Co jakiś czas donosimy Wam o sukcesach coraz to młodszych wspinaczy, których przejścia, w zestawieniu z ich wiekiem, budzą ogromny podziw, zachwyt, a czasem nawet niedowierzanie. Właśnie takie uczucia towarzyszyły nam kiedy dowiedzieliśmy się o ostatnim wyczynie 10-letniej Selah Schneiter. Amerykanka pokonała bodaj najsłynniejszą wielowyciągówkę na świecie - The Nose na El Capie! Tym samym została najmłodszą osobą w historii, która zameldowała się na topie tej drogi-legendy!
Selah Schneiter na trawersie łączącym wyciag Texas Flake z Boot Flake. Fot. Mike Schneiter
Rzecz miała miejsce 13 czerwca i była zwieńczeniem 5-dniowej akcji, w trakcie której z 10-latką wspinali się jej tata Mike Schneiter (doświadczony amerykański przewodnik zrzeszony w AMGA - American Mountain Guides Association) oraz przyjaciel rodziny, Mark Reiger. Choć droga nie padła w stylu klasycznym, to jednak Selah i tak zasłużyła na ogromne uznanie: do tej pory najmłodszą znaną osobą, która pokonała The Nose (stosując technikę sztucznych ułatwień czyli mówiąc po naszemu hakówkę) był Scott Cory, który w dniu wejścia miał 11 lat. Selah poprawiła więc jego historyczne osiągnięcie o okrągły rok, ale jak mówi jej tata, celem nie było bicie rekordów:
"Zrobiliśmy tę drogę by dobrze się bawić - to było od początku celem i to Selah naciskała na mnie żeby spróbować. Szczerze, to z początku próbowałem ją odwieść od tego zamiaru. Ale chciała tego bardzo - El Cap od zawsze był mocno wpisany w historię naszej rodziny, a przejście The Nose to coś, o czym Selah marzyła od długiego czasu." - powiedział w rozmowie z portalem Alpinist.com Mike Schneiter.
2009 rok: Mike Schneiter trzyma dwumiesięczną wówczas Selah pod słynnym El Capem. 10 lat później jego córka pokonując The Nose przeszła do historii. Fot. arch. Mike Schneiter
To właśnie w Dolinie Yosemite Mike przed 15 laty poznał swoją przyszłą żonę - Joy Schneiter. Co ciekawe, para bliższą znajomość zawiązała przy okazji wspinaczki na El Cap drogą Lurking Fear (VI, 5.7, C2). Po czterech latach na świat przyszło ich pierwsze dziecko - Selah. Od momentu jej narodzin do założenia po raz pierwszy uprzęży minęło raptem... 18 miesięcy. Mając 5 lat stawiała swoje pierwsze kroki we wspinaniu lodowym - ponieważ na rynku nie było sprzętu przystosowanego dla tak młodych użytkowników, z pomocą przyszedł tata, który własnoręcznie spreparował jej małe dziabki i pasujące raki.
Dzień 7 urodzin Selah świętowała na topie Otto's Route (5.8+, 400m) - drogi wiodącej na szczyt jednej z pustynnych iglic w Parku Narodowym Kolorado - Independence Monument. Było to jej wiekie marzenie i życzenie urodzinowe... sprzed roku.
Mierzący 880 metrów The Nose stanowił jednak nieporównywalnie większe wyzwanie, do którego 10-latka przygotowywała się od dłuższego czasu, ćwicząc wspinanie tradowe po łatwych drogach w rodzinnym Kolorado i Utah, oczywiście pod czujnym okiem taty. Musiała także zgłębić wszystkie tajniki operacji sprzętowych stosowanych w trakcie big-wallowej wspinaczki: podchodzenie po linie z użyciem jumara, rozkładanie portal-edge'a etc. Spędziła również noc w ścianie by i to nie okazało się dla niej zaskoczeniem. Po fakcie tak jej się to spodobało, że spała jeszcze kilkuktornie w rozłożonym portal-edge'u... w domowym garażu. ;-)
Selah Schneiter prowadzi pierwszy wyciąg na The Nose - Pine Line (5.7). Fot. Mike Schneiter
Podczas wspinaczki na The Nose, Selah poprowadziła otwierający wyciąg - Pine Line (5.7), słynny trawers łączący Texas Flake z Boot Flake oraz ostatni, czwórkowy odcinek, kończący się już na topie. Na więcej nie pozwolił tata. ;-)
"Oczywiście Selah chciała prowadzić więcej, ale uważam że to byłoby nierozsądne i potencjalnie niebezpieczne. Waży niespełna 30 kg, a jej dziecięca uprząż z dwoma szpejarkami nie pomieści całego niezbędnego sprzętu. Część transportowała więc na pętli przełożonej przez klatkę piersiową - samo dźwiganie całego tego żelastwa było więc dla niej sporym wyzwaniem." - relacjonuje Mike Schneiter.
