facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2008-09-11
 

YOSEMITE – PODSUMOWANIE SEZONU

Omawiając tegoroczny wiosenny sezon w Yosemitach, należy zwrócić uwagę na nietypową pogodę i warunki, jakie tej wiosny panowały w Dolinie.
 
Omawiając tegoroczny wiosenny sezon w Yosemitach, należy zwrócić uwagę na nietypową pogodę i warunki, jakie tej wiosny panowały w Dolinie. Najpierw było dużo śniegu – tegoroczna zima w całych Stanach należała do śnieżnych. Potem przyszły ogromne upały, które – poza uniemożliwieniem praktycznie jakiekolwiek poważnej, ścianowej działalności – spowodowały w Yosemitach małą powódź. Kolejne tygodnie to okresy ładnej pogody poprzedzielane silnymi załamaniami i stosunkowo dużym zachmurzeniem, które miało też swoje dobre strony. Mianowicie z powodu niezbyt wysokiej temperatury cześć wartościowych przejść miało miejsce pod koniec czerwca i w pierwszych dniach lipca, czyli w okresie, w którym normalnie, z powodu panujących upałów, jakakolwiek poważna działalność zamiera.


Hansjörg Auer podczas przejścia El Niño. Fot. Christian Pfanzelt



Speed climbing

Bez dwóch zdań, najważniejszym wydarzeniem w tej kategorii był powrót do Doliny zespołu w składzie Yuji Hirayama i Hans Florine. Oczywiście – jak łatwo się domyślić – celem tych doborowych wspinaczy było ustanowienie nowego rekordu czasowego na najsłynniejszej skalnej drodze świata, czyli na The Nose (VI 5.9 C2, 31 wyciągów). Ponieważ Yuji dysponował tylko dwoma tygodniami wolnego czasu, panowie od razu zabrali się do pracy. Po dwóch „kontrolnych” (mających na celu przypomnienie Hirayamie przebiegu drogi) przejściach, trwających około pięciu godzin, 28 czerwca przyszedł czas na ostateczną próbę
Zespół rozpoczął wspinaczkę o godzinie 6.42. Mimo tak wczesnej pory towarzyszyła im cała masa kibiców – wspinaczy, turystów i reporterów lokalnych gazet, bowiem w tych dniach cała Doliny żyła tylko tą wspinaczką. (Pamiętajmy, iż w tym roku przypada pięćdziesiąta rocznica pierwszego przejścia Nosa i wszędzie jest to tam bardzo nagłaśniane – na przykład w cafeterii można nawet kupić specjalnie przygotowane na tą okazje hamburgery.) Yuji i Hansstosowali na zmianę dwie metody – wspinanie symultaniczne i „short fixing”. Podobnie jak podczas rekordowego przejścia w 2002 roku całą drogę prowadził Hirayama, jednak tym razem, na kilku trudniejszych technicznie wyciągach, które zespół zdecydował się pokonać symultanicznie, panowie postanowili użyć przy newralgicznych przelotach małe przyrządy samozaciskowe. Miały one uchronić przed niekontrolowanym i niespodziewanym lotem prowadzącego, wywołanym przez ewentualne odpadnięcie drugiego na linie.
Podczas tej wspinaczki zespół osiągnął czas 2 godziny 47 minut i 30 sekund, czyli wynik o prawie półtorej minuty lepszy niż ten z września 2002 roku, wynoszący 2 godziny 48 minut i 58 sekund. Nie był to jednak nowy rekord – w październiku zeszłego roku, po prawie trzyletniej pracy nad Nosem, drogę tę w czasie 2 godziny 45 minut i 45 sekund przeszli bracia Huberowie. Przedsięwzięcie to zostało zarejestrowane na doskonałym dokumencie Am Limits.
Mimo wcześniejszych planów Yuji tak poprzekładał datę swojego wylotu, że okazało się, iż zespół może spróbować się zmierzyć z drogą raz jeszcze – 2 lipca.
Podczas tej wspinaczki zastosowano te same patenty, co wcześniej. Dzięki temu udało się przejść pierwszą część drogi o prawie dziesięć minut szybciej – uratowało to zespół pod koniec drogi, kiedy to na odczepienie zakleszczonej w rysie liny panowie stracili cenne sekundy. Mimo tych wszystkich problemów, przy znajdującym się na końcu drogi, słynnym już drzewie zespół zameldował się dokładnie po 2 godzinach 43 minutach i 33 sekundach, ustanawiając tym samym nowy rekord.

