest szybkie dostanie się do rzeczy znajdujących się na dole. Wiem, że to może osłabić jego wytrzymałość, ale jak na razie nic się nie zepsuło, a patent jest rewelacyjny i bardzo często z niego korzystam. Trzeba tylko zwrócić uwagę, by zastosowanie tego zamka nie zwiększyło drastycznie wagi plecaka....
Ważne jest, by plecak miał regulowaną i odpinaną klapę. Pierwsze rozwiązanie zdecydowanie zwiększa jego pakowność, drugie – umożliwia szybkie zmniejszenie wagi. Istotne jest też, by nasz pas biodrowy dał się odpinać, a także by móc łatwo wyciągnąć stelaż – to kolejny sposób na zmniejszenie wagi. Oczywiście najlepszym rozwiązaniem jest, gdy jako stelaż służy nam potrójnie lub podwójnie złożona mała mata, której możemy użyć w przypadku jakieś sytuacji awaryjnej. 
Ponieważ używam swojego „wora” nie tylko do wspinania, zwracam też uwagę, by znalazły się w nim miejsce na system camelbak oraz wewnętrzna kieszeń w klapie na wartościowsze przedmioty.

Na tym zakończymy kwestie doboru ubrania na jednodniowe wspinaczki zimowe. Poniżej przedstawimy kilka ogólnych uwag na temat doboru sprzętu wspinaczkowego, które mogą ułatwić wam „życie” i sprawić, że zaczniecie się wspinać szybciej:

1. Lina – zdecydowanie zaleca się używanie co najmniej 60-metrowych. Dłuższe liny to mniej stanowisk, a co za tym idzie mniej dodatkowych operacji sprzętowych. Co więcej, większość dróg i poprowadzonych zjazdów z ostatnich kilku lat bardzo często zakłada stosowanie lin co najmniej 60-metrowych.

2. Młotek – jeżeli podejrzewacie, iż na waszej drodze będziecie często musieli używać młotka (nawet podczas wspinaczki klasycznej, np. gdy wiadomo, iż do asekuracji siadają tylko haki), zabierzcie chociaż dla prowadzącego dodatkowy lekki młotek. Współczesne „dziaby” są tak wyprofilowane, że wbijanie nimi czegokolwiek, zwłaszcza gdy stoimy w trudnym miejscu na prowadzeniu, może być naprawdę kłopotliwe i ten dodatkowy ciężar wynikający z zabrania jeszcze jednego młotka w ogólnym rozrachunku opłaca się. Ważne!!! Nowe „dziaby” mają z reguły bardzo małe młotki, często istnieje możliwość wymienienia ich na większe z wcześniejszych modeli danej firmy....


Cały artykuł dostępny w Górach nr 2 (153) luty 2007




Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-03-14
BIZNES
 

Apidura – nowa marka dla bikepackerów

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-03-13
BIZNES
 

Fjallraven Classic 2024

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com