Słynne raczej ze względu na wspinaczkę lodową – kanadyjskie Canmore stało się świadkiem tryumfu zawodników z Kraju Kwitnacej Wiśni. Wśród pań wygrała Japonka Akiyo Noguchi (zeszłoroczna laureatka LaSportiva Competition Award) uprzedzając żelazną faworytkę obecnego sezonu Austriaczkę Annę Stohr tylko o jedną próbę mniej. Trzecia lokatę zajęła Jain Kim z Korei. Patrząc na podium nie sposób niezauważyć jak odmienny styl prezentują wspomniane zawodniczki: Noguchi, choć tylko 2 centymetry wyższa od Stohr o jednak przez dużo dłuższe nogi nieźle hacząca piętami, Austriaczka to oczywisty przykład niesamowitej siły, zaś kieszonkowych rozmiarów Kim jest niesamowicie gibka jakby wogóle nie posiadała stawów ;P Dlaczego warto wspominieć o tym? Okazuje się, że dzięki różnorodności i fantazji konstruktorów problemów, każdy może odnieść sukces niezależnie od wrodzonych parametrów...
Wracając do rywalizacji: z kolei wśród panów wygrał również Japończyk – Tsukuru Hori. Dla 21-latka pochodzącego ze zniszczonego ostatnim trzęsieniem ziemii Sendai był to pierwszy raz gdy stanął na najwyższym stopniu podium w zawodach rangi światowej. Dotychczas zgromadził pokaźną kolekcję sreber i brązów, ale ze złotem było kiepsko... Drugim został Słoweniec Klemen Becan, a trzecim lokals Sean McColl.
Obraz kanadyjskiej edycji nie byłby pełny gdyby nie zauważyć wybitnego występu Japończyków. Oprócz wspomnianych zwycięzców na solidnych miejscach uplasowali się Atsushi Shimizu (5m.), Keita Mogaki (12m.) oraz Rei Sugimoto (14m.) – tym samym zajęli oni pierwsze miejsce w klasyfikacji narodowej. Pozatym zwraca jeszcze uwagę tylko 9 miejsce Kiliana Fischhubera, dziesiąte Guillaume Glairon Mondeta oraz lidera PŚ Dymitri Szarafudinowa.
Niejako wszystko powróciło na swoje miejsce w Vail. Amerykańską edycję wygrywa Kilian Fischhuber. Kroku Austriakowi dotrzymał Szarafudinow, który także skończył wszystkie problemy, ale jeden z nich „dopiero“ w drugiej próbie. Wspomniana dwójka mocno odskoczyła reszcie (trzeci Jonas Baumann urobił dwa buldery) – zatem wygląda, że pozostałe cztery edycje PŚ będą się toczyły w cieniu rywalizacji rosyjsko-austriackiej. Póki co Rosjanin ma izuloryczną przewagę dwóch punktów… Pozostając jeszcze przy Fischhuberze to w zeszłym roku źle upadł na materac i skręcił sobie nogę właśnie w Vail. Co ciekawe miało to wpływ na pozostałą część sezonu w której stracił przodownictwo PŚ. Szczęściem wygląda na to, że ostatnie wpadki w PŚ były tylko… wpadkami i wciąż będziemy mogli podziwać starego, dobrego Fischhubera ;)
W Kanadzie tryumfowała para Japończyków, w USA z kolei para Austriaków. Zresztą para także w tym bardziej życiowym wymiarze. Zatem na najwyższe miejsce wdrapała się Anna Stohr, zasługująca na miano „dominatora“. Było to już trzecie tegoroczne zwycięstwo w PŚ, a przecież nie można zapominać, że dwa pozostałe starty zakończyły się na drugiej pozycji. Czy coś jest w stanie zatrzymać aktualną Mistrzynię Europy??? Przewaga 131 punktów w generalce PŚ na drugą Akiyo Noguchi jest dość znacząca zważywszy na fakt, że za ostatnie miejsce w finale dostaje się 47 pkt. - praktycznie wystarczy chyba Autriaczce wchodzić do czołowej „szóstki“ w pozostałych edycjach i puchar będzie można postawić na półce.
Interesująco wypadły Amerykanki. Alex Puccio zajęła 2 miejsce, Angela Payne (opromieniona sławą pierwszej kobiety na 8B) była 6, Alex Johnson 7, a Dana Riddle 9. Oczywiście to tylko czołowe zawodniczki Teamu USA, a było ich znacznie więcej. Przy okazji warto jeszcze wspomnieć o Danielu Woodsie, który tym razem zawiódł zajmując 11 miejsce nie urabiając żadnego buldera w półfinale.
Przed nami jeszcze cztery edycji PŚ (najbliższa już 17-18 czerwca w Eindhoven) oraz MŚ w Arco. Zatem jeszcze sporo telewzyjnych emocji przed nami ;)
(tm)