W wywiadach udzielonych lokalnej prasie, między innymi „San Francisco Chronicie”, Florine przyznał, iż tempo podczas tej ostatniej wspinaczki było tak duże, że na znajdującej się na ostatnim wyciągu „drabinie boltowej” musiał się wręcz na chwilę zatrzymać, gdyż czuł że jest bliski omdlenia... Natomiast wypowiedź Hirayamy dla tej samej gazety jest jednoznaczna:„Mogłem się wspinać znacznie szybciej, jestem tego pewien. To jest tylko przejściowy rekord...” Jeśli do tego dodać, iż Japończyk już zapowiedział powrót do Doliny na jesień (teoretycznie celem jest tylko zrobienie filmu z ustanowienia aktualnego rekordu), to możemy być pewni, że na Nosie raczej będzie się dużo działo....   
Ciekawa jest reakcja Alexa Hubera, który gratulując zespołowi ustanowienia nowego rekordu, potwierdził, że on i jego brat Thomas wycofują się z wyścigu o najlepszy czas na The Nose:  „Cechą charakterystyczną każdego rekordu jest to, iż prędzej lub później zostaje przez kogoś pobity. W pewnym okresie Thomas i ja byliśmy najszybsi na Nosie i byliśmy z tego powodu naprawdę szczęśliwi, teraz cała ta historia dla nas już się zakończyła”. 

