facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2012-02-17
 

Z Beatą Żbikowską o związkach tańca ze wspinaniem

Beatę Żbikowską zapoznałem w El Chorro, kiedy mój wyjazdowy partner bez ostrzeżenia porzucił mnie dla partnerki (wspinaczkowej) Żbika. Najpierw nie byłem zadowolony, ale potem dotarło do mnie, że wymiana była korzystna. Beata, jak sama deklaruje, lubi skały i wszystko co z nimi związane – ruch, zmęczenie, piwko, facetów i sukces, a szczególnie dwie ostatnie pozycje :)
Podczas samej czynności wspinania jest typową kobietą i lubi rozwieszone ekspresy, dobry flesz i doping. Lubi też wspinać się z silniejszymi od siebie, ale rywalizuje raczej z facetami na swoim poziomie, bo rywalizacja wewnątrz-płciowa doprowadziła do zbyt wielu konfliktów. We wspinaniu cieszy ją wszystko, a szczególnie to „że jak się nie chce, to nie trzeba". Uwielbia wyjazdy zagraniczne, w szczególności w zimie, kiedy można wygrzać i opalić się w słońcu. Lubi wspinaczkowe wyzwania, w jej przypadku długie, przewieszone drogi, które dają jej tyle samo endorfin, co inne, wszystkim znane przyjemności życiowe:-)
Ten sezon był kolejnym, w którym poprawiła swoje wyniki, Prostowanie Wariantów Klasycznych fleszem (VI.3+/4) , jedenaście sześćczwórek, dwie VI.4+ , jedno VI.4+/5 i VI.5+, nad którą nadal pracuje. Jest progres.

Często porównuje się wspinanie (chyba płytowe) do tańca, wydaje mi się że jesteś kompetentną osobą, by powiedzieć, czy to porównanie jest chybione, czy trafione?

W pewnym sensie masz rację – otóż kiedyś tańczyłam i zdarza się jeszcze, że kiedy się wspinam słyszę za sobą: „dajesz, dajesz tancereczko”. Jeżeli jest to mówione w dobrej wierze, to jest sympatyczne, ale szydera w głosie powoduje, że mam chęć odciąć się od wszystkiego związanego z tańcem i dlatego trudno było mnie namówić na ten wywiad.


Dosłowne porównanie tych dwóch sportów jest naciągane. Wprawdzie niektórzy potrafią naprawdę ładnie poruszać się w ścianie, co przywołuje na myśl taniec. Myślę jednak, że to głównie dlatego, iż płytowe wspinanie to przede wszystkim duża umiejętność balansu, techniki i mocnych palców – cech równie ważnych co w tańcu. Zresztą miło jest popatrzeć na kogoś, kto ma na tyle zapasu i doświadczenia albo na tyle rozpatentowaną drogę, iż wydaje się, że po niej płynie – i dlatego w takich sytuacjach mogę przyznać ci rację. Jednak czy mocny i dopakowany zawodnik na płycie trzęsący się od pierwszej wpinki, ale kończący drogę, jest również tancerzem na ścianie? Chyba nie… Dlatego wydaje mi się, że nie rodzaj wspinania – płytowe czy przewieszone – decyduje o takich skojarzeniach, ale styl w jakim pokonało się drogę.

Czy możesz na swoim przykładzie powiedzieć, że taniec w jakiś sposób pomógł ci we wspinaniu?

Oj tak. Taniec to tak naprawdę ciężka harówka (jak każdy sport wyczynowy). Jeśli wspinacze myślą, że wciśnięcie się w buty o dwa numery mniejsze od normalnie noszonych to wyczyn, to niech spróbują codziennie, przez kilka godzin, a nie parenaście minut, poruszać się w butach na obcasie, gdzie paski wrzynają się w palce u nóg. Doświadczenie to nauczyło mnie plastrować palce, ale u nóg! Poza tym dyskopatia powoduje, iż muszę unikać lotów – dlatego czasami udaje mi się zrobić coś trudnego OS czy fleszem – a 8-centymetrowe obcasy przesunęły mi środek ciężkości, dlatego tak dobrze czuję się w płytach, gdzie mogę balansować ciałem i używać stóp, a nie bicepsów, których po prostu nie mam.

