facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
 
 

Wielka Korona Tatr - wyrypa życia - część 2

Latem 2024 roku Olga w znakomitym czasie – 40 godzin i 56 minut – skompletowała 14 szczytów wchodzących w skład Wielkiej Korony Tatr. Pokonała 72 kilometry terenu i 10 200 metrów podejść. To aktualny rekord przejścia kobiecego, na dodatek solo, bez wsparcia i uzupełniania zapasów w schroniskach. To również epicka przygoda, której cały opis – z topograficznymi szczegółami – wymagał podzielenia relacji na odcinki. Poniżej część druga: od Baranich Rogów po Staroleśny Szczyt. [Redakcja]

Pośrednia Grań zaliczona


CHŁÓD W LODOWEJ KRAINIE

 

Kiedy durny i barani teren mam już szczęśliwie za sobą, przede mną otwiera się lodowa kraina. Czy zaznam tu trochę chłodu?

 

Trawers po piargach i wielkich głazach po zejściu z Baraniej Przełęczy jest niczym w porównaniu ze stromym, piarżystym podejściem na Ramię Lodowego – płytką przełęcz w Głównej Grani Tatr, z której ta ciągnie się dalej na Lodowy Szczyt przez lufiastego Lodowego Konia. Trzy kroki do góry, dwa w dół i zapieram się na kijkach, żeby nie zjechać jeszcze niżej. Sił mam nadal bardzo dużo, ale jestem odwodniona, mózg mi paruje. Rozkminiam warianty zejścia, ale myśli plączą mi się w głowie. Chyba najlepiej będzie zejść Lodowym Koniem i tym właśnie piargiem. W dole jest schronisko i na bank strumień. Tak, to słuszny wybór. Docieram w końcu na przełęcz i granią do Lodowego Konia, przechodzę go bardzo szybko, ale uświadamiam sobie, że jednak trochę chwieję się na nogach. Teraz marzę tylko o tym, żeby po zejściu z Lodowego na 15 minut usiąść przy strumieniu pod Żółtą Ścianą i wypić dwa litry lodowatej wody z izotonikiem. O ile strumień nadal tam jest.

 

Z tą orzeźwiającą myślą wchodzę na Lodowy Szczyt (2628 m), gdzie wieje błogi wiaterek. Miał być chłód i jest – śmieję się sama do siebie. Mimo, wydawałoby się, wolnego tempa, staję tam o 13:20, czyli w godzinę i dziewięć minut z Baranich Rogów.

 

 Na Lodowym Szczycie w trakcie przejścia WKT

 

Robię fotki i postanawiam jednak nie wracać przez Konia. Zejdę dwójkowy kawałek Sobkową Granią przez Wyżni Sobkowy Przechód i ścieżką trawersującą na Lodową Szczerbinę, przełączkę w Głównej Grani tuż pod Lodową Kopą. Szłam tym wariantem ostatnio pięć lat temu w przeciwną stronę, ale ścieżka jest wyraźna i świetnie wykopczykowana. Chyba nie dotarli tutaj słowaccy przewodnicy, bo kopczyki co 50–100 metrów już się w Tatrach nie zdarzają. Przełączkę zdobywam szybko, omijam Lodową Kopę od strony zachodniej, pokonuję jakiś przechód w opadającej ze szczytu Michałkowej Grani i idę pierwszym lepszym żlebem w dół, bo tutaj wszędzie są jakieś ścieżki, a azymut na Lodową Przełęcz oczywisty.

 

Cieszę się, że będę mieć teraz kawałek szlakiem z Lodowej Przełęczy, ale moja radość nie trwa długo. Gdy widzę ten „szlak”, który wygląda nie lepiej niż zejście piargiem z Ramienia Lodowego, nawet tkwiące w skale obok łańcuchy mnie nie pocieszają. Ześlizguję się, bo zbiegiem tego nazwać nie można, chwilę truchtam po ułożonych skałach, ale zaraz szlak idzie lekko w górę, a moim celem jest dostać się jak najszybciej pod Żółtą Ścianę, którą widać stąd na wprost.

 

 Ławka Dubkego w drodze na Pośrednią Grań

 

Biorę więc azymut i zasuwam przez wielkie głazy w Lodowej Dolince. Nieporadnie, marząc o lodowatej wodzie. Coś tam ciurka pomiędzy skałami… Nie czekam na większy strumień i napełniam flask. Jednak ten wariant nie jest szybszy! Przejście tego odcinka po głazach pod Czerwoną Ławką trochę mi zajmuje, a co gorsza, gdy docieram do kotlinki pod Żółtą Ścianą, wcale nie ma strumienia, który miesiąc temu gdzieś tutaj płynął.

 

Ale słyszę wodę pod skałami i, jak spragnione zwierzę, idę za szumem. Muszę niestety obniżyć się trochę i zboczyć w lewo z mojej drogi. W końcu rzucam się na strumień – mam moje upragnione 15 minut na picie! Chyba faktycznie tak długo mi to zajmuje… Uzupełniam flaski, wrzucam izo i piję na zmianę.

 

Tekst i zdjęcia / OLGA ŁYJAK

 

* * *

 

Tekst w całości przeczytasz w 298 (1/2025) numerze Magazynu GÓRY.


GÓRY w formacie pdf można też kupić w naszej księgarni Książki Gór > link

 

 

Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
Kinga
 
2025-01-07
GÓRY
 

Wielka Korona Tatr w rekordowym czasie

Komentuj 0
 
Piotr Gruszkowski
 
2025-04-15
BIEGI GÓRSKIE
 

Kierat? Nie bój nic, w górach mniej boli

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2025-01-09
BIEGI GÓRSKIE
 

Wielka Korona Tatr - wyrypa życia - część 1

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-24
BIEGI GÓRSKIE
 

Nowy rekord na Spaghetti Tour

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2025 Goryonline.com