Na jednym z końcowych wyciągów. Fot. Mike Schneiter
Przypomnijmy, The Nose została wytyczona w stylu "oblężniczym" przez doborowy zespół pod przewodnictwem Warrena Hardinga w listopadzie 1958r. Wyczyn, który odbił się szerokim echem nie tylko w środowisku wspinaczkowym, zajął im bagatela 45 dni, wypełnionych poręczowaniem, holowaniem potrzebnego sprzętu i zjazdami. W 1960r. Royal Robbins, Joe Fitschen, Chuck Pratt i Tom Frost postanowili pokonać drogę "po bożemu" czyli w jednym podejściu, bez poręczowania i zjazdów do podstawy ściany. Udało im się tego dokonać w 7 dni.
Na uklasycznienie czekała ponad 3 dekady, kiedy to Lynn Hill we wrześniu 1993r. dokonała "niemożliwego", jak sądziło wielu i pierwsze klasyczne i zarazem kobiece przejście The Nose stało się faktem. Magazyn Climbing uznał go później za jedno z dwudziestu najważniejszych dokonanych w XX wieku. Rok później Lynn wróciła na 31-wyciągową drogę i pokonała ją w ciągu zaledwie jednego dnia, po raz kolejny przesuwając granice i przechodząc po raz drugi do historii.
Obecnie rekordowy czas wejścia (a raczej bardziej właściwym będzie użycie określenia wbiegnięcia), na The Nose należy do Tommy'ego Caldwella i Alexa Honnolda. W zeszłym roku Amerykanie postawili sobie za cel złamanie bariery 2 godzin, co udało im się ostatecznie osiągnąć 6 czerwca 2018r. - na zegarkach czas zatrzymał się na 1:58:07. ;-)
Selah do spółki z tatą i Markiem Reigerem potrzebowali 5 dni, ale tutaj czas przejścia był ostatnim czynnikiem, na jaki zwracali uwagę:
"Początkowo planowaliśmy zamknąć się w 4 dniach, ale w trakcie podjęliśmy decyzję, że nie będziemy się spieszyć. Chcieliśmy nacieszyć się dłużej pięknymi widokami, śniadaniami i dłuższymi przerwami na lunch. To miał być przede wszystkim relaks i dobra zabawa." - podsumowuje Mike, czego zresztą na poniższym zdjęciu daje dowód jego 10-letnia córka. ;-)
Selah Schneiter pokazuje, że w słynnym powiedzeniu "Najlepszym wspinaczem jest ten, kto czerpie ze wspinania najwięcej radości" jest sporo prawdy. :-) Tutaj świętuje kolejny pokonany wyciąg The Nose. Fot. Mike Schneiter
A jak wschodząca gwiazda amerykańskiej sceny big-wallowej podsumowała swój wyczyn? ;-) Nasi koledzy po fachu z Outside Magazine dotarli również i do niej:
"Prowadzenie było super, ale momentami się bałam. Najtrudniejsza rzecz? Chyba samo podejście pod ścianę! Musieliśmy nieść naprawdę sporo sprzętu."
Zapytana o drogi na El Capie, których chciałaby jeszcze spróbować, wskazała na Zodiac (VI, 5.13d) i wspomnianą wcześniej Lurking Fear (VI, 5.7, C2). Cóż - gdyby jej rodzice nie zaatakowali wspólnie tej ostatniej, prawdopodobnie nie byłoby jej na świecie. ;-) Rozumiemy więc motywację i chęć zmierzenia się akurat z tą drogą. Kto wie, być może również i dla niej okaże się życiowym kamieniem milowym. Czas pokaże - a tego młoda Amerykanka ma akurat pod dostatkiem. ;-)
Obowiązkowe selfie na topie. ;-) Fot. Mike Schneiter
Źródło: Outside Magazine & Alpinist.com