Free climbing

Oczywiście będzie tu mowa o wspinacze klasycznej na najwyższym światowym poziomie i na największych yosemickich ścianach. Trzeba to napisać otwarcie – praktycznie każda odhaczona droga na El Capitanie musi być trudniejsza od tych pokonanych klasycznie już wcześniej. Wynika to z faktu, iż wszystkie najstarsze, a tym samym biegnące najbardziej oczywistymi formacjami drogi zostały już odhaczone i teraz pozostały tylko coraz trudniejsze, w większości biegnące płytami, modernistyczne hakówki.
Jedną z ostatnich hakowych dróg biegnących wiodącą formacją – na którą składają się głównie kominy, przerysy, techniczne zacięcia i wytrzymałościowe rysy była linia Magic Mushroom. Ta 32-wyciągowa droga stratuje tuż na lewo od słynnego Salathé Wall. Jej przewodnikowe hakowe trudności opiewają na VI 5.7 A3, a podawany standardowy czas jej przejścia wynosi około 5-6 dni. Droga ta prawdopodobnie do dnia dzisiejszego nie doczekała się polskiego przejścia.
Linią, a właściwie możliwością jej uklasycznienia zainteresował się parę lat temu jeden z najlepszych amerykańskich wspinaczy młodego pokolenia Adam Stack. W ciągu przeszło dwóch lat pracy nad drogą, podczas których bardzo często towarzyszył mu inny utytułowany yosemicki wspinacz, 36 letni Justen Sjong , mający na swoim koncie klasyczne przejście Golden Gate (VI 5.13b, Huber-Huber, 2000), Salathé Wall (VI 5.9 A2, Frost-Pratt-Robbins, 1961; FFA: 5.13b Piana-Skinner, 1988), Muir Wall (VI 5.9 A2, Chouinard-Herbert, 1965; FFA: 5.13c, Caldwell, 1995). Stack przeszedł klasycznie praktycznie wszystkie wyciągi, jedynie na kilku znalazły się pojedyncze miejsca, gdzie niektóre ruchy były dla niego niewykonalne (warto dodać, iż Stack ma na swoim koncie klasyczne przejście Salathé Wall). Po tym okresie Stack podsunął pomysł przejścia tej drogi swojemu przyjacielowi Tommy’emu Caldwellowi. Ten sympatyczny trzydziestolatek jest jednym z najlepszych i najwszechstronniejszych wspinaczy świata, a także jest najbardziej utytułowanym wspinaczem jeśli chodzi o wielościanowe wspinanie klasyczne w Yosemitach. Na dzień dzisiejszy ma on na swoim koncie 16 klasycznych przejść El Capitana, 11 różnymi drogami. Jego partnerem został Justen Sjong.
Amerykanie nad poszczególnymi fragmentami drogi pracowali tej wiosny około miesiąca. W kilku newralgicznych miejscach (przede wszystkim w kominach) osadzono haki, a także dobito sześć spitów, po 3 na każdym klasycznym wariancie, wytyczonym do oryginalnej hakowej linii (jeden znajduje się na wyciągu 6, drugi na 27).
Po przygotowaniu sobie w kilku miejscach w ścianie biwaków (zapasów wody, jedzenia, śpiworów i rozkładanych platform - portaledge), 12 maja rozpoczęła się decydującą wspinaczka. Amerykanie postanowili zrobić zespołowe przejście klasyczne, a to wymagało by także idący na drugiego pokonał całą drogę bez odpadnięcia. Wspinaczka zajęła 5 dni, w tym dzień odpoczynku na biwaku po 22 wyciągu. Plan udało się zrealizować praktycznie w stu procentach, jedynie kluczowy wyciąg, wyceniony na 5.14a, idący na drugiego Sjong pokonał w dwóch ratach – pierwsze dwie  trzecie długości liny podczas wspinaczki w górę, a ostanie bulderowe metry tego wyciągu podczas zjazdów już po skończeniu drogi (zespół nietypowo jak na wspinaczkę na El Capitanie, jako drogę powrotu zamiast zejścia obrał zjazdy ścianą – wynikało to z faktu konieczności „posprzątania” ściany z pozostawionego sprzętu biwakowego).
Caldwell powiedział, że na drogę składały się przede wszystkim ciągowa i atletyczna wspinaczka w kominach, techniczna „rozpieraczka” często wymagająca umiejętnego podhaczania kolana, wspinaczka siłowym odciągiem na wąskie palce i ciągowym, strasznie siłowym klinowaniem się w bardzo wąskiej rysie znajdującej się na „dnie” wąskiego zacięcia (tzw. flar). Wszystko to było poprzedzielane trudnymi płytowymi trawersami...
Jego zdaniem Magic Mushroom nie ma tak trudnego pojedynczego miejsca, jak odhaczona przez niego cztery lata temu droga Dihedral Wall (jako pierwsza na ścianie otrzymała stopień 5.14a), jednak na pewno jest bardziej ciągowa – aż dwanaście wyciągów jest trudniejszych niż 5.13a, a dziewięć to 5.12a lub więcej. Jednym słowem, można oficjalnie stwierdzić, że Magic Mushroom to najtrudniejsza i najpoważniejsza skalna droga o asekuracji tradycyjnej na świecie.
Oddajmy jeszcze na koniec głos Sjongowi: „Magic Mushroomwymaga opanowania najróżniejszych wspinaczkowych technik na najwyższym poziomie. Jest to definitywnie najtrudniejsza rzecz, jaką zrobiłem na El Capitanie, ale przy okazji jest to najmniej klucząca linia – to prawdziwa direttissima, wspinasz się do góry, a nie na boki, jak na innych uklasycznionych drogach z licznymi obejściowymi wariantami”.

Magic Mushroom po raz drugi!!!

