Sobota, 24 lipca 2010 przyniósła pierwsze sukcesy. Dwuosobowy zespół w składzie Jacek Kierzkowski i Tomek Klimczak (obaj KW Warszawa) dokonał pierwszego wejścia na wierzchołek o wysokości ok. 5321 metrów. Akcja górska (namiot-szczyt-namiot) trwała w sumie około 8 godzin. Szczyt otrzymał nazwę Kohe Atram (Góra Atram), a droga xxx.
Kohe Atram widzana od strony bazy
Tomek Klimczak pod kopułą szczytową Kohe Atram
Tego samego dnia na zachodniej ścianie Sanktuarium wciąż nienazwanego szczytu o wysokości około 5711 metrów powstała także nowa droga o nazwie "Zemsta Katarzyny". Zespół w składzie Justyna Leszczuk (SKPB Warszawa), Maciej Ostrowski oraz Bartek Tofel (obaj KW Warszawa) pierwotnie planował zdobyć wierzchołek, ale z powodu kłópotów zdrowotnych jednego z członków został zmuszony do odwrotu po osiągnięciu przełęczy o wysokości około 5350 metrów. Przełęczy nadano nazwę Kotale Tasznob. Akcja górska trwała około 8 godzin.
Pik 5711 m od strony podejścia do Sanktuarium
Justyna i Bartek na drodze "Zemsta Katarzyny"
W niedzielę 25 lipca w stronę w/w szczytu z zamiarem zdobycia wierzchołka wyruszył kolejny zespół w składzie Michał Karbowski, Sławek Korytkowski (obaj KW Warszawa), Mirosław Łabuz oraz Rafał Sieradzki. Zespół planuje przebywać na Lodowcu Polaków około 5 dni i po zakończeniu akcji na szczycie 5711 metrów planuje przenieść się pod wierzchołek o wysokości 5613 metrów.
Lodowiec Polaków widziany z Kohe Atram
Wieczorem z trudnej akcji górskiej (dwie lawiny śnieżne, obrywy kamienne, sześć batonów i jeden termos z herbatą) trwającej prawie 38 godzin powrócił dwuosobowy zespół w składzie Piotr Kłosowicz (KW Warszawa) oraz Tomek Rojek. Chłopcy spędzili ciężką noc bez sprzętu biwakowego na grani na wysokości około 5400 metrów, by rano o 10.40 stanąć na dziewiczym wierzchołku o wysokości około 5566 metrów. Droga wejścia na szczyt okazała się pułapką uniemożliwiającą powrót do bazy w związku z czym zespół musiał zejść do sąsiedniej doliny, gdzie spotkał się z wysłanym z konną odsieczą Tomkiem Klimczakiem. Szczyt otrzymał nazwę Bordze Polandi, a droga o przewyższeniu około 750 metrów została nazwana "Polskim pasztetem".
Wschodnia ściana Bordze Polandi
Tomek Rojek na grani szczytowej
Ostatecznie wyjaśniły się także losy Jakuba Gajdy oraz Eli Kamińskiej (KW Warszawa), którzy cztery dni wcześniej wyruszyli konno do pobliskiej wioski celem zakupu chleba i jagnięciny duszonej ze świeżą cebulką. Udało im się powrócić z ogromnym zapasem jedzenia, które wreszcie zaspokoiło wilczy apetyt uczestników wyprawy.
Poza dwoma pierwszymi dniami od przybycia do bazy pogoda jest idealna - błękitne niebo i wysokie, białe cumulusy. Temperatury w ciągu dnia osiągają +20 stopni Celsjusza, a w nocy spadają niewiele poniżej 0 stopni. Wspinać się, nie umierać!
Uwaga! Otrzymana drogą radiową wiadomość z ostatniej chwili!
W poniedziałek o 11:45 zespół w składzie Karbowski, Korytkowski (obaj KW Warszawa) i Sieradzki stanął na wierzchołku szczytu 5711 metrów. Więcej szczegółów wkrótce!
Pik 5711 m wraz z drogą pierwszych zdobywców
Bieżące informacje z wyprawy można znaleźć na http://afganistan2010.navigeo.pl/blog/
Sponsorzy wyprawy: wp.pl i navigeo.pl.