Poniższy tekst nie powstałby, gdyby na horyzoncie naszej górskiej publicystyki nie pojawiło się groźne zjawisko, które najbardziej panoszy się na prowadzonym na Facebooku blogu Górski Dom Kultury. Siła napędowa tego medium, Beata Słama, od około dwudziestu lat znana jest jako recenzentka górskich książek, zawodowo zajmując się także redakcją. Wnikliwi czytelnicy środowiskowych czasopism i portali wiedzą, że Beata Słama w swoich tekstach zazwyczaj koncentruje się na ewentualnych błędach czy niedociągnięciach, konsekwentnie spychając na dalszy plan dobre strony omawianych pozycji lub wydarzeń. Od czasu, gdy dysponuje „własnym miejscem w sieci”, stosowanie przez nią tej metody osiągnęło niespotykaną skalę, poszerzył się również repertuar nieczystych chwytów wykorzystywanych przez recenzentkę.