Dla nas oznaczało to po pierwsze, że wspinanie skalne nie będzie możliwe, a po drugie, że śnieg będzie głęboki i mało stabilny. Jedynym sensownym celem w tych warunkach mógł być po raz kolejny Poincenot.
Ruszyliśmy rano z planem na wyjście z Paso w okolicach godziny 14, kiedy śnieg zdąży osiąść pod wpływem porannego słońca, a następnie lekko się zmrozi przy popołudniowym cieniu. Standardowo droga z Paso pod startową rampę na Poincenot zajmuje nie więcej jak 1,5 godziny. Nam zeszły 3,5 godziny. Całą drogę torowaliśmy w głębokim śniegu, który pod ścianą jak zeszłym razem stwarzał spore zagrożenie lawinowe. Na starcie drogi byliśmy zbyt późno, a pogoda powoli zaczynała się psuć. Ponieważ doświadczyliśmy wcześniej wycofu w kiepskich warunkach, zdecydowaliśmy się na odwrót i koło 19-tej byliśmy z powrotem na Paso. Niedługo później pogoda załamała się na dobre i zaczęło znowu mocno śnieżyć. Nad ranem kiedy wracaliśmy do Rio Blanco mogliśmy podziwiać Patagonię zimą. Śnieg zasypał dosłownie wszystko.
Więcej na stronach
PZA