facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2007-05-11
 

HARALD BERGER - wspomnienie

Harald Berger był częstym gościem na łamach Top Newsów, Ech z Gór oraz głównym bohaterem kilku artykułów. Odkąd, a było to jakieś 3-4 lata temu, pojawił się na firmamencie wspinaczkowych gwiazd pierwszej wielkości...




Harald Berger był częstym gościem na łamach Top Newsów, Ech z Gór oraz głównym bohaterem kilku artykułów. Odkąd, a było to jakieś 3-4 lata temu, pojawił się na firmamencie wspinaczkowych gwiazd pierwszej wielkości, jego zdjęcie dwukrotnie znalazło się również na okładce GÓR. Nieprzypadkowo. Hari – jak nazywali go przyjaciele – był typowym przykładem współczesnego profesjonalnego wspinacza w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Znajdował złoty środek pomiędzy wyznaczeniem celów sportowych i ich realizacją, nagłaśnianiem i oprawą (np. fotograficzną) swoich osiągnięć oraz pracą ze sponsorami. Był także znany ze swojej wszechstronności. We wspinaniu mikstowym błyszczał zarówno na zawodach, które absolutnie zdominował w ostatnich latach, jak i na naturalnej skale i lodzie, a skompletowanie jako drugi człowiek w historii wszystkich dróg, wchodzących w skład Alpejskiej Trylogii, pozwalało go zaliczyć do absolutnej czołówki w klasycznej wspinaczce wielowyciągowej. Realizował się również w innych sportach ekstremalnych – na przykład skokach B.A.S.E. Gdy więc pod koniec ubiegłego roku dotarła do nas wiadomość o jego tragicznej śmierci pod zwałami lodowej jaskini, gdzie trenował, było oczywiste , że światowe środowisko wspinaczkowe straciło jedną z najjaśniej świecących gwiazd. Jednak nie bez przyczyny przyjaciele, a zarazem topowi wspinacze, wspominający go w naszym materiale, podkreślają w swoich wypowiedziach nie jego skalno-lodowe osiągnięcia i możliwości, ale to, jakim był człowiekiem.
Podejrzewam, że liczba różnego rodzaju epitafiów, wspomnień i pożegnań znanych wspinaczy, które miałem okazję czytać, odkąd regularnie wertuję bieżące i archiwalne numery światowych magazynów wspinaczkowych, idzie w setki. Gdy więc otrzymaliśmy krótkie teksty o Harim autorstwa jego przyjaciół, czułem, że nieodparcie coś mi przypominają, jednak początkowo nie mogłem sobie uświadomić, z czym mi się kojarzą. Już przeczuwałem kolejne żmudne „śledztwo” i przekopywanie biblioteczki oraz archiwów redakcyjnych, gdy przypadkowo mój wzrok spoczął na grzbiecie stojącej na półce biografii Wolfganga Güllicha autorstwa Tilmana Heppa. Po raz kolejny okazało się, że „pod latarnią najciemniej”.
Konkretnym tekstem, który „chodził mi po głowie” było wspomnienie o Niemcu wygłoszone przez Jerry’ego Moffata podczas pogrzebu Güllicha. „Myślę, że nie jest tak ważne, jakim był wspinaczem. Mimo że w moim przekonaniu był jednym z najlepszych, jacy stąpali po ziemi.[...] Jednak tym, co jest jeszcze bardziej inspirujące, było jego podejście do życia” – mówił Anglik. Mimo że w całości tekst nie okazał się aż tak bliźniaczo podobny, jak mi się wydawało, to analogie pomiędzy odejściem Haralda i Wolfganga są wyraźne. Obaj zginęli w szczytowym momencie kariery, a zarazem gdy całkowicie spełniali się zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym. Obaj podejmowali nieodzowne ryzyko podczas swoich wspinaczek, ale paradoksalnie śmierć zabrała ich w najmniej spodziewanym momencie i nieco abstrakcyjnych okolicznościach. Obaj zostawili ukochane i kochające ich kobiety. Jest w zasadzie jedna zasadnicza różnica – Wolfie nie miał potomstwa, a Hariemu, tuż po jego śmieci, urodziła się córeczka. To kolejny paradoks, gdyż z tego powodu to wydarzenie staje się jeszcze bardziej tragiczne, ale równocześnie ten fakt może stanowić pewne pocieszenie...  

Piotr Drożdż



Ines Papert o Haraldzie:

„Hari, będzie nam brakować Ciebie, Twoja pozytywna energia, Twoja szczerość i Twój wspaniały charakter pozostaną na zawsze w naszej pamięci”.

