facebook
 
nowy numer GÓR
 
 
 
 
 
szukaj
 
 
 
Nasz kanał RSS
2010-06-21
 

W góry... w sandałach - trekkingowa hybryda marki Keen

Chciałabym Was przekonać, że warto zapłacić więcej za sandały Keen, by zyskać na oszczędności miejsca w plecaku, mieć obuwie przynajmniej trzysezonowe i bardzo uniwersalne. Test Cenerii.
Marka Keen chyba na dobre zadomowiła się na naszym rynku outdoorowego sprzętu. Chyba nie przesadzę, jeśli stwierdzę, że znają ją nie tylko entuzjaści outdooru. Oryginalny design i - niestety - niezbyt niska cena sprawia, że obuwie Keena stało się synonimem marki wyrastającej ponad przeciętność większości oferowanych na rynku sandałów.

kojarzony jest bowiem głównie jako producent sandałów, choć po bliższym zapoznanu się z asortymentem firmy okazuje się, że w ofercie znajdują się także normalne półbuty, trampki, klapki, wysokie buty trekkingowe w góry, obuwie z spd na rower czy paskowe sandały, a nawet ekologiczne torby! Natomiast oferowane sandały zdecydowanie trudno nazwać sandałami tradycyjnymi.

W 2003 roku narodziła się idea skrzyżowania sandała z butem. Wyniknęła ona z chęci ochrony palcy stóp podczas chodzenia. Powstał pierwszy hybrydowy model Keena - model Newport, taki przewiewny półbut. Firma szybko się rozwijała i w ten sposób obecnie możemy wybierać spośród modeli obuwia produkowanych w liniach: Traihead, Waterfront, Blvd, Market St. orad Kids.

Zachęcam do zapoznania się z niezwykle ciekawym opisem historii rozwoju firmy zamieszczonym na stronie www.keen.pl http://www.keen.pl/about.aspx.

Również ciekawie prezentuje się proekologiczna postawa i wykorzystywanie surowców wtórnych w produkcji. Przede wszystkim buty produkowane są w technologiach bez użycia szkodliwych klejów i toksyn, z przetworzonych puszek po napojach powstają aluminiowe oczka i klamry, resztki gumy wykorzystywanych w produkcji butów służą jako wzmocnienia dna toreb i plecaków, a puste worki ryżowe okazują się być doskonałym materiałem na torby, portfele czy buty.

Produkty te zdobywają wiele nagród na prestiżowych targach i są wyróżniane przez outdoorowe magazyny.

"Outdoor" to jakiekolwiek miejsce bez sufitu - ta definicja, zaprezentowana przez firmę Keen, jakże bliska ludziom aktywnym, bardzo mnie ujęła. I faktycznie mam wrażenie, że Keen pomaga realizować pasje ludziom, którzy pod sufitem nie bardzo umieją długo wysiedzieć.

Posłuchajcie mojej historii o spotkaniu z sandałami Keen.

Źródło: www.keen.pl

Hybrydowe sandały Keen podobały mi się od dawna, choć nie ukrywam, że do bliższego zapoznania z nimi zniechęcała cena. Damski model Newport, ktory wreszcie trafił w moje posiadanie, w sklepie internetowym firmy www.keen.pl kosztuje 399.95 zł. Za zwykłe paskowe sandały Native Planet, w których do tej pory chodziłam latem, zapłaciłam niecałe 150 zł. Chciałabym Was jednak przekonać, że warto zapłacić więcej, by zyskać na oszczędności miejsca w plecaku, mieć obuwie przynajmniej trzysezonowe i bardzo uniwersalne.

Model Newport bowiem to skrzyżowanie zwykłego sandała z półbutem. Z przodu ma dość rozbudowany system zabezpieczenia palców (patent „Toe Protection”) i posiada solidną podeszwę (wielokierunkowa ostra rzeźba bieżnika zapewnia doskonałą trakcję). Od spodu przypomina zatem solidne buty trekkingowe, od góry - sandał. Zamiast bowiem zabudowanej powierzchni mamy do czynienia z paskami, od spodu wyposażonymi w elastyczny materiał Agis Microbe Shield®, który zapobiega obtarciom i rozwijaniu się bakterii. Dopasowanie do stopy można regulować za pomocą ściągającej gumki. Sandały posiadają membranę KEEN.DRY™, a część wierzchnia to wodoodporna skóra.

