Prawdziwe życie
Szczecin, 1995 rok. Na sztucznej ściance w Akademii Rolniczej przy ulicy Kazimierza Królewicza Wojtek Rekin Wenta podszedł do mnie i zapytał, czy przypadkiem nie szukam partnera w Tatry. Powiedział, że zna jednego gościa, który jest nieprawdopodobnie napalony na wspinanie, więc chyba moglibyśmy stworzyć fajny team. Przy okazji wspomniał o tym, jak Krzykacz wybrał się samotnie zimą na Kozi Wierch, gdzie w trudnym terenie asekurował się z kuchennego noża… I tak też zastali go ratownicy: gościa z wbitym w lód nożem. To wtedy zaczęła się jego fascynacja wspinaczką, a profesjonalizm toprowców skłonił go, by pójść do „Betlejemki”, gdzie u Kazia Śmieszki ukończył kurs tatrzański.