Wyjeżdżając regularnie przez kilka ostatnich lat do Katalonii miałem przyjemność oglądać na żywo prawie wszystkich czołowych wspinaczy na Świecie. Gdy podziwia się przejścia nonszalancko machającego nogami w powietrzu Krzyśka, wrzeszczącego wniebogłosy Adama, powiewającego na wietrze niczym chorągiewka Sachiego, dobrze naoliwioną machinerię Ramoneta, czy w końcu absolutnie fenomenalną Ashimę – zdumiewające jest jak indywidualny styl każdego wspinacza może być skuteczny.
Mont-rebei czyli aktywny dzień restowy
Tym razem mieliśmy po raz pierwszy okazję zobaczyć na żywo kilka prowadzeń, które mogą wyznaczyć nowy pułap w tym sporcie. Jeszcze nigdy dotąd nie byłem tak onieśmielony tym co zobaczyłem i do dziś zastanawiam się, czy nie porzucić wspinania ;-)
Nikt się nie spodziewał Słoweńskiej Inkwizycji.
Cova Gran de Santa Linya była 28 grudnia miejscem niesamowitego spektaklu w wykonaniu Słoweńskiej kadry. Wczesnym popołudniem po cichu Domen rozgrzał się na Fuck the System 9a, później było już tylko lepiej. Jego starsza koleżanka Mina zaliczyła dwie nieudane wstawki w Fabela par la Enmienda 9a*, być może dlatego, że jej patenty wydawały się być bardzo dalekie od optymalnych. Nie szkodzi, tutaj niewiarygodny poziom wytrzymałości prezentowany przez słoweńskich zawodników nadrobił niedociągnięcia w braku doświadczenia w naturalnej skale. Mina przeszła drogę w trzecie próbie restując się spokojnie na chwytach w drugiej połowie 50 metrowego sklepienia – tam gdzie mocni zawodnicy walczą o każdy metr. Mina skończyła drogę świeża, po grocie rozległy się oklaski.
Kulminujący moment nastąpił dopiero wtedy gdy młodsza koleżanka Miny – 16 letnia Janja doszła do drugiego łańcuchaRollito Sharma i zaczęła restować się w płaskiej klamie. (...)