Jeszcze nigdy życiu śmierć człowieka tak bardzo mnie nie dotknęła. Straty dobrego przyjaciela nie sposób pojąć, i to w dodatku w tak tragicznym wymiarze, w sytuacji, która nie miała prawa się zdarzyć, w zupełnie przeciętnym miejscu. Nikt nie mógł się spodziewać, że zawali się na Hariego 150 ton lodu. 10 godzin po jego śmierci przychodzi na świat jego córka Zoe, jej matce zawala się cały świat, a jednocześnie przydarza się jej najpiękniejsza rzecz, jaka może się przydarzyć człowiekowi. Trzyma bowiem w ramionach ich wspólne dziecko i nadaje mu imię, którego życzył sobie Hari „Zoe”, imię greckiego pochodzenia, które oznacza „Życie”. Dla mnie Hari nadal żyje w Zoe. Straciliśmy wspaniałego człowieka i zyskaliśmy jego dziecko.
Jeszcze szybko kilka metrów, kilka przechwytów, aby potem być już tylko dla swojej kobiety i dziecka, gdy rozpocznie się poród. To była motywacja Hariego, gdy tego dnia postanowił wyskoczyć w góry. W rejon, w którym trudno było spodziewać się jakiegokolwiek ryzyka i niebezpieczeństwa. W grudniu nie pojechał do Kanady na festiwal wspinaczki lodowej, zrezygnował również z wyjazdu dla jednego ze sponsorów… Pozostał w domu, aby w tych ostatnich tygodniach przed porodem być z Kirsten.
Od chwili, gdy profesjonalny wspinacz i wielokrotny mistrz świata we wspinaczce lodowej Hari Berger zdołał uczynić ze swej pasji zawód i miał czas wyłącznie na swoje projekty, był on moim częstym partnerem podczas podróży i wspinaczek. Wspólna pasja była podstawą dobrej i szczerej przyjaźni.
„Nie poświęć swoich marzeń dla codzienności…” – brzmiało jego życiowe credo. Nierzadko Hari zamieniał się we wspaniałego kucharza i rozpieszczał swoich przyjaciół, nie przeoczył niemalże żadnego przepisu ze swoich licznych książek kucharskich. I bardzo się cieszył, gdy jego zwariowane i niecodzienne kucharskie pomysły znajdowały uznanie w oczach przyjaciół.
Przed sezonem zimowym byliśmy bardzo zmotywowani i trenowaliśmy pod kątem Pucharu Świata, byliśmy w Norwegii, aby przejść tam nowe drogi, wspinaliśmy się razem w Kanadzie, w Colorado i uczyliśmy się wspinaczki w rysach w Indian Creek. Poznałam tego sympatycznego Salzburczyka jako człowieka bardzo dbającego o bezpieczeństwo, który posiadał siłę, aby wycofać się w krytycznym momencie, nawet jeśli sukces był już bardzo blisko. Dzięki niemu nauczyłam się rozpoznawać niebezpieczne sytuacje i odpowiednio się wówczas zachowywać. Hari nigdy nie pojąłby dużego ryzyka, nazbyt kochał życie, intensywne życie. Tym trudniej jest pojąć ten tragiczny wypadek…
Hari żył dla gór i praca na granicy swoich możliwości sprawiała mu ogromną  radość.
Dzięki swojemu talentowi udało mu się dokonać wielu trudnych przejść oraz zdobyć tytuł mistrza świata. Gdy miał jakiś cel, potrafił dążyć do jego realizacji z niesamowitym uporem. Jednakże nie to było dla niego najważniejsze, lecz radość ze wspinaczki, z podróżowania oraz wspólne przeżycia z przyjaciółmi.
Rzadko zdarza się poznać tak szczęśliwego człowieka, który ze swoich marzeń potrafił uczynić zawód, i który każdy dzień traktował jako prezent. Jeszcze na krótko przed swoją śmiercią Hari opowiadał mi, jak bardzo jest szczęśliwy, że teraz również będzie mógł zapewnić bezpieczeństwo finansowe swojemu dziecku, ponieważ jego sponsorzy podpisali długoterminowe umowy. Hari i Kirsten stworzyli sobie podstawy dla funkcjonowania małej rodziny w Salzburgu, inwestując wiele czasu i pieniędzy w rozbudowę starego domu.
Fakt, że natura zachowała się wbrew wszelkim prawidłom, daje mi do myślenia i sprawia, że nie wiem, co mam o tym wszystkim sądzić. Cieszę się jednak, że dane było nam podążać tymi sami ścieżkami. Przepełnia mnie jednak żal, że go straciliśmy.

Ines Papert

Redakcja GÓR przeprasza Ines Papert oraz Czytelników za złą jakość druku tekstu - wspomnienia o Haraldzie Bergerze, jaka pojawiła się w ostatnim wydaniu Magazynu GÓRY.


Zapraszamy do zapoznania się z pelnym tekstem wspomnieniowym o Haraldzie Bergerze w  GÓRACH nr 4 (155) 2007 (cytataty Haralda, galeria fotografii, wspomnienia o nim)

2007-05-08

(dg)

 



 

Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-05-06
GÓRY
 

Madera - trekkingowy raj?

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-04-26
GÓRY
 

Z południa na północ Korsyki – częśc 2

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-04-24
GÓRY
 

Ewoucja w zimowym sprzęcie

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-04-18
GÓRY
 

Dream Line 2024 – Anna Tybor wyrusza w Himalaje

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com