To co zaraz przeczytacie, w kontekście tego co pisaliśmy wyżej o Magic Mushroom, zabrzmi trochę abstrakcyjnie, ale to prawda – kilka tygodni po uklasycznieniu droga ta uzyskała nie dość, że przejście klasyczne, to jeszcze klasyczne jednodniowe!!! Dodatkowo wszystkie wyciągi prowadziła jedna osoba. Oczywiście jest tylko jeden wspinacz na świecie, który mógł tego dokonać Tommy Caldwell.
Pierwsza próba miała miejsce pierwszego czerwca. Tym razem partnerem Caldwella była, poruszająca się na drugiego na przyrządach samozaciskowych, jego żona Beth Rodden. Niestety, po trzech odpadnięciach na kluczowym wyciągu zespół postanowił przerwać wspinaczkę.
Niecały tydzień później, 7 czerwca o 5.30 po południu zespół rozpoczął drugie podejście. Tym razem oprócz jedzenia i wody przygotowano w ścianie portaledge, na którym zaplanowano odpoczynek przed kluczowym fragmentem drogi.
Dokładnie 20 godzin i 2 minuty później zespół osiągnął ostatnie stanowisko drogi. Również tym razem wszystkie wyciągi prowadził Caldwell. Należy wspomnieć, iż przejście to jest także najszybszym dotychczasowym przejściem Magic Mushroom. Wcześniejszy rekord należał do zespołu znanych yosemickich „szybkobiegaczy” w składzie Ivo Ninov, Kevin Jaramillo i Ammon McNeely. W 2005 roku przeszli oni tę drogę hakowo w czasie 55 godzin i 15 minut. Należy jednak dodać, że (o czym przypomina sam Caldwell) wersja klasyczna Magic Mushroom tylko w siedemdziesięciu procentach pokrywa się z oryginalną linią; pozostałe trzydzieści procent to fragmenty innych okolicznych dróg, czyli Muir Wall, Flight of the Albatross i Jolly Roger.
Jest to tak spektakularne wydarzenie, iż można je chyba tylko porównać do niesamowitej łańcuchówki z listopada 2005 roku autorstwa Caldwell, kiedy to w ciągu 24 godzin pokonał on klasycznie zarówno The Nose (VI 5.14a) i Freeridera (VI 5.12d).

Łańcuchówki

Wspominając łańcuchówkę Caldwella, warto przypomnieć, że w Dolinie to swojego rodzaju osobna konkurencja. Z reguły wyśmienita i stabilna pogoda oraz najwyższej jakości granit od lat zachęcały do łączenia ze sobą wspinaczek na kilku drogach lub nawet ścianach. Do dziś pewnym wyznacznikiem wspinaczkowych umiejętności, a zarazem marzeniem wielu wspinaczy z całego świata jest pokonanie w ciągu jednego dnia dwóch najsłynniejszych yosemickich ścian – Half Doma i El Capitana. Oczywiście w pewnym momencie zamarzono, by pokonać te dwie ściany klasycznie. Sztuki tej po raz pierwszy i do tego roku jedyny dokonał w 2002 roku Dean Potter. Najpierw przeszedł ścianę Half Dome drogą Regular Route NW FaceVI 5.12, później – po zmianie partnera (na obu drogach asekuranci poruszali się na przyrządach samozaciskowych) przeszedł ścianę El Capitana drogą Freerider VI 5.12d.
Odmienną taktykę obrali Leo Houlding i Sean Leary, którzy to rankiem 8 lipca rozpoczęli wspinaczkę na Freeriderze. Przez pierwsze 5 godzin, wspinając się symultanicznie (!), panowie pokonali 22 wyciągi drogi (w tym słynne przerysy Monster Offwidth). Problemy zaczęły się na wyciągu Teflon Corner. To właśnie na tej długości liny Alex Huber wytyczył własny wariant, którym to dokonano około 90% wszystkich dotychczasowych przejść Freeridera. Niestety, w tym sezonie kluczowy chwyt na tym wariancie odpadł i trzeba było wrócić do oryginalnej, wymagającej technicznej wspinaczki w zacięciu linii drogi. Leo i Sean, którzy obaj wcześniej robili Freeridera, pokonali ten fragment dopiero w trzeciej próbie. Z tego miejsca do końca drogi, gdzie zameldowali się po 11,5 godzinach wspinania, zespół asekurował się już tradycyjnie – zakładając stanowiska ;-). Jest to prawdopodobnie najszybsze przejście tej drogi. Teraz zespół czekała najcięższa cześć łańcuchówki, czyli szybkie zejście na dno Doliny oraz uciążliwe i długie podejście pod ścianę Half Doma, które to rozpoczęli około godziny 23. Całą drogę Regular Route NW Face, poza trzema najtrudniejszymi ostatnimi wyciągami, zespół przeszedł w nocy, wspinając się jednocześnie. Na wierzchołku panowie zameldowali się o godzinie 6.30 rano. Na przejście drogi potrzebowali tylko 5 godzin.
Jest to dopiero drugie przejście tej łańcuchówki, jednak pierwszy raz cały zespół przeszedł wszystkie wyciągi klasycznie.