Ekonomiczne


Ponieważ dość aktywnie spędzam wolny czas, nieobce jest mi cotygodniowe pakowanie plecaka czy torby podróżnej, gdy udaję się na jakiś wypad weekendowy, nierzadko zdarzają się także dłuższe wyjazdy. Przy tych okazjach niezmiennie próbuję spakować się jak najbardziej ekonomicznie - zabrać jak najmniej rzeczy za to najbardziej funkcjonalnych. Sandały Keena były dla mnie niesamowitym odkryciem, gdyż dzięki nim mogłam zredukować ilość pakowanych par butów. Od czasu jak mam Keeny, zrezygnowałam zupełnie z pakowania na wyjazd moich wysłużonych półbutów marki Salomon. No i właściwie tego lata nie używałam już normalnych sandałów. Wystarczały Keen-y (przynajmniej w sezonie letnim i wczesnojesiennym, wiosną też mam zamiar to praktykować).

Outdoorowe

Często moje wycieczki odbywają się w terenie zdecydowanie nie miejskim. Na wycieczki górskie kiedyś obowiązkowo zakładałam moje buty trekkingowe, na lżejsze wędrówki niezbędne wydawałyby się niezastąpione półbuty Salomony. Teraz sandały Keen całkowicie mi wystarczają. Są wygodne, nie obcierają nóg, mimo że przeważnie chodzę w nich bez skarpet. Po całym dniu wędrówki nigdy nie miałam na nodze ani jednego pęcherza. Do tego świetnie trzymają się podłoża. W te wakacje miałam okazję je wypóbować na bruku stromych kotorskich uliczek w Czarnogórze i średniowiecznych kamiennych miasteczek Bośni i Hercegowiny oraz na ścieżce pątniczej na górę objawień w Medjugorje. Równie dobrze sprawdzały się na wycieczce na skałki lądeckie, noga nie poślizgnęła mi się nawet na mokrych kamieniach.
Jedyne, co mi przeszkadzalo podczas ostatniej wycieczki w Beskidzie Myślenickim, to błoto. Mimo że producent w opisie buta poleca go na mokradła i bagna, zdecydowanie odradzałabym wycieczki w terenie po dużych deszczach, bo mimo zabudowanej przedniej części buta i z boku podwyższonej podeszwy, błoto dostaje się do środka.

Wygodne


Sandały Keena są zdecydowanie wygodne. Wspominałam, że nie obcierają nóg podczas długich wędrówek. Ich atutem jest także to, że noga się w nich w ogóle nie męczy. Myślę, że dopływ świeżego powietrza ma też w tym swój udział. W zamierzeniu producentów ten cel miała także spełniać specjalnie wyprofilowana podeszwa. I chyba spełnia. Bo nie pamiętam ani jednego momentu, kiedy z ulgą ściągam sandały Keena po całym dniu chodzenia. Po wyrypie w butach trekkingowych nie raz to miało miejsce.
Wcześniej miałam okazję kilka dni chodzić w sandałach o podobnej do sandałów Keena konstrukcji. Moja przygoda z tymi butami innej marki nie trwała jednak długo - jakoś nie mogłam dopasować ich do mojej nogi: uciskały mnie, obcierały, stopy wyciągałam z nich obolałe. W przypadku Keena od samego początku czułam, że genialnie leżą na nodze.

Niesmrodliwe


Cały dzień w zabudowanych butach skutkował tym, że po ściągnięciu ich zaraz trzeba także było pozbywać się skarpetek i szukać wody i mydła, by szybko umyć nogi w celu pozbycia się brzydkich zapachów. Wietrzone przez cały dzień nogi w sandałach Keen nie nabierają brzydkich zapachów w ogóle - wkladka anti-odor świetnie spełnia swoje zadanie. Zauważyłam, że noga się w nich w ogóle nie poci, nawet podczas dużych upałów. Spędziłam w nich wakacje w sierpniu nad Adriartykiem i zupełnie nie odczuwałam dyskomfortu...

Dokończenie tekstu oraz więcej poradników i testów w dziale Posłuchaj eksperta na www.Ceneria.pl.


Więcej nowości i ciekawych artykułów znajdziesz na naszym nowym serwisie: www.magazyngory.pl
 
Kinga
 
 
Kinga
 
2024-07-31
BIZNES
 

Rodzinne wędrówki po szlakach południowego Tyrolu

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
2024-07-22
BIZNES
 

Hanwag Rotpunkt Low GTX wraca na dobre

Komentarze
0
 
 
Kinga
 
 
Kinga
 
2024-07-02
BIZNES
 

Południowy Tyrol: niezwykły region Włoch

Komentarze
0
 
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com