Na zwanej potocznie przez wrocławian „Grotce” już od pierwszej edycji urodzinowych zawodów Grande Grotto trwa pojedynek. Nie „dobra ze złem” czy „nowego ze starym”, ale sportowego ciśnienia, formuły, przepisów, zasad fair play z polotem, fantazją, zabawą i galopującą wyobraźnią samego właściciela. No bo jak tu zrobić zawody, w których a) każdy się powspina, ale routesetterzy będą mogli rozwinąć swoje wielkie skrzydła, b) finał będzie inny niż wszystkie, ale jednocześnie sprawiedliwy tak, by żaden finalista nie będzie czuł się pokrzywdzony, c) emocje sięgną zenitu, ale zamiast pary w gwizdek otrzymamy libację, z której nikt nie wyjdzie wcześniej niż o 03:00…?