Ułamany chwyt i inne historie

Mimo wielu tegorocznych prób najpopularniejsza (około 32 przejść klasycznych) z trudnych klasycznych dróg na El Capitanie doczekała się w tym roku tylko dwóch powtórzeń. Przyczyną tego było oczywiście, wspomniane już wyżej urwanie się chwytu na wariancie Hubera. Jako pierwszy w tym sezonie (i jedyny oprócz wspomnianego już wyżej przejścia zespołu Houlding/Leary) wyciąg ten oryginalną linią, tzw. Teflon Corner, przeszedł w czerwcu tego roku Lucho Rivera. Jego wspinaczka trwała trzy dni. Podczas swojego ostatecznego przejścia Rivera zaliczył tylko jeden lot.

El Niño

Do Doliny zawitał znany przede wszystkim ze swoich niesamowitych solówek na Marmoladzie, Austriak Hansjörg Auer. Swój pięciotygodniowy pobyt (była to pierwsze wizyta Auera w Yosemitach) Hansjörg wraz z bratem Matthiasem rozpoczęli od pokonania największych miejscowych klasyków. Jak sam przyznaje była to dla niego duża szkoła: „Nawet jeśli jesteś wspinaczem spod znaku 8c, kiedy przyjeżdżasz do Doliny pierwszy raz, musisz nauczyć się wspinać na nowo – w rysach”. Po pokonaniu słynnego Astromana (oprócz słynnej przerysy w dachu, Harding Slot, zespół całą drogę przeszedł w stylu onsight), przyszedł czas na El Niño. Na przejście tej najbardziej europejskiej drogi na El Capitanie Austriacy potrzebowali 4 dni wspinania. Hansjörg, który prowadził praktycznie przez całą drogę, przeszedł od strzału wszystkie wyciągi poza czterema (Black Dike 5.13b, M&M-Flake 5.13a, Endurance Corner 5.12a, Eismeer 5.12c), pokonanymi w drugiej próbie.
Następnie Hansjörg związał się liną z innym mocnym, a mało znanym europejskim wspinaczem, Austriakiem Muchem Mayrem. Celem dwójki stała się wielokrotnie wcześniej wspominana droga The Nose. Panowie prowadzili na zmianę, a drugi na linie nie używał przyrządów samozaciskowych. Zespół przeszedł całą drogę klasycznie (z wyjątkiem wahadła King swing oraz wyciągów Great Roof, Changing corners i drabiny boltowej na ostatniej długości liny) Przejście trwało około 10 godzin.
Ostatnią wspinaczką miała być słynna, znajdująca się w Toulumne Meadows na ścianie Medlicott Wall`s droga Bachar-Yerian  5.11c. Linia ta sławę niebezpiecznej drogi zyskała przede wszystkim w związki z kontuzjami słynnych wspinaczy, a będących konsekwencjami potężnych lotów. Autorzy tej biegnącej płytami drogi byli z natury oszczędni jeśli chodzi o osadzanie spitów (oczywiście od dołu), toteż kilkunastometrowe wyjścia nad przelot w trudnym terenie nie są tam rzadkością.
Podczas swojego przejścia, będąc już na ostatnim wyciągu Hansjörg niespodziewanie odpadł z urwanym chwytem. Jego długi lot zakończył się uderzeniem w małą półeczkę, w wyniku którego doznał skomplikowanego złamania kostki.