A tak na poważnie to myślę, że jakikolwiek sport uprawiany przez 10 lat (jak w moim przypadku) daje lepszy start we wspinaniu, choćby ze względu na lepszą kondycję fizyczną, umiejętność wykorzystywania balansu ciała czy ogólną większą elastyczność. Laicy lekceważą taniec jako sport, a to jest naprawdę ciężka harówka. Nawet jeżeli chcesz być przeciętnym, to musisz pod okiem trenera ćwiczyć przynajmniej cztery razy w tygodniu, a w weekendy sprawdzać się na turniejach. Do tego dochodzi aspekt finansowy. Przypominają mi się sytuacje, gdy niejedni rodzice mieli przed sobą dylemat – remont łazienki czy turniejowy strój. Wspinanie jest dla mnie przyjemnością, zwłaszcza że od siedmiu lat wspinam się bez trenera i treningów, a osiągam coś więcej niż przeciętność.

Z tego co się orientuję, to często zdarza się, że tańczącej dziewczynie brak partnera, a odwrotne sytuacje raczej nie mają miejsca. Mimo tego, że coraz więcej dziewczyn się wspina, to ciągle jest was mniej, jak sobie radzisz z taką zmianą proporcji płci?


Nigdy nie ma nadmiaru:-)

Oprócz tego, że uczysz tańca w przedszkolu, przygotowywałaś pewnego znanego, ale pragnącego zachować anonimowość, wspinacza do wesela. To okazja, by zapytać, w jaki sposób wspinanie przekłada się na taniec i czy rzeczony wspinacz był ciężkim czy łatwym przypadkiem?


Hm… to fakt zdarzały mi się takie sytuacje. Raz, pokazując układ taneczny, usłyszałam: „Boże, to jest jak 60-ruchowy obwód!!! Pokaż coś prostszego, bo ja lubię buldery, a nie obwody”. Jednym z podstawowych problemów, kiedy wspinacze uczą się tańczyć, jest zbyt duża masa mięśniowa na plecach, która powoduje ciągłe garbienie się, jak i zbyt duża siła w dłoniach, za czym idzie miażdżona ręka partnerki. Cała reszta to kwestia możliwości i talentu. Choć przyznaję, że panowie znacznie gorzej sobie radzą.


Jak oceniasz poziom roztańczenia społeczeństwa na podstawie własnych obserwacji?

Moje obserwacje wyniesione z wyjazdów wspinaczkowych są dość proste. Po n-ej butelce wina zawsze i wszędzie ci, którzy są w mojej obecności, odkrywają w sobie Patrick’a Swayze, niestety nie mają jego umiejętności. W efekcie ja kończę twarzą na ziemi. Są też częste przypadki na wyjazdach wspinaczkowych, iż za każdy nowo pokazany krok taneczny udaje mi się wytargować rozwieszenie ekspresów albo flesza na coraz to trudniejszej drodze. Jednak patrząc globalnie, taniec od lat jest bardzo popularny i ludzie chcą się go uczyć, szczególnie ci, którzy nie mają do tego za grosz talentu (jak niektórzy, chcący zachować anonimowość, wspinacze). Zdarzają mi się też przypadki, iż wracają do mnie ludzie, którym od lat pokazuję podstawy i nawet wypicie kolejnej butelki dla rozluźnienia w niczym nie pomaga.

Rozmawiał: Andrzej Mirek

Całość wywiadu znajdziecie w GÓRACH, nr 10 (197) październik 2010.
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2024-08-30
GÓRY
 

K2 już łaskawe dla kobiet

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-08-05
GÓRY
 

Szlakami Riły

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-30
GÓRY
 

Pięć najwspanialszych tras w Tatrach

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-29
GÓRY
 

High Scardus Trail - prawdziwy klejnot Bałkanów

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-25
GÓRY
 

Pięć ciekawych dróg tatrzańskich

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com