facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
 
 
2023-12-28
 

77 zakrętów

Odkryj malowniczy niebieski szlak z Łomnicy-Zdroju do Hali Łabowskiej, prowadzący przez 77 zakrętów i pasmo Jaworzyny Krynickiej. Schronisko i urozmaicona trasa czekają!

 

Niemal wszystkie wycieczki w góry zaczynałem na stacjach kolejowych. Niewielu jest miłośników wojaży starym EN52 Polregio na trasie Kraków Główny – Piwniczna Zdrój o 4 nad ranem. I przyznaję, że sam wielokrotnie zrywany budzikiem około 3, kląłem się za głupie pomysły, zerkałem tęsknie na stygnące łóżko, niemniej jednak zakładałem buty, brałem plecak na barki i ruszałem na dworzec. W lecie szedłem pośród cicho budzącego się dnia, w zimie po zamknięciu drzwi mieszkania opatulał mnie mróz. Zawsze jednak ta godzina była w pewien sposób magiczna: pusty, cichy Kraków, bezludne tramwaje, dziki grasujące w krzakach nad Wilgą, a wcześniej: śpiący Cmentarz Rakowicki.

 

A później pociąg: albo buchający żar z grzejników skrytych pod siedzeniami, albo wiatr szalejący wewnątrz wagonu, bo okno nie dawało się zamknąć. Kraków Główny, Zabłocie, Płaszów… miarowy stukot kołysał mnie do snu. Zwykle budziłem się w Tarnowie, chyba że wcześniej ze snu wyrywał mnie konduktor, sprawdzający bilety.

 

Tkwi we mnie absurdalne przekonanie, że w góry powinno się jeździć pociągiem. Wszystko, co potrzebne zabrać na plecy i iść przed siebie, by w końcu wyjść na inną stację i wrócić do domu. Przekonanie, że w tych starych „kiblach” zachowała się cząstka dawnego ducha turystyki, kiedy wędrowiec wiedział, gdzie jedzie, po co jedzie, w plecaku miał mapę, śpiwór i karimatę oraz herbatę w termosie – bo choć niektórzy są zdania, że najlepiej w górach smakuje piwo, to ja jednak na piedestale postawię zwykłą, słodką czarną herbatę z cytryną. I ta cząstka snuje się wraz z 50-letnim kurzem pośród wnętrz wagonów, kursując nieustannie między Krakowem a Sądecczyzną. Dawne wiązania na narty przypominają czasy, kiedy narciarze z Krakowa wsiadali w pociąg, by za kilka godzin szusować po stokach kryniczańskich.

 

 

Pociąg nieśpiesznie sunie po Pogórzu Ciężkowickim, a za Grybowem otwierają się bramy niebiańskie. Dlaczego? Dość tu wspomnieć wrażenia Henryka Müldnera zawarte w „Przejażdżce koleją tarnowsko-leluchowską” z 1877 roku:

 

Wyjechawszy za Grybów, czeka nas nielada niespodzianka, gdyż ztąd do Kamionki jest jedna z najpyszniejszych partyj całej jazdy koleją Tarnowsko-Leluchowską, tak, iż bynajmniej nie przesadzimy, jeżeli to miejsce polskim Semmeringiem nazwiemy. Już na stacyi przeczuwamy mimowoli, że coś niezwykłego nastąpi, gdy spostrzegamy, jak drugą lokomotywę do pociągu zaprzęgają – istotnie mamy przebyć te góry piętrzące się przed nami, lecz nie dolinami, lecz samemi wyżynami. Okrążając miasto przejeżdża pociąg przez wspaniały wiadukt o 7 arkadach doskonale zbudowany; miasto ztąd bardzo pięknie wyglądające, zostaje po prawej stronie w dole, pociąg zaś zwolna spina się pod górę. Przypatrując się z zachwyceniem ślicznej górskiej scenerii, która się przed nami roztacza, uderzeni jesteśmy widokiem budki kolejowej w górze ponad nami, która niemal na najwyższym szczycie jest jakby zawieszoną nad ogromną kotliną. Celem poprowadzenia toru kolejowego na tę górę dominującą nad Grybowem musiał zarząd budowy wytyczyć olbrzymie półkole ciągnące się więcej niż na pół mili; w jednem miejscu kolej przerzyna spory pas doliny umyślnie dla toru wyciętej, następnie coraz wyżej pnąc się pod górę zatacza kabłąk i po żelaznym moście przebywa drogę bitą wiodącą do Nowego Sącza, wreszcie po ogromnych doskonale utrzymanych nasypach dostaje się na sam szczyt góry. Ztąd dopiero mamy pyszny widok, którym się snadnie rozkoszować możemy, ponieważ pociąg dla wspomnianych właśnie trudności terenu, mimo dwóch lokomotyw ciągnących, tylko powoli postępować może. W głębokiej dolinie u stóp naszych rozciąga się wiadukt kolejowy, za nim malowniczo położony Grybów a cokolwiek w oddaleniu stacya z tartakiem. Uwaga nasza jest zajętą także dziko poszarpaną kotliną, roztaczającą się przed nami na dół – widocznie nie utworzyła się ona od razu, lecz musiała przejść różne zmiany, zanim dzisiejszy kształt przyjęła. Po prawej stronie wiedzie pod górę w prostym kierunku gościniec bity do Nowego Sącza, dokoła zaś cały ten krajobraz uwieńczony harmonijnie górami zarośniętemi już nie liściastemi, lecz szpilkowemi lasami, co wskazuje, iż wjeżdżamy w okolicę górską.


Tekst i zdjęcia / ARTUR POLANOWSKI


Dalsza część artykułu jest opublikowana na naszej stronie magazyngory.pl

Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
Kinga
 
Kinga
 
2024-01-15
GÓRY
 

Kres kaukaskiej włóczęgi

Komentuj 0
Kinga
 
2023-12-11
GÓRY
 

Dzikość Półwyspu Varanger

Komentuj 0
Kinga
 
2023-10-18
GÓRY
 

Zillertal – nie tylko biel

Komentuj 0
Kinga
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com