Co jest zrozumiałe na tym działalność wspinaczkowa Austriaka w USA zakończyła się. Warto na końcu dodać, iż Hansjörg z bardzo dużym szacunkiem wypowiadał się na temat solowych przejść Astromana. W ustach kogoś kto ma na swoim koncie jeden z najtrudniejszych i najpoważniejszych „żywców” na świecie jest to naprawdę duży komplement.
Z zamieram przejścia tej najbardziej płytowej z wszystkich klasycznych dróg na El Capie, do Doliny przyjechała także często goszcząca na łamach naszego magazynu SłowenkaMartina Čufar. W zeszłym roku Martina przeszła tę linię, niestety – czterech wyciągów nie udało się pokonać klasycznie (Słowenka i Sean Leary dokonali też zespołowego przejścia drogi Golden Gate (VI 5.13b 41 wyciągów). Było to dopiero piąte powtórzenie tej drogi.
Niestety, także w tym roku wspinaczka nie zakończyła się pełnym sukcesem. Jeden ruch na wyciągu piętnastym (Royal Arch 5.13c), dwa ruchy na wyciągu dwudziestym (Black Cave 5.13b) i wyciąg dwudziesty siódmy (wariant Steva Schneidera 5.13a) który był mokry, zostały przez Martinę pokonane na A0.
Sama zainteresowana podkreśliła, że przejście tej drogi dalej pozostaje dla niej otwartym projektem. Życzymy powodzenia – w końcu do trzech razy sztuka!!!
Oprócz prób na El Niño Martina oraz Josh Cook przeszli w 18 godzin słynnego Nosa. Jak sama napisała na swoim blogu, będąc pod dużym wrażeniem czasów osiąganych na tej drodze przez „szybkobiegaczy”:„ The Nose to linia którą trzeba zrobić.

Polskie akcenty

Niestety, wiemy o nich mało, choć na pewno w tym roku dosyć dużo Polaków, zwłaszcza tych na stałe mieszkających za oceanem, wspinało się w Yosemitach.
Przez bardzo krótką chwilę w Dolinie przebywał Jacek Czyż i Andrzej Poczobutt. Wykorzystując przerwę miedzy rzęsistymi opadami, udało im się przejść znajdująca się na Leaning Tower drogę Roulette VI A3 5.6 Było to prawdopodobnie pierwsze polskie przejście.
Drugie przejście bardziej można zaliczyć do kategorii „akcentowa ciekawostka”. Bawiący dosłownie przez kilka dnie w Dolinie Maciek Ciesielski poprowadził w stylu OS bardzo rzadko prowadzoną, a dość słynną drogę Generator Crack. Jest to piętnastometrowa przerysa zamieniająca się w komin. Jej wycena to tylko 5.10c. Przejście drogi kosztowało ponad półtorej godziny walki i było to zdaniem Maćka najtrudniejsze piętnaście metrów jakie w życiu poprowadził;-)  

Góry 8 (171) 2008
 
  
 
  
 
Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
2025-01-15
GÓRY
 

Halka w falbankach chmur - Laponia

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
 
Kinga
 
2025-01-08
GÓRY
 

Lubimy element zaskoczenia

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2025-01-07
GÓRY
 

Wielka Korona Tatr w rekordowym czasie

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-12-30
GÓRY
 

Działam po swojemu

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2025 Goryonline.com