Przepisy regulujące zawód przewodników zmieniły się w styczniu br. Zmiany dotyczą również przewodnictwa górskiego (na terenach parków narodowych i obszarach powyżej 1000 m n.p.m.), ale zaczęły obowiązywać dopiero 17 października, a więc tuż przed martwym sezonem w Tatrach. - Na razie nie odczuliśmy więc, że coś się zmieniło. Ale czas na oceny przyjdzie wiosną, kiedy w góry ruszą największe tłumy - zaznacza Paweł Skawiński, dyrektor TPN.
Czas na szkolne wyprawy górskie to przede wszystkim maj i czerwiec - wtedy szlak do Morskiego Oka pęka w szwach. Ambitniejsi ruszają też na Giewont czy Kościelec. Ale tłumnie jest też w styczniu i lutym - zorganizowanie spaceru w zimowej górskiej scenerii kusi bowiem wychowawców. Trzeci taki czas to początek roku szkolnego (wrzesień, październik) - w końcu przemarsz po górach to dobra rozgrzewka.
Teraz ruszą wszyscy
Dyrektorzy tatrzańskiego i karkonoskiego parku obawiają się, że jeśli dzieci ruszą w góry jedynie pod opieką wychowawcy czy wuefisty, skończy się na łamaniu podstawowych zasad ochrony przyrody i przeludnieniu szlaków - do tej pory, gdy w najgorętszym sezonie szkolnych wycieczek przewodników zaczynało brakować, w góry ruszali tylko ci, którym udało się zarezerwować miejsce w grafiku jednego z nich. Teraz ruszą wszyscy.
Z prośbą o uregulowanie tej kwestii TPN zwrócił się do Ministerstwa Edukacji Narodowej, które w odpowiedzi zaznaczyło, że istniejące przepisy są wystarczające, bo nakładają na organizatora wyjazdu obowiązek powierzenia dzieci pod opiekę specjaliście w danej dziedzinie.
- Dla nas oczywiście lepszy byłby zapis wprost, a ponieważ zarówno ustawa o ochronie przyrody, jak i nowa ustawa o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach dają dyrektorowi parku podstawy do wydania w tej sprawie wewnętrznego przepisu, w połowie stycznia lub kwietnia w regulaminie zapiszemy, że grupy szkolne muszą wynająć przewodnika tatrzańskiego. Sprawdziliśmy już zgodność takiego zapisu z prawem - tłumaczy Skawiński. Nie wyklucza też zorganizowania kampanii społecznej uczulającej na ten problem.
Wolne przewodnictwo
Są jednak tacy, którzy uważają, że obowiązek korzystania z usług przewodnickich to nieuczciwa praktyka rynkowa i nierówne traktowanie turystów. Z takimi argumentami wystąpili na początku roku twórcy akcji społecznej "Wolne przewodnictwo". Postulowali inne sposoby ograniczania ruchu turystycznego w Tatrach: zwiększenie opłat, zamykanie części szlaków, zaostrzenie kontroli.
Wygląda jednak na to, że niezależnie od obowiązujących przepisów dyrektorom szkół i wychowawcom korzystanie z usług profesjonalistów w górach weszło w krew. Większość z nich przywołuje górskie wypadki i zaznacza, że w takim terenie dzieci muszą mieć odpowiednią opiekę. - Na pierwszym miejscu jest bezpieczeństwo uczniów, dlatego nie robimy żadnych wycieczek w góry, które nie byłyby prowadzone przez osoby posiadające do tego niezbędne uprawnienia i kompetencje. Mamy to nawet zapisane w naszym wewnętrznym regulaminie szkoły - zapewnia Jan Hrynczuk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 153 w
Krakowie.
- Niezależnie od tego, czy taki przepis jest, czy go nie ma, i tak będziemy polegać na usługach fachowców - dodaje Hrynczuk.