Wśród mgieł Beskidu Małego, czyli zakończenie sezonu biegów górskich – I Jesienny Bieg Potrójnej.
16 listopada odbyła się pierwsza edycja organizowanego przez Klub Skialpinistyczny KANDAHAR biegu górskiego. Może to trochę dziwne, że klub, który z założenia skupia ludzi chodzących / biegających na nartach skiturowych organizuje bieg górski, ale taka idea „krążyła” w naszych głowach już od jakiegoś czasu… W końcu, gdy nie ma śniegu ruszać / trenować też trzeba.
89 zawodników ruszyło ze startu I Jesiennego Biegu Potrójnej – fot. Marcin Zwoliński
Chcieliśmy zacząć z „wysokiego C” dlatego też trasa – mimo iż zlokalizowana w „kapuścianych górach” należała do dość wymagających, co potwierdzali zawodnicy (również z czołówki) na mecie. Jeśli chodzi o parametry trasy – prezentują się następująco:
Długość: 15 km (szlaki górskie, utwardzone dukty leśne, ścieżki, zero asfaltu)
Suma 3 podbiegów: ok + 950 m
Suma 3 zbiegów: ok - 1000 m
Trasa zawodów prowadziła szlakami, ścieżkami i drogami bitymi Beskidu Małego w okolicach Łamanej Skały, Pracicy i Potrójnej. Na pierwszych 2 kilometrach można było się nieźle rozgrzać pokonując ponad 350 m w pionie, później grzbiet pod Łamaną Skałą i chwila na krajobrazy, ale nie na długo - pierwszy zbieg już na pewno porządnie rozgrzał nogi. Zaraz po nim na każdego czekała nagroda - 2-gi podbieg wzdłuż trasy narciarskiej Ośrodka Narciarskiego Czarny Groń. Po kolejnym zbiegu można było po raz drugi zobaczyć linię startu, gdzie czekał punkt odżywczy z gorącą herbatą, wodą, bananami, jabłkami i batonami. To dopiero połowa drogi i początek podbiegu na Potrójną 884 m n.p.m., który był chyba najprzyjemniejszym odcinkiem trasy. Na początku we mgle przez las, po kilkuset metrach bardziej otwarty teren: łąki, domostwa, zagrody. Ci którzy mieli na to czas, mogli podziwiać krajobrazy zasnutych mgłą dolin i wystających ponad nie szczytów, wyjrzało nawet słońce!
Najszybsza z kobiet – Aleksandra Kośny na zboczu Potrójnej – fot. Rafał Ślęzak
Na szczycie Potrójnej kolejny punkt odżywczy z gorącą herbatą i wodą, a później już tylko do mety! Początek zbiegu niewinny, przez otwarte hale, najpierw delikatnie w dół, znowu odcinek płaskiego no i… początek końca, czyli kamienno-liściasto-korzenna „rzeź” na czarnym szlaku do Rzyk. To niewątpliwie najtrudniejszy technicznie, najstromszy odcinek na całej trasie. Na szczęście wszyscy zawodnicy wykazali się świetną techniką, kondycją i doświadczeniem - wszyscy szczęśliwie ukończyli bieg, a czasy pokonania tych niełatwych 15 kilometrów były na bardzo przyzwoitym poziomie. Po przekroczeniu linii mety szybkie uzupełnienie zgubionych po drodze kalorii: lokalna piekarnia z Rzyk „U Jakuba” dała nam na tą okazję pyszne, świeże drożdżówki, nie zabrakło też owoców, słodyczy, gorących i zimnych napojów. Z trasą najszybciej poradzili sobie: Piotr Huzior (czas - 01:24:10) oraz Aleksandra Kośny (czas – 01:43:16).
Zwycięzca biegu – Piotr Huzior – fot. Rafał Ślęzak
Pełne wyniki dostępne są tu: http://bgtimesport.pl/_files/public/all/wyniki/IJesiennyBiegPotrojnej_open.pdf
Zmagania zawodników z trasą, konkurencją i własnymi słabościami zakończyło wręczenie nagród, dyplomów i pucharów oraz losowanie nagród (nawet w dobie kryzysu nikt nie wyjechał z Rzyk z pustymi rękami). Klub Skialpinistyczny KANDAHAR składa serdeczne podziękowania wszystkim zaangażowanym w pomoc przy organizacji zawodów oraz sponsorom nagród.
Mamy nadzieję, że impreza mogła być dla wielu ciekawym zakończeniem sezonu biegowego, a jednocześnie wydarzeniem, które trochę ożywiło jesienną, nieco ponurą atmosferę.
Relacja z biegu w wersji filmowej dostępna tutaj
https://www.youtube.com/watch?v=iLpbuH13lTI
Do zobaczenia za rok…
Marcin Zwoliński
Prezes KS Kandahar
i
Marcin Piętka
Dyrektor Biegu