Kroniki wypadków Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego podają smutną statystykę: 15 proc. wypadków śmiertelnych w górach spowodowały lawiny. - Człowiek przysypany przez lawinę ma małe szanse na przeżycie. Dlatego trzeba zrobić wszystko, by te szanse maksymalnie wykorzystać. Każdy, kto wybiera się zimą w góry, powinien mieć ze sobą detektor lawinowy, który nadaje sygnał radiowy spod śniegu i pozwala na szybkie odnalezienie przysypanego. Ten sam detektor po przełączeniu może służyć też jako odbiornik. Dzięki temu jeśli jednego z uczestników wycieczki przysypie śnieg, jego koledzy mogą go łatwo namierzyć i zacząć odkopywać. A w takich sytuacjach decydują sekundy - tłumaczy Jan Krzysztof, naczelnik TOPR. - Jeszcze nigdy w polskich Tatrach nie zdarzyło się, by człowiek przysypany przez lawinę, którego poszukiwali ratownicy, miał ze sobą detektor. Niektórzy turyści nawet go mieli, ale zostawiali w samochodzie lub pensjonacie. Takie detektory podczas górskich wyjść mają zawsze TOPR-owcy, co już nieraz ratowało im życie.
Zielone, czerwone...
- Chcemy wywołać swoistą modę na wyjścia zimą w Tatry z detektorami, by w ten sposób dbać o bezpieczeństwo turystów. Żeby nie dali się zabić - mówi Paweł Skawiński, dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Dlatego w poniedziałek zainaugurowano działalność pierwszego w polskich górach punktu do sprawdzania detektorów. Stanął w Kuźnicach, gdzie zaczyna się wiele szlaków, m.in. na Giewont, Kasprowy Wierch, Czerwone Wierchy. To niewielka skrzynka z aparaturą elektroniczną. - Po zbliżeniu do niej detektora lawinowego na odległość przynajmniej pół metra dowiemy się, czy nasze urządzenie jest sprawne - wyjaśnia Tomasz Osuchowski, ratownik TOPR i przedstawiciel produkującej detektory firmy PIPES. - Jeśli na skrzynce zapali się zielone światło, oznacza to, że detektor jest sprawny i bateria naładowana. Gdy pomarańczowe - detektor wprawdzie wysyła sygnał, ale błędny, więc odbiorniki podczas akcji poszukiwawczej mogą go nie wychwycić. Czerwone światło to znak, że detektor w ogóle nie wysyła sygnału.
Takie punkty kontrolne są bardzo popularne w Alpach. U nas to dopiero początek. Wkrótce drugi taki punkt powstanie w Dolinie Pięciu Stawów Polskich.
Szkolenia lawinowe dla każdego
W styczniu na Kalatówkach ruszy zaś centrum lawinowe, gdzie będzie można przejść szkolenie z właściwego zachowania zimą w górach. Takie szkolenia są już prowadzone w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, w najwyżej położonym w polskich górach schronisku. - Z racji wysiłku, jaki trzeba włożyć, by się do nas dostać, mamy zgłoszenia od osób już trochę znających góry - mówi Marta Krzeptowska. - A na Kalatówki, położone w dolnej partii Tatr, będą mogli się wybrać nawet laicy. Chcemy, by szkolenia lawinowe stały się bardziej dostępne i popularne - uzupełnia Szymon Ziobrowski z TPN.
Prowadzone w Tatrach działania są elementem ogólnopolskiej kampanii społecznej "Lawinowe ABC", trwającej od poprzedniej zimy, która ma uświadomić Polakom, jak bardzo niebezpieczny może być śnieg w górach. Jej organizatorem jest TPN, a partnerami są: TOPR, Polskie Stowarzyszenie Przewodników Wysokogórskich, Urząd Miasta Zakopane, a także firmy PZU, Pieps i Mammut. Patronat medialny nad akcją objęła "Gazeta Wyborcza".