W najnowszych GÓRACH (270): „Yukon Quest – 1000 mil w śniegu i mrozie”
Jak mnie ktoś zapyta, czy miałem chwilę zwątpienia, zaczynam śmiać się do rozpuku, bo codziennie popadałem w odrętwienie i zwątpienie. Nauczyłem się tylko, że jest na to metoda – nigdy nie poddałem się w momencie kryzysu, chociaż byłem przekonany, że to już koniec. Myślałem: „Musisz jeszcze coś zjeść i przespać się 4 godziny. A rano i tak wyciągniesz telefon satelitarny, bo już wiemy, gościu, że to jest koniec”. I zawsze po tych kilku godzinach wstawałem i stwierdzałem: „Kurde, jest lepiej, zrobię jeszcze 2 dychy dla psów ze schronisk” – o biegu 1000-milowym szlakiem gorączki złota, miesiącu spędzonym w totalnej głuszy i na wielkim mrozie opowiada MICHAŁ KIEŁBASIŃSKI